32. Czyli poznanie Kuroo

1.7K 136 20
                                    

- Nie zmuszaj mnie od tego... - jęknęła Zu do słuchawki.

- Ale Zu-chan!

- Ale Bokuto!

- No proszę! - szatynka usłyszała zrozpaczony głos przyjaciela.

- Mam do nauki fizykę, chemię i geografię. Nie mogę. Przyjdę jutro. - westchnęła.

- Już w ogóle ci na mnie nie zależy... - jęknął smutno.

- Nie zaczynaj...

- To przykre, Zu-chan. Do zobaczenia. - Kōtarō rozłączył się.

Zakuro przewróciła oczami i wróciła do nauki. Jak na złość, nie mogła się skupić. Dzisiaj był pierwszy dzień obozu treningowego. Bokuto od rana ćwiczył i zaprosił Zu, by przyszła po lekcjach. Dziewczyna jednak zajęła się nauką do ważnych testów. Mimo, że napisała wszystkie egzaminy końcowe naprawdę dobrze, nie zamierzała sobie odpuszczać. Dziwiła się Kōtarō, że tak luźno podszedł do oblanego egzaminu z matematyki. Co prawda, niewiele mu zabrakło, ale Zakuro była tym wielce zawiedziona, bo sama go do tego przygotowywała. Miała nadzieję, że poprawa pójdzie mu dobrze.

Po pół godzinie wysiłku intelektualnego, który skończył się na niczym, poszła do kuchni i zrobiła sobie herbatę. Westchnęła, zjadła parę ciastek czekoladowych, wypiła herbatę i ubrała buty, by za chwilę wyjść z domu, w kierunku sali gimnastycznej Akademii Fukurodani.

~*~

Kuroo zaśmiał się i prowokująco spojrzał na Bokuto.

- Zaczynam wątpić w istnienie tej twojej „Zu-chan", Bro.

Kōtarō spiorunował go wzrokiem.

- Ona istnieje, Bro! - warknął. - Powiedziała, że jutro przyjdzie! Kiedy ją poznasz, będziesz mi tylko zazdrościł!

- Wątpię. - pokręcił głową Tetsurō i wrócił do swojej drużyny.

Bokuto prychnął i napił się wody. Od kiedy wyznał Zu, co czuje, jeszcze bardziej starał się zdobyć jej względy. Obiecał sobie nawet jak najszybciej poprawić matematykę!
Dołączył do swojej drużyny i za chwilę stał na boisku w meczu przeciwko Liceum Shinzen. Był tak sfrustrowany swoją sytuacją, że trzaskał piłkę z wściekłością, co chwilę trafiając w bloki. Po jakimś czasie znów wpadł w swój emo-mode.
Akaashi nerwowo starał się podbudować swojego przyjaciela na duchu. Cudem wygrali mecz z Shinzen, ale Keiji zdawał sobie sprawę, że stan Bokuto wymaga interwencji wiadomej osoby. Poszedł na chwilę do szatni i wybrał numer do Zu.

- Halo halo? - odezwał się zniekształcony głos dziewczyny.

- Nishimiya-san, to ja, Akaashi.

- No witam, co tam?

- Bokuto-san...

- Nie kończ nawet. - westchnęła. - Zwariuję z tym dzieciakiem... Jestem już w drodze. Możesz mu przekazać, że jak przyjdę to ma być w stronie do użytku, bo jak nie, to mu tak skopie ten jego sportowy tyłek, że na nim nie usiądzie do końca obozu.

Keiji uśmiechnął się.
- Przekażę.

- Dzięki, do zobaczenia za chwilę.

Rozłączył się i wrócił do drużyny. Gdy tylko przekazał wiadomość od przyjaciółki i z ulgą obserwował, jak wyraz twarzy Kōtarō zupełnie się zmienia i białowłosy wybiega na boisko napełniony zupełnie nowymi pokładami energii.

~*~

Zu dopadła do drzwi sali i niczym prawdziwy ninja wślizgnęła się do środka. Przylgnęła do ściany i poruszając się wzdłuż niej, dotarła do ławki, na której siedziały menedżerki. Dziewczyny zachichotały, obserwując działania szatynki.

Zaczęło się od focha... - Bokuto Kōtarō x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz