(będzie dużo przeskakiwania w czasie, bo widziałam że chcieliście trochę o tym jak ich dzieci już dorosną)
~ 5 lat później ~
- Tato mogę loda?!
Jasmine do nas podbiegła, przez co się uśmiechnęłam jak Xander ją podniósł na ręce. I że niby on nie chciał dzieci? Jego córeczka jest dla niego najważniejsza na świecie i nie spuszcza z niej wzroku, szczególnie w parku. Zaborczy tatuś, powodzenia skarbie.
- Już dzisiaj jadłaś, kochanie.
- Nie...?
- Nie? - uniósł brwi - a kto wciągnął całego czekoladowego loda?
Otarł z jej policzka jeszcze resztkę.
- Nie ja.
- Nie?
- Nie. Prawda mamo?
- Prawda. Musiałeś ją z kimś pomylić.
Zaśmiałam się, a on się chamsko uśmiechnął i złapał mnie za rękę.
- Jasne. Ostatni.
Dał jej kilka dolarów, a ona podbiegła do budki.
- Xander.
- Mavis.
Zaśmiał się i położył ręce na moich biodrach.
- Twoja córeczka dorasta.
- Wiem co znowu kombinujesz.
- A Sienna powoli się interesuje chłopcami.
- Ma niecałe siedem lat!
- Niedługo będzie naście. Nastolatka, która buntuje się tatusiowi.
- Nienawidzę cię. Weź idź do swojego synusia.
- Mój synuś siedzi u twojej mamy.
- Bo nie chciał z nami iść. Już się buntuje.
- A ty mnie denerwujesz.
Uśmiechnął się i mnie pocałował.
- Fuuuj. Nie tutaj.
Jasmine powiedziała, przez co się zaśmialiśmy.
- Masz tego loda?
Xander ją złapał za rękę, a ona pokiwała głową.
- Truskawkowy.
- Daj trochę.
- Nie. Fuj. Przed chwilą ty i mama...
- Mamy to samo DNA, daj spokój. Jesteś naszą córką, czyli połączeniem mnie i twojej mamy.
- Tato, nie tłumacz mi znowu jak się robią dzieci. Już wiem. Mówiłeś mi o tym z pięć razy.
- Mogę trochę lodzika? Wiesz że uwielbiam.
Dała mu loda, a on się zaśmiał i go polizał, wystawiając do mnie.
- Nie, dzięki.
Oddał go Jasmine, a ona się uśmiechnęła i też go polizała. Typowy Xander.
- Mavis! Stop!
Emma podbiegła i się na mnie rzuciła.
- Co jest?
- Zgubiłam Louisa.
- O mój boże. Znowu.
- No... Tak. Liam mnie zabije.