#22

587 57 42
                                    

Cingulomania - silne pragnienie trzymania kogoś w ramionach

W momencie, kiedy przekroczyłem próg mojego pokoju, padłem jak kawka, głową niestety uderzając w kant wezgłowia, a nie w poduszkę. Aż takiego cela to ja nie mam. Po części żałowałem, że narobiłem sobie jedynie guza. Zawsze można było uderzyć się w skroń i... Nie ważne.

Dzisiejszego dnia wydarzyło się sporo nieoczekiwanych rzeczy. Przez to wszystko nie zdążyłem zjeść zbyt wiele, pomijając obiad, który zafundował mi mój ojciec. Z racji, że nie byłem uprawniony do wychodzenia na dwór, tak jak pozostali pacjenci tego szpitala, to mój opiekun prawny zadzwonił po ubera i zamówił nam pizzę. Do teraz czuję smak roztopionego sera, który wręcz rozpływał się na języku. Chcąc raz jeszcze poczuć to przyjemne uczucie wgryzania się w chrupiące oraz gorące ciasto, infantylnie przyłożyłem koniuszek języka do podniebienia, badając jego grudki. Jednak ten smak, jak i pozostała część dnia, były jedynie wspomnieniem.

Wraz z moim ojcem wyjaśniliśmy sobie parę ważnych kwestii. Ja wreszcie wytłumaczyłem mu jak czuje się osoba z depresją, a mój rodzic, nawet zapisał sobie coś w notesie, mówiąc, że w przyszłości, kiedy już będę zdrowy, poruszy tę sprawę na jednej ze swoich debat. Rozmawialiśmy o jego pracy, o antydepresantach i dlaczego nie mam ochoty ich brać oraz o szpitalu. Opowiedziałem mu o Ashtonie, a mój ojciec zaproponował, że po moim wyjściu z placówki, w której nadal się znajdowałem, mężczyzna wyśle list polecający, w którym wymieni oczywiście imię Ashtona, przy tym dziękując mu za jego ciężką pracę. Naprawdę chciałem odwdzięczyć mu się za to wszystko, co dla mnie zrobił.

Szybko okazało się, że mój ojciec nie tylko zrobił research na temat mojego zaburzenia psychicznego, ale również mojej orientacji. Podzieliliśmy się poglądami na temat mojej przyszłości. Mój ojciec podziela moje zdanie, że kiedy już będę gotowy i znajdę odpowiednią osobę, mogę wziąć ślub, ale żeby nie był on bardzo publiczny, tak aby media nie dowiedziały się o tym wszystkim. Wtedy mój ojciec najprawdopodobniej, by mnie ukatrupił.

Zamknąłem oczy, czując jak powoli odpływam w krainy snu. Moje mięśnie rozluźniły się, a kąciki ust wygięły w półuśmiechu, kiedy przed oczami zobaczyłem twarz Michaela. Później przyszła pora na miłe wspomnienie: obrazek nas dwóch trzymających się za ręce. Wyglądaliśmy przekomicznie. Ja ubrany w moją pomiętą i trochę podartą piżamę z logo Vansa, gdzieś na przodzie koszulki, oraz Michael, standardowo odziany w szpitalny, puchaty szlafrok. Jego niebieskie włosy, które z każdym myciem zaczynały mieć coraz więcej przebłysków blond, wręcz białych, kosmyków, mocno kontrastowały z moimi ciemnymi lokami, które falami opadały na moje ramiona.

Ze snu wyrwało mnie ciche pukanie. Ktoś nacisnął na klamkę i na paluszkach wszedł do mojego pokoju. Zmarszczyłem brwi, unosząc się na łokciu i zerkając w stronę drzwi. W pokoju panował okropny mrok, przez co musiałem zamrugać parę razy, aby przyzwyczaić mój całkiem słaby wzrok do ciemności. Materac ugiął się akurat w chwili, kiedy dostrzegłem przebłsyk niebieskich włosów, które zamajaczyły mi przed oczami.

- Michael? - wyszeptałem, niepewny co dalej wypadałoby powiedzieć. Mój mózg nadal był przymroczony snem.

- Mhm - wymamrotał chłopak, kładąc się na plecach, tuż obok mnie. Niebieskowłosy musiał zostawić swój szlafrok w pokoju, ponieważ wyraźnie czułem ciepło, które biło od jego mlecznobiałej skóry. Jego uśmiech był szeroki i szczery. Był to ten typ uśmiechu, kiedy to druga osoba może policzyć komuś zęby.

- Co ty tutaj robisz? - mruknąłem, kładąc się na boku, twarzą do Michaela.

- Nie mogłem zasnąć. Rany, tyle emocji! - Michael zawzięcie gestykulował, lśniącymi oczami wpatrując się w sufit - Tak w ogóle, to dziękuję ci za pomoc.

petrichor ▪ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz