5. Czyli przeklęta parasolka

2.3K 185 45
                                    

Media to cudo :)

••••

- Nie, nie tak masz to śpiewać! - pan Matsumoto po raz kolejny wyłączył podkład do piosenki.

Zu drgnęła brew i dziewczyna odetchnęła głęboko dla uspokojenia.
Nie wybuchnij, upomniała się w myślach.

- Śpiewam dokładnie tak, jak mi pan kazał. - powiedziała spokojnie, ale jej palce nerwowo miętosiły kartkę z tekstem.

- Gdyby tak było, to bym ci nie zwracał uwagi. - nauczyciel znów spojrzał na tekst piosenki. - Spójrz, ciągle mylisz słowa w refrenie. Poza tym za wolno to śpiewasz! Musisz się bardziej postarać.

Zakuro westchnęła i zeskoczyła z ławki, na której siedziała. Dostawała już hopla, ponieważ ćwiczyła tę samą piosenkę już od godziny. Wzięła butelkę z wodą i skierowała się do wyjścia.

- Muszę na chwilę wyjść. - oznajmiła, a gdy pan Matsumoto pokiwał głową, wyszła z klasy na korytarz.

Wzięła kilka solidnych łyków wody i przeszła parę razy wzdłuż korytarza. Oparła się o ścianę i powtórzyła w głowie tekst piosenki. Miała ją zaśpiewać na najbliższym konkursie, a ten miał być już za dwa tygodnie. Dzisiaj odbywał się mecz siatkarski, przez co niemalże wszystkie lekcje były wolne, bo uczniowie wraz z nauczycielami szli na halę kibicować drużynie Fukurodani. Z tego powodu Zu zamiast być na sali gimnastycznej została zaciągnięta na dodatkowe zajęcia ze śpiewu.

- Nishimiya-san? - usłyszała spokojny głos.

Odwróciła głowę w tamtą stronę i zobaczyła Akaashiego w stroju sportowym. Uśmiechnęła się do niego lekko i odeszła trochę od ściany.

- Cześć, Akaashi. Co ty tu robisz? Nie powinieneś być na meczu?

- Była zmiana. Trener kazał mi iść do sekretariatu po jakieś dokumenty. - wyjaśnił brunet.

- Rozumiem. Jak wam idzie? - zapytała Zakuro. Nie chciała tego przyznać, ale aż ją skręcało, żeby pójść zobaczyć, jak drużyna z ich liceum sobie radzi.

- Na razie dobrze. - odparł Akaashi i po chwili milczenia kontynuował: - Wiem, że to nie moja sprawa, ale sprawiasz wrażenie, jakbyś nie lubiła Bokuto.

Zu zaczęła nerwowo podrzucać butelkę.

- Bo go nie lubię. Jesteś jego przyjacielem, nie rozmawiałeś z nim o tym? - zapytała.

- Próbowałem się czegoś dowiedzieć, ale Bokuto-san powiedział tylko, że głupio się zachował. I dalej nie wiem, o co chodzi.

- Ehh, poszło o projekt. - wyjaśniła Zu. - W drugiej klasie mieliśmy do zrobienia wspólnie projekt. Babka dzieliła nas na grupy i nas przydzieliła do jednej. Bokuto nie pojawiał się na umówionych spotkaniach, ciągle nie miał czasu, bo tylko siatkówka i siatkówka. - zmarszczyła brwi i poprawiła okulary. - Ja nie mówię, że to źle mieć zainteresowania, ja też mam swoje. Ale mamy już na tyle lat, by umieć pogodzić naukę z pasjami. Trzeba tylko zorganizować sobie czas.

Akaashi przez chwilę milczał, po czym odezwał się:

- To prawda, że Bokuto jest roztrzepany i czasem zachowuje się jak dziecko. - spuścił wzrok na swoje buty. - W dodatku bierze do siebie nawet najmniejsze niepowodzenie. Ale w gruncie rzeczy nie jest taki zły, jak ci się wydaje.

Zu prychnęła pod nosem.

- Co jest, nasłał cię na mnie, czy jak? - podeszła do drzwi od sali muzycznej. - Może kiedyś zmienię o nim zdanie, ale nie wyobrażałabym sobie za wiele.

Zaczęło się od focha... - Bokuto Kōtarō x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz