[30] Zebranie...

1.3K 70 2
                                    

Minęło już sześć dni, od kiedy Clare zaczęła przebywać w towarzyskie Avengersów. Jej misja zaczęła odnosić powodzenie. Banda przebierańców coraz bardziej jej ufała. Najtwardszym kawałkiem do zgryzienia pozostawała jednak Nathasa. Rudowłosa mocno tkwiła przy stwierdzeniu, że poznanej parę dni temu kobiecie, nie należy ufać.

Anthony jak i spora część Mścicieli miała jednak gdzieś jej słowa. Miliarder mocno jednak przeżywał zdarzenie w celi. Nie wspomniał o tym kolegom i nie miał najmniejszego zamiaru.

Pewnego popołudnia, przebierańcy ogłosili ważne spotkanie, przez co Clare musiała się trochę ponudzać w samotności...

***

- Wszyscy? - zapytała Nathasa kiedy wszyscy siedli już przy stole. - Dobrze. Chciałam z wami porozmawiać o Zarze...

- Oh wiemy, że jej nie Lubisz, ale nie musisz być zazdrosna o Bartona bo to nie jej typ.. - powiedział luźno Anthony, na co Clint jak i Nathasa lekko się zawstydzili.

- Chciałam z wami porozmawiać na temat tego, co o niej wiecie... - Agentka ignorując przerywnik miliardera, mówiła dalej. - No, proszę. Może ty pierwszy Stark... - spojrzała na niego jak zawsze obojętną twarzą.

- Ah, co ci tu mówić? - zakpił. - To moja rodzina, wiem o niej wszystko. - Nathasa spojrzała na niego z ironią, na co Tony westchnął. - Ona nazywa się Zara Stark. Pochodzi z daleka. Jest ładną brunetką... - udawał zastanowionego. - Potrafi walczyć. Nie boi się nawet największego złoczyńcy...

Wzrok rudowłosej wyrażał tylko jedno. Żal.

- Dobra, Steve... - kiwnęła głową w stronę blondyna.

- Więc nazywa się Zar...

- To możesz Sobie darować. Jak i wszyscy... - przerwała mu w połowie, na co Kapitan lekko się speszył.

- Jest miła, umie walczyć...

- Dalej, Clint... - powiedziała kiedy zauważyła, że blondynowi skończyły się pomysły.

- Jest rodziną Starka, jest sympatyczna, łatwo nawiązuje kontakty..

- Bez takich dupereli... Bruce? A ty co o niej wiesz? - spojrzała na zamyślonego i rozkojarzonego bruneta.

- Cco? - zapytał niepewnie, na co ognistowłosa westchnęła.

- Zara Stark. Co o niej wiesz? - powiedziała bez sił.

- No... Ona... Wydaje się inteligentna...

Nathasa klasnęła w ręce i się zaśmiał.

- Czyli wniosek z tego taki, że nic o niej nie wiecie i bezwarunkowo jej ufacie... To tak nie może wyglądać. A co jeśli jest szpiegiem Hydry? - zaczęła chodzić wokół stołu i rozdawać mężczyzną kartki. - Trochę poszperałem... I co? - Wszyscy spojrzeli na nią jak na wariatkę. - Czy któraś z tych Zar Stark, przypomina  tą Zare Stark? - podniosła do góry kartkę z zdjęciem brunetki. - Odpowiedź brzmi: Nie.

- Ale to nic nie świadczy. Może poprostu nie jest nigdzie zarejestrowana. Kto wie gdzie się urodziła? - Stark mimo wszystko próbował bronić "kuzynkę".

- Cholera Stark! - krzyknęła niezadowolona rudowłosa. - Jeśli z tąd nie odejdzie, to ją zgłoszę i dopiero wtedy zrobi się głośno. - powiedziała ostro.

- Wiesz, że szantaż jest karalny? I ja też mogę cię za to zgłosić, i wtedy też zrobi się głośno. - brunet uparcie pozostawał przy swoim.

- Anthony tu może chodzić o życie miliarda ludzi! A ty chcesz się bawić, kto kogo mocniej osądzi. Ja ci tylko dobrze radzę, abyś szybko się uporał z tą brunetką, po potem może się stać nieciekawie. Dziś wieczorem ma już jej nie być. - Nathasa posłała wszystkim mordercze spojrzenie, a szczególnie było ono skierowane do filantropa. - Koniec zebrania. - wyszła z hukiem.

Męska część Avengersów nadal z zaszokowaniem siedziała przy stole.

- Czyli co dalej? - zapytał nieśmiało Sokole Oko.

- Trzeba ją wyprosić... - wzrok wszystkich powędrował na Starka, który stał przed trudnym wyborem...

~528

Outside The Law ~ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz