27. "To twój kolega?"

7.9K 426 519
                                    

W domu położyłam się na łóżku i westchnęłam, zdejmując sukienkę.

- Podaj mi bluzkę.

Rzucił mi jakąś, więc się w nią ubrałam. Jestem osobą która okropnie wstydzi się rozebrać pierwszy raz przed kimś, ale jak już to zrobię to się nie wstydzę jak jestem z nią blisko. Tak jak z Leo. Nie wstydzę się przy nim rozebrać. I tylko przed nim. Przed Xandrem nie mam zamiaru. Zobaczyłam go nad sobą, przez co się zaśmiałam.

- Hejcia.

- Co robimy?

Położył na mnie biodra, dalej opierając się na rękach.

- Nie wiem. A co chcesz?

- Dobrze wiesz co chcę.

Zaśmiał się, przybliżając się do mnie, przez co się uśmiechnęłam i nas obróciłam tak, że na nim siedzę.

- Sex Education!

Zaśmiałam się i się na nim położyłam.

- Taaa... W prawdziwym życiu?

- Oczywiście.

Położyłam ręce na jego klatce piersiowej.

- Że nie?

- A jak inaczej? Ale, najpierw powiedz jak było naprawdę... Nie będę zła, po prostu chcę wiedzieć.

- Ale co?

- No... Wtedy... Na imprezie.

- Aaa... Powiedziałem Ci prawdę. Byłem schlany w trzy dupy, Mia trochę mniej i nie wiem o czym wtedy myślałem.

- Znudziłam ci się?

- Jasne że nie. Kiedyś po pijaku chciałem przelecieć drzewo.

- Ou... No okej. - Zaśmiałam się. - ale czyj to był pomysł?

- Jej. Od dłuższego czasu się dziwnie wokół mnie kręciła. Pamiętam że na początku chciałem cię poszukać, ale ona mnie pociągnęła za rękę do pokoju.

Kiwnęłam głową, kładąc się na nim.

- Przepraszam za bluzę.

- Dlaczego zawsze przepraszasz?

Zaśmiał się i na mnie spojrzał, a ja wzruszyłam ramionami.

- Tak mam.

Następnego dnia po lekcjach wyszłam ze szkoły, śmiejąc się z żartu Bena, który nie był śmieszny, ale jego wykonanie już tak.

- Ciacho na dziesiątej.

Rachel mnie szturchnęła.

- Tam jest czternasta. Zaraz wracam.

Podeszłam do Xandra i na niego spojrzałam, trzymając odległość między nami.

- Coś ważnego? Ludzie zaraz zaczną gadać że zdradzam Leo.

- Jesteście razem?

- Tylko po to przyjechałeś?

- No... Nie. Ja... Mam coś dla ciebie.

- Nie chcę od ciebie żadnych prezentów. Po co przyjechałeś?

- No... To trudniejsze niż myślałem.

Spojrzał gdzieś zamyślony. To chyba chwilę zajmie.

- Xande..

- Potrzebuję cię w klubie.

- Co?

- Nie mam żadnego barmana od miesiąca. Dowiedzieli się że płaciłem ci dwa tysiące i też tyle chcą.

Not My Type || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz