- Panie Sakurami? - Zu wychyliła się zza drzwi do pustej klasy. Zaraz nad nią pojawiła się głowa Saki.
- No widzisz! Nie ma go! Co za pech... - już się odwróciła, żeby odejść, ale Zakuro złapała ją za kołnierz.
- Nie ma mowy, przez ciebie to wszystko wyszło, więc wypada przeprosić. - pociągnęła przyjaciółkę w stronę pokoju nauczycielskiego.
Po wczorajszym incydencie Zu czuła się nie fair w stosunku do wychowawcy. Zamierzała go przeprosić razem z Saki. Nawet jeśli olbrzymka się opierała.
- Agh! Zu-san! Dlaczego mamy przepraszać?! - Yoshikawa nadęła policzki.
- Hmmm, no nie wiem. Może dlatego, że zachowałaś jak idiotka?
- Nieprawda!
- Saki. - Zu przystanęła i spojrzała w górę na twarz przyjaciółki. - Ja wiem, że byłaś zdenerwowana. Ale tak się nie traktuje nauczyciela. A szczególnie wychowawcy.
Saki wypuściła ustami powietrze i przeczesała włosy dłonią.
- No dobra. - burknęła.
- No weź! Pan Sakurami nas lubi, tylko ostatnio go zdenerwowałaś. Wystarczy go przeprosić i będzie dobrze. - szatynka pociągnęła przyjaciółkę w stronę pokoju nauczycielskiego.
Zapukała dwukrotnie do drzwi i po chwili otworzyła jej nauczycielka biologii.
- Słucham?
- My do pana Sakuramiego... mogłaby go Pani zawołać? - poprosiła Zakuro.
- Jasne, poczekajcie chwilkę. - nauczycielka zniknęła na chwilę w środku i po kilku sekundach wyszedł wychowawca koleżanek.
- Kogóż ja tu widzę? Gwiazdy zeszłej lekcji. - powiedział z ironią.
- No właśnie, my w tej sprawie... - Zu uśmiechnęła się delikatnie. - My chciałyśmy Pana bardzo przeprosić i zapewnić, że to się już nie powtórzy! - skłoniła się, a widząc stojącą na baczność Saki, kopnęła ją w kostkę, przez co ta również się skłoniła.
Pan Sakurami popatrzył uważnie na dwie przyjaciółki i westchnął ciężko.
- No dobrze, mam nadzieję. Ale dla waszego i mojego dobra lepiej siedźcie osobno. Przynajmniej do końca tego roku. I żeby mi to był ostatni raz. - poklepał uczennice po głowie.
- Tak jest! - powiedziały równocześnie i poszły w stronę wyjścia.
Gdy tylko przekroczyły próg szkoły, Saki złapała się na nogę.
- Stara, co to miało być?! - wrzasnęła.
- Zagapiłaś się. - Zu wzruszyła ramionami. - Tylko starałam się pomóc.
Saki otworzyła usta, żeby rozpocząć swoją litanię narzekań, gdy nagle na jej twarzy rozbłysł promienny uśmiech i podniosła się do pozycji stojącej.
- Cześć, chłopaki! - zawołała.
Zakuro spojrzała w tamtą stronę i mina jej zrzedła. Bokuto kierował się na salę gimnastyczną razem z Akaashim.
- Hej, Yoshikawa-san! Nishimiya-san! - białowłosy energicznie pomachał do dziewczyn.
O ile Saki od razu odwzajemniła gest, Zakuro nie zamierzała tego robić. W końcu wyższa z koleżanek wzięła jej rękę i nie zważając na próby wyrwania dłoni, zaczęła nią machać.
Chłopcy zaśmiali się na widok wkurzonej Zu, która na daremno próbowała się wywinąć z uścisku Saki.- Wiecie, idziemy na trening... więc może... poszłybyście... no nie wiem, popatrzeć? - Bokuto wyraźnie bał się reakcji Zu. I słusznie.
- Nie, podziękujemy. Może innym razem. - prychnęła dziewczyna i ruszyła w stronę bramy. - Chodź, Saki! Jak mam cię nauczyć tej fizyki to rusz tyłek!
Niebieskowłosa tylko posłała siatkarzom przepraszające spojrzenie i potruchtała za Zakuro.
- Ta... może innym razem... - Bokuto ruszył razem z Akaashim na trening, zastanawiając się, jak inaczej zjednać sobie Zu.
~*~
- I to jest właśnie trzecie prawo Newtona. - zakończyła swój wykład szatynka.
Saki zamknęła zeszyt i uśmiechnięta spojrzała na swoją mentorkę.
- Och, Zu-chan! Ja nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobiła!
- Nie zdałabyś do następnej klasy. - zaśmiała się dziewczyna, biorąc kawałek ciasta czekoladowego do ust.
Saki z zamyśleniem spojrzała za okno kawiarni. Na dworze zaczęła się już jesień. Kolorowe liście leżały wszędzie, wokół nagich drzew. Coraz częściej kropił deszcz, a słońce rzadko się pokazywało.
- Już za chwilę zima... - powiedziała cicho i zjadła łyżeczkę lodów.
- Twoje urodziny. - dodała Zu. - No właśnie, co chciałabyś dostać?
Saki uśmiechnęła się szeroko.
- No wiesz, ostatnio wyszła najnowsza część mojej serii...
- Tych romansideł, w które próbowałaś mnie wciągnąć?
- Tak, tych. I byłoby miło, gdybym miała ten tom...
- Dobra, jak znajdę to dostaniesz. - powiedziała Nishimiya, myśląc już, do których księgarni będzie musiała zajrzeć.
- Jak nie znajdziesz, to trudno. Zawsze może to być coś innego. - zapewniła Saki.
Zu pokiwała głową i poprosiła jedną z kelnerek o rachunek.
- Nocujesz dzisiaj? - zapytała.
- Nie, moi rodzice są w ten weekend w domu. Może wpadniesz do nas jutro? - zaproponowała.
- Zobaczę jak z czasem. - odparła szatynka.
Rodzice Saki rzadko bywali w weekendy w domu. Bardzo kochali swoją córkę, ale praca często przeszkadzała im we wspólnym spędzaniu czasu. Dlatego cieszyli się możliwie najbardziej każdą wspólnie spędzoną chwilą. Zakuro doskonale to rozumiała, bo jej rodzice odwiedzali ją w święta, a ona jeździła do nich na wakacje.
Dziewczyny wyszły z kawiarni i rozmawiając w najlepsze udały się każda w swoją stronę. Saki dojeżdżała do szkoły autobusem, ponieważ mieszkała trochę dalej od Zu.
Szatynka wróciła do swojego mieszkania, rozebrała się i od razu udała się pod prysznic. Przebrała się w piżamę, włączyła telewizję i zrobiła sobie kakao. Po godzinie jednak zdecydowała się zaszaleć i otworzyła czekoladowe ciastka.W końcu nadchodzi zima. Trzeba się szykować na ciężkie czasy...
CZYTASZ
Zaczęło się od focha... - Bokuto Kōtarō x OC
FanficW pierwszej klasie liceum Bokuto Kōtarō zrobił sobie z Nishimiyi Zakuro wroga... Nieświadomie, ale jednak. W drugiej klasie nadarza mu się okazja, by to naprawić. Czy wykorzysta te okoliczności? ~*~ Przypomniało jej się pytanie Akihiro: Kochasz go? ...