Rano westchnąłem i wstałem, Mave jeszcze śpi. Nie chcę wstawać, ale muszę rano jechać do klubu, więc poszedłem do kuchni po kawę. Liam tu siedzi.
- Dzień dobry.
Westchnąłem, a on się zaśmiał.
- Ciężki poranek?
- Bardzo ciężki. Mogę nie iść do pracy?
- Możesz, synu.
Oblałem go wodą i zrobiłem sobie kawę, a on parsknął śmiechem.
- Myślałem że będziesz zadowolony że lasia z tobą śpi.
- Spierdalaj. Widzisz moją koszulkę?
Spojrzałem na swoją białą bluzkę, która jest w czarnych i kremowych śladach po makijażu Mave. Jakim, kurwa cudem? Była w basenie! Dlaczego miała na sobie jeszcze makijaż?!
- Taa...
- Kompletnie nie mogłem spać.
- Biedaczek.
- Spierdalaj.
Wypiłem kawę i poszedłem do pokoju się ogarnąć, a tu zobaczyłem jak Mave leży skulona i na mnie patrzy. Obserwuje każdy mój ruch. Okej, teraz się jeszcze gorzej czuję.
- Już nie śpisz?
Pokręciła głową i zjechała wzrokiem niżej.
- Przepraszam za koszulkę.
Zrobię jej coś.
- Dziewczyno ile razy mam powtarzać żebyś nie przepraszała za takie gówna? Kupię sobie nową. Albo po prostu wypiorę.
- Ugh, okej... Przep...
- Wave!
Zaśmiałem się i rzuciłem w nią tą koszulką.
- Chcesz śniadanko?
- Nie...
- Dawaj. Musisz coś zjeść.
- Nie jestem głodna.
Ale kurwa, zajebiście wygląda w tej białej pościeli. Leży i na mnie patrzy, owinięta białą kołdrą.
- Hm... To jak wrócę, zrobię Ci fajne śniadanko. Okej? Może do tego czasu zgłodniejesz.
- Okej.
Cicho powiedziała, a ja się położyłem obok niej.
- Czym się tak martwisz?
- Po prostu... To boli. Chciałam z nim dzielić życie, a on... Tak mnie potraktował.
- Dobrze że teraz a nie po ślubie. Chciał wziąć szybko ten ślub, może by ci pokazał dopiero wtedy swoją prawdziwą twarz?
- Mam okropny gust co do chłopaków.
- Czuję się urażony.
Zmarszczyłem brwi, a ona się uśmiechnęła.
- Przepraszam...
- Co ci mówiłem?
- Ugh...
- Wracam za godzinę, a ty masz tu być.
- Pójdę do mamy.
- Mave, pogadamy i później zdecydujesz. A to dziadostwo ściągnij z palca.
Zdjąłem jej pierścionek, a ona przygryzła wargę.
- Lubię mieć jakiś...
- Okej, ale nie takie gówno.
Podszedłem do szafki i wyjąłem z niej pierścionek mojej mamy. Zostawiła go tu raz, nie był jakiś drogi.