[35] Ale najpierw się zabawny...

1.3K 70 11
                                    

Promienie słoneczne zaczęły przelatywa ćprzez korony drzew. Clare podniosła się z ziemi do pozycji siedzącej. Spojrzała na Kłamcę, który również przed chwilą się obudził.

Jeszcze parę godzin temu, poderżnęła by mu gardło... A teraz? Teraz nie chciała opuścić go ani na krok...

- I co teraz? - zapytała, kiedy Loki również usiadł. Oparła głowę o jego ramię. - Pewnie po wczorajszej akcji jest już o nas głośno.. - delikatnie się zaśmiała. Bóg Kłamstw pozostawał jednak w obojętności. - Dobra. Wracamy do Asgardu. - oznajmiła nagle, wstając z ziemi.

- Dlaczego? - brunet zmarszczył brwi i również wstał.

- Trzeba cię odstawić na ślub. To jakoś niedługo, co nie? - powiedziała obojętnie, zapinając bluzę, którą dostała od Starka.

- Nie chcę tego ślubu... - powiedział Cicho i złapał kobietę za ręce.

- Ale chcesz władzy...

- Racja... - mina blondynki wyraźnie posmutniała. - Ale najpierw się zabawny...

***

Przez ogromne kaptury i okulary, nikt nie dał rady ujrzeć ich twarzy. Trzymali się mocno za rękę, a ich krok był szybki.

Niepostrzeżenie weszli do Avengers Tower. Clare puszczając dłoń Kłamcy, skierowała się w stronę windy.

Sama do końca nie wiedziała co właśnie robią. Loki chciał się zabawić, więc postanowili trochę podenerwować przebierańców.

Będąc już na odpowiednim piętrze skręciła w stronę pokoju Anthonego. Oczywiście wszystko było by zbyt piękne, gdyby ich plan tak porostu wypalił.

Wychodząc z zakrętu, wpadła na kogoś. Skończyło się tym, że leżała na ziemi. Niepewnie podniosła głowę do góry.

- Cholera... - westchnęła poddenerwowana, kiedy jej oczom ukazał się Bóg Piorunów. Zakłopotana wstała z podłogi i chciała już się ale blondyn był szybszy. Złapał ją mocno za ramiona.

Kobieta z pełnym przerażeniem wpatrywała się w księcia. On jednak tylko się uśmiechnął i przytulił ją tak mocno, jak potrafił.

- Clare! - powiedział uradowany. - Oh, jak dobrze, że nic ci nie jest! Tak się o ciebie martwiłem! - kobieta patrzyła na niego, jakby zobaczyła ducha. - Wszytko będzie dobrze... Powiedz mi tylko, gdzie jest Loki?

Kobieta wykorzystała chwilę jego nieuwagi, wyrwała się z uścisku i zaczęła biec przed siebie.

- Clare! - blondyn nie zostawił wojowniczki i ruszył za nią.

Bogini zgrabnie omijając każdy zakręt, przewracała wszystko, co mogło by się nadać na przeszkodę. Jedna doniczka, która roztrzaskała się prosto przed Asgardczykiem, spowolniła go o parę sekund. Przewrócone szafki również sprawiły mu niejednej problem.

Clare wbiegła na klatkę schodową. Widząc, że ma jeszcze czas, zabarykadowała drzwi. Spodziewając się, że blondyn pobiegnie w dół, ona wygrała przeciwny kierunek.

Po paru minutach byłam już na dachu wieżowca. Schowała się za wejściem i pochyliła się, opierając ręce na kolanach. Odczekała chwilę i wyszła z kryjówki. Przysięgała sobię, że Lokiemu mocno się dostanie za ten pomysł.

Stanęła na krawędzi dachu. Miała z tąd idealny widok na Nowy York. Nawet podobało jej się to. Oczywiście, to nie to samo co Asgard, ale i tak robiło niezłe wow.

- Robi wrażenie, co nie? - usłyszała głos za swoimi plecami i natychmiastowo się odwróciła, spodziewają się najgorszego. Głos mężczyzny był jej jednak dobrze znany...







💚💚💚

Outside The Law ~ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz