[20] Tylko z Tobą...

1.8K 103 25
                                    

Odrazu po przebudzeniu, Minotaur zabrał Clare ma spacer. Kobietę dziwiło miłe zachowanie jej porywacza. Wczorajsza możliwość zobaczenia Lokiego, dzisiaj spacer...

- Mogę o coś zapytać? - powiedziała nagle.

- Oczywiście.

- Jak tak naprawdę masz na imię? - mężczyzna delikatnie skrzywił się na to pytanie.

Clare stwierdziła, że nie uzyska odpowiedzi. Westchnęła.

- Argo.

Blondynka zdziwiona spojrzała na mężczyznę.

- Pamiętasz grę Przepustka? - Clare pokiwała głową. - Zagrajmy. Tylko bez żadnej przepustki. Poprostu zagrajmy w pytania. - niebieskooka ponownie skinęła głową. - Więc teraz moja kolej. O kim wczoraj pomyślałaś?

Kobieta znów została zaskoczona przez jej porywacza. Gdyby jej nie porwał, powiedziałaby, że to zwyczajna osoba.

- O Lokim.

Argo westchnął.

- Co? - zapytała, widząc dziwną reakcję na jej odpowiedź.

- Loki to ten podły książę, który ma się żenić?

- Tak.. - powiedziała niepewnie.

- Czy pomiędzy wami jest jakieś uczucie? O ile on jest zdolny do uczuć. - prychnął śmiechem.

- Tak. Ale to skomplikowane. - zauważyła, że Minotaur chciał coś powiedzieć. - Teraz moja kolej. - nie dała mężczyźnie dojść do głosu. - Czy jesteśmy w Asgardzkie?

- Tak. - na tą odpowiedź Clare ucieszyła się.

Kiedy Argo miał zadać pytanie, poczuła ukłucie w głowie. Na jej szczęście, w pobliżu była ławka. Szybko na nią usiadła, podpierając głowę.

Nagle ujrzała wizję. Był tam Loki. Coś jednak nie pasowało. Był wykończony. Cały brudny od krwi. Znajdował się w ciemnym pomieszczeniu. Leżał w kałuży krwi. Wyglądał, jakby zaraz miał umrzeć. Z jego oczu dało się wyczytać jedno słowo. Pomocy...

Wtedy wizja się skończyła. Clare była wystraszona. Jej oddech znacznie przyspieszył. Wiedziała jedno. To co zobaczyła było prawdą. W jej oczach zebrały się łzy.

- Co się stało? - zapytał troskliwie Argo.

- Muszę tam wrócić... - tylko to udało się jej powiedzieć.

- Nie możesz. Wogóle powinnaś nie żyć. Ale cię oszczędziłem. Nie możesz wrócić do Asgardu. - powiedział stanowczo.

- On... - jedna łza opuściła jej oko. - On.. umiera...

- Kto? - mężczyzna usiadł obok blondynki.

- Loki... - szepnęła, a kolejna łza spłynęła po jej policzku.

- Nie mogę cię wypuścić. Powinnaś być martwa. - próbował się jakoś bronić.

- Nie jesteś mordercą. Albo przynajmniej nie chcesz być. Robisz to z przymusu. Widzę po oczach. - otarła ręką oczy pełne łez. Argo gwałtownie wstał.

- Cholera! Co ty robisz, że możesz aż tak omamić człowieka! - powiedział z pewnego rodzaju złością. - Dobra. Masz dziesięć sekund aby zwiać. Jeśli ci się nie uda, to zostajesz tutaj. Jasne?

- Jasne.

- Jeden..

Clare czym prędzej pobiegła w stronę lasu. Zachowanie mężczyzny Bardzo ją dziwiło. Niby twardy, ale miękki.

Miała zamiar użyć teleportacji. Ostatni raz jednak samodzielnie się teleportowała w dzieciństwie. Zaryzykowała, a las zamienił się w cele więzienną.

***

Sygin weszła do sali tronowej. Wszechojciec rozkazał strażnikom, aby zostawili ich samych. Kobieta delikatnie się pokłoniła.

- Wiem, że to ty za tym stoisz. - zaczął.

- Tak, racja. To ja. - potwierdziła dumnie.

- Ja jestem odpowiedzialny za zniknięcie Lokiego. To on został oskarżony o atak. Mamy więc małą tajemnicę. Dobrze?

- Tak. Czyli to wszystko było zaplanowane?

- Niezupełnie. Ty pozbyłaś się jednego problemu, a ja drugiego. - Sygin skinęła głową i z uśmiechem na twarzy, odeszła do komnaty.

***

Strażnicy rzucili syczącego z bólu Kłamcę do celi. Gdy tylko jego ciało stykło się z podłogą, krzyknął z bólu.

Ten krzyk dobrze usłyszała Clare. Choć nie miała siły, bo całą energię zmarnowała na teleportację, wstała z ziemi i zaczęła kierować się w stronę dźwięku.

Szybko została dostrzeżona przez strażników. Odyn przewidział taką sytuację i wydał rozkaz, aby zamknąć ją do celi.

Clare rozpoczęła bieg. Nagle poczuła niemiłosiernie bolesne uderzenie w plecy. Obróciła się za siebie. Ujrzała strażnika z biczem. Po chwili  dostała mocny cios w udo.

Wtedy gdy już nie mogła pochamować bólu, krzyknęła na cały głos. W tym momencie zobaczył ją Loki. Ze zdziwieniem i łzą w oku, spojrzał na kobietę. Co chwilę dostawała mocne uderzenie, ale i tak biegła. Biegła do niego. Choć była coraz brudniejsza od krwii, biegła.

Nagle złapali ją dwaj strażnicy. Mimo to, biegła. Była już przy celi. Gdy dostała kolejny bicz, krzyknęła, a wokół niej pojawiła się bariera, która powaliła wszystkich na ziemię.

Kłamca, choć ledwo przytomny, patrzył na nią, na to co robiła. Jedna łza opuściła jego oko. Ona natomiast nie tamował łez. Pozwoliła im swobodnie płynął. Loki zbierając w sobie wszystkie siły, podniósł się do pozycji siedzącej, co kosztowało go wiele bólu.

W tym momencie bariera dzielnicą Kłamcę i Clare, znikła.

Bogini pełna łez wbiegła do celi, siadając na kolanach bruneta. Drżącymi rękami objęła go tak mocno jak Tylko mogła. On również mimo bólu, objął ją i pozwolił łzą płynąć swobodnie.

Patrzeli prosto w swoje oczy, a na ich twarzach malował się uśmiech. Clare złapała Kłamcę za głową i choć cała drżała, zaczęła gładzić jego włosy.

Po chwili mocno się wtuliła w jego klatkę piersiową. On również cały drżał. To co się działo, było nie do opisania. Ta miłość, która była między nimi...

- Clare... - szepnął cicho. - Ja.... - załkał. - Ja cię.... - spojrzał w jej oczy. - Ja cię kocham. I... - objął jej twarz w dłonie. - I to z tobą... To z tobą chcę... - kolejne łzy spłynęły mu po brudnych policzkach. - Z tobą chcę być do końca moich dni... To z tobą chcę się budzić... To Twój uśmiech chcę widzieć co dnia.... Chcę cię mieć zawszę przy Sobie.... Zawsze.... - wtulił się w zagłębienie jej szyi. - Kocham cię Clare....

- Loki... - załkała, a jej głos zadrżał. - Ja też cię kocham... Zawsze... Przez ten cały czas.... I zawsze... Zawsze będę cię kochać...

Obydwoje spojrzeli na siebie, a po chwili ich usta złączyły się w namiętny, upragniony pocałunek.

Nagle bariera ochronna ponownie się zamknęła, a do ich uszu dotarł złowieszczy śmiech...



Kocham ten rozdział 😍😍
~897

Outside The Law ~ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz