[15] Matczyna miłość

1.9K 104 1
                                    

Krzyk Kłamcy można było usłyszeć z drugiego końca Asgardu. Poczuł jak jakieś osoby łapią go za ramiona. Był jednak zbyt rozkojarzony, aby dowiedzieć się do kogo należą dłonie.

Był na siebie wściekły. Miał skończyć z blondynką, a teraz... Teraz pokazał swoją słabość. Nie wiedząc czemu, coś w środku kazało mu wtedy biec za wojowniczą.

- Loki.. Loki! - rozkojarzony rozejrzała się wokół. Widział jak przez mgłę. Wszędzie biegali goście. Zorientował się, że jedną osobą która była przy nim, była Frigga. Patrzył na kobietę, jednak nie potrafił nic zrobić. Jakby nagle go sparaliżowało. Nadal rozkojarzony spojrzał w drugą stronę. Jego oczom ukazała się Sygin. Miała współczującą minę, jednak nie była ona szczera. Kłamca był jednak zbyt zdruzgotany aby coś z niej odczytać.

Wziął się w garść i przybierając kamienną twarz, gwałtownie wstał i szybkim krokiem ruszył do swojej komnaty.

Gdy tylko zamknął drzwi, nie mógł wytrzymać i wyładowując swoją energię, rozwalił wszystkie przedmioty leżące na wierzchu w pokoju. Czuł się okropnie. Tylko dlaczego? Dlaczego sobie na to pozwolił? W tamtym krótkim monecie zdał sobie sprawę jak Bardzo zależało mu na Clare. Zdał sobie sprawę, że to co czuł do niej tak dawno temu, nadal nie wygasło. Czuł się z tą myślą strasznie. Nie rozumiał, jak mógł się doprowadzić do takiego stanu. I jeszcze ten ślub, i koronacja...

Nasuwało mu się mnóstwo pytań. Kto to wszystko zaplanował? Czy to była część gry? Po co wogóle wchodził w tą grą? Dlaczego nie odciągnął Clare od tego pomysłu? Czy zdobiła to Sygin? Czy to zdarzenie było przypadkiem?

Nie mógł tego zostawić i zaczął rozważać wszystkie opcję. Najbardziej prawdopodobne wydawało mu się to, że była to Sygin. W końcu za niecały  miesiąc miał się z nią ożenić. Wszystkie problemy zaczynały się jednak od niego. Za dużo czasu spędzał z blondynką. Miał okropne wyrzuty sumienia, co w jego przypadku było rzadkością. Czyżby naprawdę aż tak bardzo kochał? To przecież było niemożliwe. On przecież nie miał serca. Po raz któryś zadał sobie pytanie. Co się z nim stało? Nie widząc kiedy, poprostu usnął...

***

- Loki! Loki! - takie nawoływanie i mocne pukanie w drzwi obudziło go. Leniwie wstał z łóżka i usiadł na kanapie, drzwi otwierają za pomocą magii.

- Loki? - zapytała niepewnie kobieta, którą kiedyś uważał za swoją matkę.

Gdy Frigga zobaczyła zdruzgotanego bruneta, usiadła obok niego. Mimo, że starał się zachować kamienną twarzą, kobieta potrafiła zobaczyć jak bardzo jest słaby.

- Loki.. - zaczęła cicho, swoim aksamitnym głosem. - Zdejmij iluzję. Nie osłabiaj się. Przede mną nie musisz udawać. - Powiedziała gładząc Kłamcę po włosach. Po chwili zdjął iluzję i z bólem spojrzał na przybraną matkę.

Jego włosy nie były już idealnie ułożone, tylko pofalowane, w totalnym nieładnie. Jego szata również była nie do poznania. Brudna, w niektórych miejscach potargana. I oczy... Piękne, zielone.. teraz napuchnięte i podczerwienione.

- Oh Loki... - kobieta westchnęła, a w jej oku pojawiła się łza. Przysunęła się bliżej bruneta i mocno, matczynie go przytuliła.

Kłamca czuł się źle z tą myślą, ale tego potrzebował. Tego uścisku. Tej bliskości z matką. Osobą, która go kochała i akceptowała. Tak samo jak Clare..
Blondynka także była osobą, która rozumiała go bez słów. Pokazał jej swoją największą tajemnicę, a ona jak Nigdy nic go przytuliła, mówiąc, że muszą się trzymać razem.

- Opowiedz mi o was.. - powiedziała cicho Frigga, delikatnie odsuwając się od Boga Kłamstw. Loki spojrzał szczerzej na kobietę i wzdychając, zaczął opowieść, tym samym spędzając z matką cały dzień, aż poprostu nie zasnął...

















Mega nudy. Wiem... Niestety, ale nie miałam pomysłu ;)

~573

Outside The Law ~ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz