Zadzwonił dzwonek, więc Amber poszła otworzyć i po chwili usłyszałem jak Mavis coś mówi.
- Hej malutka...
Weszły na korytarz tak, że je widać z mojego miejsca. Mavis podniosła Siennę i się uśmiechnęła.
- Jesteś słodziutka.
- Dla ciebie.
Dała jej czerwone boa, a Mave je sobie owinęła wokół szyi.
- Jest piękne, księżniczko. Jestem Mavis.
- A ja Sienna.
- Ile masz latek, Sienna?
- Jeden i pół paluska.
Pokazała jeden palec, a Mavis się zaśmiała.
- Jesteś wielka, kochanie.
- Kim jesteś? Moja mamusia jest klólową.
- Lubi się bawić w zamek.
Amber wyjaśniła.
- Och, ja jestem siostrą królowej.
- Będzies moją anią. Ja jestem księznicką, a księznicki muszą mieć nianię. Ten pan z kuchni moze być słuzącym.
- Za dużo bajek.
Amber się zaśmiała, a ja zobaczyłem jak Mavis zesztywniała.
- Pan z kuchni?
- No... Xander tu jest... Przepraszam.
- Muszę iść...
- Mavis... Zostań, proszę.
Mave kiwnęła głową, kucając przy Siennie.
- A kto jest królem, kochanie?
- Mój tatuś!
Uśmiechnąłem się na widok jak Mavis zakłada Siennie na ramiona boa, a ona tu przybiegła.
- Jesteś słuzącym!
- Okej.
Amber tu weszła i zabiła mnie wzrokiem.
- Udawaj że cię to ekscytuje.
- Co mam zrobić?
Spojrzałem na Siennę.
- Pomóc mamusi z ciepłym.
- Okej, pomogę.
Wyjąłem z piekarnika zapieknankę w naczyniu i postawiłem na blacie.
- Czemu jesteś wielki?
Spojrzała na mnie, unosząc głowę do góry.
- Też urośniesz i będziesz wielka.
- Mam słysys?!
- Słyszę kochanie.
- Chcę być wielka! Tak jak Alex! Alex! Wysoko!
- Co?
- Chce żebyś ją podniósł.
Amber powiedziała. Nie. Nie ma, kurwa, takiej opcji.
- Ręka mnie boli, nie mogę...
- Nie udawaj.
Mavis powiedziała, przez co westchnąłem. No tak.
- Gadałaś o mnie z Noah?
Podniosłem Siennę i spojrzałem na Amber.
- Tak. Powiedziałam mu dzisiaj rano. Jest trochę w rozsypce, dlatego nie schodzi.