#3

971 77 49
                                    

Nihilist - osoba, która wierzy, że życie jest bezsensowne i odrzuca wszystkie religijne i moralne zasady.


-Gdzieś ty wczoraj był? - obudził mnie zdenerwowany głos Ashtona, który wpadł do mojego pokoju jak tylko słońce pojawiło się na niebie. 

Schowałem głowę w zgięciu ramienia, oślepiony przez słońce, leniwie sączące się przez uchylone zasłony. Ashton spacerował po moim pokoju. W tą i z powrotem. W tą i z powrotem. I tak dopóki nie zakręciło mi się w głowie. 

-Możesz przestać? - zapytałem, wreszcie odsłaniając twarz i siadając prosto na szpitalnym łóżku. 

-Cholera, wyrzucą mnie przez ciebie z pracy - czerwonowłosy wreszcie zatrzymał się tuż naprzeciwko mojego łóżka i wycelował w moją stronę, wyprostowany aż do bólu, palec wskazujący - Co ty wczoraj robiłeś? Nie było cię w kafeterii. 

-Serio myślałeś, że zgłodniałem? - zapytałem z niedowierzaniem. Nigdy nie pomyślałbym, że chłopak był aż tak głupi. Prawie jak moja matka. 

-Zawsze trzeba sprawdzić. Ja ufam pacjentom, ale mam już nauczkę, że takim jak ty nie można powierzać swojego zaufania.

Przewróciłem oczami i niedbale rozejrzałem się po pokoju, w poszukiwaniu jakiejś wody. Gardło wyschło mi kompletnie, a ja czułem, że moja wczorajsza nocna eskapada na dach nie była dobrym pomysłem. Szczególnie, że przez tego całego Michaela nie mogłem spać. 

-Wiesz kto to jest Michael? Taki dzieciak z różowymi włosami?  - zapytałem, niby to od niechcenia, przy tym oglądając moje paznokcie. Tak dla lepszego efektu. Ashton zaśmiał się bez krztyny rozbawienia, przez co skrzywiłem się.

-Teraz chcesz gadać?

-Wiesz czy nie? - powiedziałem, tym razem ostrzej. 

-Cóż - Ashton westchnął i przeczesał swoje czerwone kosmyki włosów, ułożone na żel, aby były w miarę proste, choć jeden lok i tak wymsknął mu się ze starannie ułożonej fryzury i teraz wisiał na jego czole - Tak, wiem. Michael Clifford. Jest pacjentem, tak jak ty. Tylko w przeciwieństwie do ciebie on jest bardzo grzeczny. 

-On też chciał się zabić?

-Co? - twarz mężczyzny pokryło prawdziwe zaskoczenie, pomieszane z niedowierzaniem - Nie, no coś ty. Michael Clifford to chyba jedyna osoba w całym szpitalu, która tak bardzo cieszy się z życia. Jeszcze chyba nigdy nie widziałem takiego pacjenta. 

-Ciekawe - odparłem zamyślony, drapiąc wystającą skórkę obok paznokcia u serdecznego palca - A czemu tutaj jest?

Ashton spiął się. Jego usta momentalnie zacisnęły się w białą kreskę, a ręce oplotły muskularną klatkę piersiową. Chłopak wyglądał jak dziecko, które wzbrania się od powiedzenia rodzicom arcyważnego sekretu. 

-Nie mogę powiedzieć - wymamrotał, nadal zaciskając ze złości szczękę. 

-Ciekawe - powtórzyłem pod nosem, pogrążając się we własnych myślach. 

-Powiem tylko tyle - zaczął ostrożnie Ashton, powoli wycofując się w stronę drzwi, jak gdyby bał się, że za chwilę powie o słowo za dużo - Zostaw go w spokoju. Ten chłopak już się w życiu nacierpiał. Nie potrzebuje takiego pasożyta energetycznego jak ty.

-Dzięki - przewróciłem oczami. Ashton zatrzymał się z dłonią na klamce, a jego oczy gwałtownie się rozszerzyły, kiedy dotarło do niego jak niefortunnie dobrał słowa. Wolna dłoń powędrowała do ust, aby szybko ukryć zaskoczenie. 

petrichor ▪ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz