10. Czyli impreza na całego

2.1K 156 53
                                    

- Czy ja ci wyglądam na jakiś manekin? - zadała pytanie retoryczne Zu.

- Jakby na to nie patrzeć manekiny przypominają ludzi, a ty kiedy jesteś zamyślona potrafisz się nie ruszać nawet przez dziesięć minut, więc... Teoretycznie... - odparła Saki.

- Sama jesteś teoretyczna! - Nishimiya zdzieliła ją w tył głowy.

Saki jęknęła z bólu i usiadła naburmuszona na swojej kanapie. Od kilku godzin organizowały z Zu przyjęcie w jej domu. Rodzice Yoshikawy wyjechali i dzięki temu miały cały dom do dyspozycji. Wszędzie były serpentyny, balony i konfetti. Saki lubiła przyjęcia „z pompą". Zakuro upiekła nawet własnoręcznie tort, który ćwiczyła już kilka miesięcy wcześniej. Dziewczyny razem od rana porządkowały dom, przedstawiały meble, sporządzały playlistę, dekorowały salę... A teraz wszystko było gotowe, zapięte na ostatni guzik! Oprócz Zakuro, która przyszła w zwykłym stroju, czyli spodniach i bluzce. Saki z kolei zrobiła się na bóstwo i oczekiwała tego także od swojej najlepszej przyjaciółki. Jednak ta, uparta stała przy swoim.

- Saki-chan, przecież wiesz, że i tak po 21:00 pójdę do domu. - westchnęła Zu. - Poza tym, inni też na pewno przyjdą ubrani luźno, a nie jak na sylwestra.

- Moje urodziny to prawie sylwester! - zaoponowała dziewczyna. - Powiedziałam im, że będzie impreza na całego, a ty wiesz, że na takie imprezy przychodzi się zrobionym na bóstwo. Makijaż, ciuchy, perfumy... A ty? - wskazała na przyjaciółkę. - Czarne spodnie, żółta bluzka, do tego jakaś różowa bluza sprzed dwóch lat...

- Ej! Moja bluza jest zajebista! - uniosła palec w geście protestu.

- Oczywiście, ale idź się przebrać! Inaczej cię nie wpuszczę!

Zakuro uniosła brew.

- Jak dla mnie spoko. - i ruszyła do wyjścia. Tak jak się spodziewała, Saki od razu przyczepiła się do jej nóg.

- No ja tylko żartuje!

- Wstawaj, bo ci się kiecka pogniecie. - odparła Zu. - Poza tym, wiesz że nie będę znać połowy tych ludzi, którzy przyjdą. Co ja będę robić? Pluć, łapać i w dupę się drapać? - zapytała retorycznie.

- No weź... - Saki spojrzała na nią ze szczenięcym oczkami. - Tylko w moje urodziny... Zrób to dla mnie...

Nishimiya westchnęła i chwyciła za klamkę drzwi wyjściowych.

- Za piętnaście minut będę z powrotem. - rzuciła i wyszła, zostawiając skaczącą z radości Saki. Westchnęła cicho. - Wykończy mnie ten dzieciak...

~*~

- Saki... - wydusiła Zu. - Za mocno... Dość!

- Wytrzymaj jeszcze trochę... już prawie skończyłam... - wysapała przyjaciółka, ocierając pot z czoła.

- Saki... J-ja zaraz...

- Jeszcze tylko trochę!

- Kurwa, dusisz mnie! - wrzasnęła Nishimiya, gdy Saki zaciągnęła jeszcze mocniej pasek w jej talii.

- Jak chce się być pięknym to trzeba cierpieć!

- To ja już wolę ubrać się w worek na śmieci!

- Dobra, już! - niebieskowłosa odeszła parę kroków od jej arcydzieła. - Jest idealnie!

Zakuro wypuściła powietrze i odwróciła się do niej przodem. Przyszła w lepszych ubraniach... Ale Saki wcisnęła ją w jakąś kieckę, którą magicznym sposobem wyczarowała z szafy Zu. Skąd ona się tam wzięła - żadna z nich nie miała pojęcia. Nawet Nishimiya nie pamiętała kupna granatowej, rozkloszowanej u dołu sukienki do kolan... Chyba, że jej matka przemyciła ją do jej szafy podczas ostatniej wizyty... Istniała taka możliwość...

Zaczęło się od focha... - Bokuto Kōtarō x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz