Pov. Mave.
Zobaczyłam swojego trenera, więc do niego podeszłam i się uśmiechnęłam.
- Hej Mavis.
- A dzień dobry. Co podać?
- Zdam się na ciebie. Na co zbierasz?
Spojrzał na pudełeczko z pieniędzmi, więc się uśmiechnęłam.
- Na studio fotograficzne. Chciałabym swoje otworzyć, chociaż nie wiem czy to wypali.
- Pamiętam jak kiedyś chodziłaś z aparatem.
Zaczęłam mu robić drink Paloma i się uśmiechnęłam. Obsypałam krawędź szklanki crustą przygotowaną z soli oraz cukru.
- To prawda... Ale mi się zepsuł, a mamę nie stać na nowy. Wolę te pieniądze wydać na coś innego.
Do shakera wrzuciłam kostki lodu, oraz wlałam tequile, syrop z agawy, sok z grapefruita i sok z limonki.
- Przestałaś z nim chodzić po śmierci twojego ojca...
- Zepsułam go bo nim rzuciłam. Byłam wściekła na cały świat.
Zaśmiałam się, a on się uśmiechnął i wrzucił dwadzieścia dolarów. Kochany. Zamknęłam shaker i wymieszałam składniki, dopóki się nie wymieszały.
- Dziękuję...
Wsypałam do szklanki kilka kostek lodu i przez sitko barowe przelewamy zawartość shakera, a na koniec uzupełniłam szklankę wodą gazowaną i udekorowałam kawałkiem skórki z grapefruita. Postawiłam przed nim drinka, a on wyjął kartę.
- Nie, na koszt firmy.
- Zapłacę.
- Nie ma takiej opcji.
Zaśmiał się, a on się uśmiechnął, kręcąc głową.
- Czyli to klub tego twojego chłopaka?
Spytał, rozglądając się.
- Tak. Znaczy w sumie jego mamy, jak mówił, ale jego mama tu rzadko bywa.
- Zawsze mi się podobał. Jest strasznie kobiecy, ale jest tu miła atmosfera.
- W toaletach są nawet niebieskie światła.
- Dla narkomanów?
- Tak. Dla chcącego nic trudnego, żeby sobie wstrzyknąć, ale takie utrudnienie.
- Mavis, prawda?
Mama Xandra podeszła, więc się uśmiechnęłam i kiwnęłam głową, przepraszając na chwilę trenera.
- Coś pani podać, pani Rose?
- Mohito, jak nie masz dużego ruchu. Powiedz mi... Co się stało z tamtym barmanem?
- Szczerze to nie wiem. Xander mi mówił że dostał lepszą ofertę pracy i chciał podwyżkę.
- Oj, nie. Ten chłopak się do tego nie nadaje.
- Doradziłam mu żeby poczekał aż sam odejdzie, wtedy mu nie będzie musiał płacić i nie dostanie pieniędzy tamten barman, ale nie mam pojęcia gdzie jest. Chyba nie odszedł.
- Muszę o tym porozmawiać z Xandrem. A... Co jest między wami? Nie chcę się wtrącać, ale to mój syn...
Niepewnie na mnie spojrzała, i też lekko zawstydzona. Co mam jej powiedzieć? Że się pieprzymy? Że pani syn mnie codziennie rano bierze na jego biurku?
- Poproszę piwo!
Jakiś klient się wydarł. Przeprosiłam jego mamę i do niego podeszłam, dziękuję Ci! Mogłabym Ci za to dać nawet piwo za darmo! Ale oczywiście tego nie zrobię. Podałam mu je, jak zapłacił i wróciłam do mamy Xandra. Widziała jak Xander mnie maca po dupie i jak wkłada mi język do gardła. Ugh...