- Dzień dobry. I hej, Alex.
- Dzień dobry.
Uśmiechnął się, przeczesując palcami swoje włosy.
- Kochanie przepraszam, że ci wczoraj nie dałam prezentu.
- Nic się nie stało.
- Szczerze nie mam pojęcia co ci dać, więc po prostu masz sto dolarów.
- Dziękuję.
Spojrzała na aparat zdziwiona, biorąc go do ręki.
- Skąd go masz?
- Alex mi wczoraj dał.
- To kochane z jego strony... Wracasz do fotografii?
- Chyba tak... Chciałabym założyć własne studio. Znaczy, on mi podsunął ten pomysł.
- Będę cię wspierać we wszystkich twoich decyzjach...
- Dzięki mamo.
- Nie będę wam przeszkadzać.
Wyszła, a ja spojrzałam na Xandra.
- Ona cię kocha.
Uśmiechnęłam się, znowu siadając mu na kolanach.
- Alex? Poważnie?
- Tak.
Uśmiechnęłam się, kiedy mnie do siebie przysunął za uda tak, że na niego poleciałam.
- O dwudziestej mam być dzisiaj, prawda?
- Mhm... Tak.
- Okej. A teraz muszę iść.
- Gdzie?
Przytulił do swojego torsu moje biodra, bo stoję na kolanach, więc się uśmiechnęłam i na niego spojrzałam.
- Wydrukować zdjęcia.
- Mogę pojechać z tobą.
- Wezmę twój samochód. Jezu jeszcze potrzebuję kasy na jakiś wóz.
- Mam trzy samochody, mogę Ci na razie jeden pożyczyć, bo wiem że nie przyjmiesz go na stałe.
- Nie...
Ugh, nie chcę od niego brać samochodu. Znaczy, jasne że biorę sobie kiedy chcę, ale... Chodzi mi o to, że nie chcę brać i mieć świadomość że jest mój, tak jakby.
- Wolę nie.
- I tak ciągle go ode mnie bierzesz.
Przewrócił oczami, przez co westchnęłam.
- Ale... Ugh okej.
- Właśnie, ten mój ojczym przyjeżdża i moja mama cię zaprosiła na kolację.
- Co.
- Już ją poznałaś. Lubi cię, więc...
Uniósł brwi, przez co się uśmiechnęłam.
- Xander... Mam poznać twojego tatę.
- Tak... I on też cię pokocha.
Uśmiechnął się, mocniej do siebie przyciskając moje biodra, kiedy zaczął dzwonić jego telefon. Odebrał, jeżdżąc dłonią po moim pośladku.
- Halo? Tak, co? Żartujesz... Tak, zaraz będę. Jasne.
Odłożył go i wstał, stawiając mnie na ziemi.
- Coś się stało?
Spojrzałam na niego. Jest zdenerwowany.
- Ta, mój prawdziwy ojciec wrócił i się dobija.