[39] Koniec zabawy...

1.2K 70 5
                                    

W różnych miejscach pojawiały się kopie Kłamcy. Clare stała po środku schodów i przyglądała się wystraszonym ludziom. Czerpała z tego taką satysfakcję. Mimo wszytko przeczuwała coś złego, a tym złem była banda przebierańców, która właśnie wkroczyła do budynku.

Kiedy blondynka dostrzegła gromowładnego, mimowolnie posmutniała. Bolało ją to, że książę ją znienawidził. Był jej dobrym przyjacielem, a teraz? Teraz patrzył na nią z odrazą, jeżeli już na nią spojrzał. Sprawiało to jej tyle przykrości i bólu jak nic innego. I choć starała się być silną, poprostu nie mogła.

Bezczynnie stała na schodach, mając totalnie gdzieś to, co robił teraz Loki, czy to co robili Avengersi. W głowie miała tylko słowa gra... Gra... Gra...

Gra, która się zaczęła jakiś czas temu. Jej nienawiść do Sygin. Te wszystkie warianty, które teraz przestały mieć znaczenie. Chciała Lokiego, chciała ich dawnej relacji, ale co z tego, skoro teraz mogła zginąć, a jej najlpeszy przyjaciel ją znienawidził.

Obiecała sobie jednak jedno. Odstawi Lokiego na ślub. Ślub, który miał się odbyć jutro. Po tym cholernym miesiącu, tych czterech tygodniach, trzydziestu dniach... Po tych wszystkich dniach bólu, dotarło do niej, co się stanie. Zdała sobie sprawę, co będzie musiała zrobić. Że jej celem był Loki i... Władza.

Szybko i zwinnie przemknęła pośród wystraszonego tłumu. Po chwili znalazła się już przy Lokim, który był otoczony mścicielami. Wraz z brunetem wymienili się szybkim spojrzeniem, a potem jej wzrok utkwił w Tonym, który był w swojej zbroi.

Polubiła tego narcyza. I choć Kłamca zdołał ją do niego zniechęcić, sposób jego podejścia do życia Bardzo jej się podobał.

- Do Asgardu. - szepnęła cicho do Kłamcy.

- Już koniec zabawy? - wyraźnie się oburzył.

- Tak. Musimy wrócić.

Blondynka ostatni raz spojrzała na Mścicieli. W oczach tworzy Iron Mana dostrzegała dziwny błysk w oku i uśmiech podziwu.

Kłamca jedynym ruchem przyciągnął ją do siebie i wytwarzając barierę powalającą wszystkich na ziemię, zniknęli w zielonym dymie...

***

Kiedy ich stopy styknęły się z pałacową posadzką, Clare zachwiała się.

- Clare? - zapytał niepewnie kłamca, widząc jej dziwny stan.

Po chwili blondynka przywróciła równowagę, a delikatny uśmiech zaczął zdobić jej twarz.

Rozmarzona podeszła do Lokiego i przygryzając wargę złapała go za ramiona. Zaczynając po nich jeździć zapatrzyła się w jego oczy.

Przysuwając głowę do jego policzka, szepnęła:

- Jutro się żenisz...

Kłamca jak nigdy, nie wiedział o co jej chodzi. Kobieta nadal lekko uśmiechnięta, położyła głowę na jego ramię i mocno się do niego przytuliła.

Przez ten ostatni czas na Midgardzie, działo się Bardzo dużo. Zwykłe przytulenie księcia było dla Clare czymś, gdzie mogła uciec od tych wszystkich wspomnień.

Kiedy zimne dłonie bruneta zacisnęły się na jej talii, nogi zrobiły jej się jak z waty. Tak bardzo kochała jego lodowaty dotyk, kochała kiedy to zimno błądziło po jej ciele.

Blondynka rozluźniła nieco uścisk i wpiła się w jego usta. Loki delikatnie podniósł kobietę tak, że nogami owinęła się wokół jego pasa.

Nie chcąc czekać, przeteleportował ich do jego komnaty, gdzie niemalże odrazu rzucili się na łóżko...




💚💚💚


Outside The Law ~ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz