[27] Ziemia...

1.4K 81 46
                                    

Clare delikatnie otworzyła oczy, a po chwili wypluła ślinę pełną... Pisaku?
Przewróciła się na plecy i otrzepała twarz z pisaku. Rozejrzała się dookoła.  Miejsce w którym byłi było dla niej obce. Przed sobą zobaczyła falującą wodę, co nieco ją zadziwiło. Nigdy nie widziała niczego podobnego.

Wstała z ziemi, dokładniej się otrzepując. Spojrzała za sobie i zauważyła jakieś wysokie wieże. Kolejna dziwna rzecz. Zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu Lokiego. Zauważyła go na drugiej stronie plaży.

Nagle pojawili się przy nim uzbrojone osoby, które go pojmały. Zaczęła więc biec w stronę Kłamcy, jednak było już za późno. Zniknął razem z tajemniczymi osobami.

Totalnie nie widziała co się dzieje. Wogóle gdzie ona była? Dlaczego zabrali Lokiego? Kto to wogóle był?

- Ej ty! - usłyszała jakieś wołanie. Szybko się odwróciła. Zauważyła dwóch mężczyzn bez koszulek i dwie dziewczyny w krótkich spodenkach i koszulkach. Bardzo ją to zdziwiło. Po chwili nieznajomi byli obok niej.

- Ej, skąd ty się urwałaś? - powiedział blondyn, na co reszta jego ekipy zaśmiała się. Clare spojrzała na ich jak na jakiś wariatów.

- Z balu przebierańców uciekełaś? - odezwał się drugi, tym razem brunet. Dziewczyny stojące obok nich jechanie podśmiewały się pod nosem.

Młodzież dokładnie analizowała strój blondynki. Była ubrana w strój do ćwiczeń, składający się z obcisłych spodni i gorsetu założonego na równie obcisłą bluzkę. Cały strój był ciemnozielony.

- Co to za miejsce? - zapytała nagle, na co młodzież zaśmiała się.

- To mówi! - zaśmiał się brunet. Nie mogąc wytrzymać, podeszła do chłopaka i delikatnie łapiąc go za szyję, podniosła go. Reszta natomiastowo się odsunęła, a sam brunet mdlał ze Strachu.

- Zadałam pytanie. - powiedziała ostro.

- Nowy York.. Jest pani w Nowym... Yorku... - wyruszał lekko, po czym Clare pościła go.

- Jaka to kraina? - mówiła z dumą.

- Kraina? - widząc wściekły wzrok Clare, szybko się poprawił. - To Ziemia.. - dopowiedział cicho, na co blondynka się zdziwiła.

- Midgard? - zapytała na co brunet niepewnie pokiwał głową, szczerzej nie wiedząc o co chodzi kobiecie. Wolał się jednak nie narażać.

Przypomniały jej się opowiadania Lokiego i Thora. Wszytko stało się dla niej jasne. Osoby zabierające Kłamcę, musiały być tą bandą przebierańców.

- Daleko z tąd do centrum? - zapytała jeszcze.

- Niee... - odpowiedział nadal wystraszony brunet. - Możemy pokazać którędy iść... - powiedział niepewnie.

- No to prowadź. - westchnął, po czym zaczęła iść za nieznajomą młodzieżą.

Przypomniało jej się to, co Loki mówił o Midgardczykach. O tym, jacy są naiwni. Teraz się o tym doskonale przekonała.

***

Przechodziła jedną z ulic. Wszyscy ludzie patrzyli na nią na wariatkę. Kiedy mijała jeden z zakrętów wpadła na kogoś.

Spojrzała przed siebie i ujrzała Dobrze zbudowanego blondyna.

- Oh przepraszam Bardzo. Nie zauważyłem pani.. - powiedział szybko.

- Nic nie szkodzi. - odpowiedziała udając wesołą.

- Może w ramach przeprosin, uda mi się panią poprosić na kolację? Zaraz będzie wieczór więc... - blondynka nie widziała co robić.

- Czemu nie? - starała udawać się miłą. Niebieskooki niczego jednak nie rozpoznał.

- Świetnie! A tak wogóle, nazywam się Steve Rogers...







~455

Outside The Law ~ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz