[16] Gra zwana przepustką...

1.8K 106 9
                                    


Nim Clare się obejrzała, minęła godzina, a jej porywacz pojawił się przy jej klatce.
Kiedy był przy niej, zauważyła, że trzyma dwie porcje chleba i wody. Gdy Minotaur zobaczył jej delikatne zachwycenie, uśmiechnął się przebiegłe.

- Wiedzę, że Podoba ci się to co tu mam, Lisiczko. - powiedział, starannie akcentując ostatni wyraz. - Przedstawię Ci zasady. Ja zadaje ci pytania. Jeśli ładnie odpowiesz, dostaniesz podwójną porcję. Jeśli nie, to wogóle nie dostaniesz jeść. - odłożył deski z jedzeniem na ziemię i wyciągał jakiś taborecik zza ściany, na którym usiadł. - Ty też mi zadajesz pytania, tylko, że ja nie muszę na nie odpowiadać. - zaśmiał się i spojrzał na blondynkę. - Ja zaczynam. Więc droga Lisiczko... Ile wytrzymujesz bez jedzenia? - po tym pytaniu uśmiechał się złowieszczo.

- Zależy. Dzień, dwa, czasem trzy... - skłamała.  Bez jedzenia potrafiła wytrzymać cały tydzień. Głód nie sprawiał jej kłopotu, bo przecież była bogini. Porywacz jedynie się zaśmiał i pokiwał głową.

- Oh Lisiczko. Czy ty naprawdę Chcesz nie jeść? Dam ci jeszcze jedną szansę. Popraw się.

- Wytrzymam na luzie tydzień.

- I to mi się podoba. - klasnął w dłonie i dziwnie się uśmiechnął. Ten jego ciągły uśmiech zaczynał denerwować blondynkę.

- Ile już tu jestem? - Clare doszła do wniosku, że zadawanie pytań Kim jesteś? Dalszego mnie porwałeś? Kto ci to zlecił? poprostu nie mają sensu, bo i tak nie odpowie.

- Dzisiaj jest drugi dzień. Jak myślisz, na kogo zlecenie tu jesteś? - takiego pytania blondynka wogóle się nie spodziewała.

- Sygin bądź Loki. - odpowiedziała zgodnie z prawdą, na co Minotaur znów się uśmiechnął. - Czy dostanę jakiś koc, poduszkę lub tego typu rzeczy?

- Zadajesz mądre pytania Lisiczko. - uśmiechał się po raz kolejny i to w ten wnerwiający sposób. - Wszytko zależy od ciebie, jak się będziesz sprawywać.

- Przespałabyś się ze mną? - To pytanie zatkało platynowłosą, jednak bardziej irytujący był jego następny uśmieszek.

- Wątpię. - porywacz zrobił jakby zasmuconą minę, a po chwili się roześmiał. - Jeżeli masz zamiar więzić mnie tu długo, to czy będzie możliwość spotkania się z pewną osobą, albo napisania do niej listu. - Minotaur udawał bardzo zamyślonego.

- Jeśli będziesz grzeczna. I jedynie forma listu, pod moją korektą, albo coś typu zobaczenie się z kimś przez lustro. Kiedyś ci to może wytłumaczę. Myślisz, że będę cię tu długo trzymał?

- Nie mam pojęcia. To twoja decyzja, ale mam wrażenie, że krótko.

- Jesteś bardzo mądra.. - wyszeptał. - Dobrze. To koniec gry. Nazwijmy ją jakoś. - powiedział wstając z krzesła. - Może... Przepustka? Jeśli jesteś grzeczna, dostajesz przepustkę. Co ty na to? - powiedział ze sztucznym entuzjazmem. Blondynka jedynie wrogo na niego spojrzała. - Oj Lisiczko.. nie podobało mi się to. - skomentowała jej minę. - Miałaś ostatnią szansę. Nie dostajesz jeść.

Mina kobiet zrzedła. Była pełna zaskoczenia.

- No nie patrz tak na mnie. - oburzył się, a następnie wybuchnął śmiechem. - Takie zasady Lisiczko... - rozpłynął się w dymie.

Blondynka z zmęczeniem osunęła się po ścianie. Była wykończona, a to dopiero drugi dzień. Przybywając w pałacu, przyzwyczaiła się do regularnych posiłków. Tak bardzo chciała by to wszytko okazało się tylko złym snem. Tak bardzo chciała znaleźć się w ramionach Kłamcy, poczuć jego lodowaty dotyk i równie zimny oddech, który często czuła na karku. Mimo że na jej liście Bóg Kłamstw był jednym z podejrzanych, nie mogła przestać o nim myśleć. Kiedy po tylu latach wróciła do niego, nie chciała go już zostawiać.

Jeśli zakazany owoc spróbuję się raz, chcę się do niego wracać.. Zakazany owocem dla Clare, był właśnie czarnowłosy książę. Choć wiedziała, jak bardzo nieodpowiednie jest to co robią, jak bardzo niebezpieczne jest spotykanie się z kłamcą, za nic nie chciała tego zmieniać. A nawet jeśli chciała, to coś jej nie pozwalało na to.

Wiedziała, że resztę dnia spędzi sama, bo szanowny pan Minotaur miał na nią focha. Postanowiła więc obmyślać plan działania. Porywacz jest przebiegły, ale ona nie da sobą pomiatać. Musi grać. Kłamać. Mówiąc w skrócie znaleźć na niego hacka. Albo poprostu być grzeczną i dostawać przepustki. Pierwsza opcja była jednak ciekawsza...










Jest drugi dzień porwnia (z punktu Lokiego, drugi dzień też już minął).

Uwaga!

Przy tym opowiadaniu jest już ponad 100 głosów. Dla niektórych to mało, jednak dla mnie, jest to duża ilość. Z tej okazji możecie zadawać mi najróżniejsze pytania w komentarzach, na które odpowiem w następnym rozdziale;)

~664

Outside The Law ~ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz