30. Czyli trochę dziwna ta zima...

1.6K 133 11
                                    

Zu została obudzona... Dość brutalnie. Jej kochany, najdroższy brat wskoczył jej na plecy i zaczął na niej podskakiwać.

- Chryste! Koniec świata nadchodzi, czy jak?! - krzyknęła, momentalnie się budząc. - A, to tylko ty. - mruknęła, gdy zobaczyła Akihiro. - Litości, słoniu! Ja tu śpię!

- Nie ma spania! - wołał chłopczyk, ściągając z niej kołdrę. - Wujcio zrobił nam śniadanie!

Zu momentalnie podniosła się pozycji siedzącej.
- Aki, to nie jest twój...

- Wujcio! Zu wstała! - jej brat w ogóle jej nie słuchał.

Zu westchnęła i przeciągnęła się. Wstała z materacu i skierowała się so łazienki. Wzięła szczotkę do włosów i spojrzała na swoje odbicie w lustrze.

- Dobra, czyńmy honory. - mruknęła i zaczęła się czesać.

Przy myciu zębów zaczęła myśleć, czy sytuacja wieczorem wydarzyła się naprawdę, czy ona miała tak bujną wyobraźnię. Westchnęła cicho, przepłukała usta i poszła do kuchni. Rozejrzała się i zapytała swojego przyjaciela, który pilnował, by Akihiro zjadł swoje śniadanie:

- Gdzie mama i tata?

- Poszli na spacer. - odparł Bokuto z uśmiechem. - Duży mężczyzna musi dużo jeść, Aki-chan! - zawołał. - Musisz się postarać, jeśli chcesz być taki niesamowity jak ja!

Akihiro pokazał, że napina mięśnie.
- Chcę być super, jak wujcio
Boku-chan!

Zu zauważyła, jak chłopak delikatnie się rumieni i zaśmiała się cicho. Wzięła swój talerz i zaczęła jeść.

- Wyspałaś się, Zu-chan? - zapytał Bokuto z uśmiechem.

- Ta... - mruknęła niepewnie.

Kōtarō roześmiał się i odchylił na krześle.

- Nie musisz się martwić! - powiedział. - Kiedy wstałem, twoi rodzice jeszcze spali.

- Mhm... - skończyła swoje śniadanie i zaniosła talerzyk do zlewu. - Wracasz dziś do domu?

- Tak, moja mama prosiła, żebym jej w czymś pomógł.

- Może ja też się zabiorę? Rodzice i Aki dzisiaj wyjeżdżają.

- Jasne, będzie miło.

Usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi. Zu podeszła do nich i zobaczyła swoich rodziców, otrzepujących śnieg z butów.

- O, widzę że nasz śpioch już wstał! - uśmiechnęła się matka. - Zaparz nam herbaty. Zjemy coś jeszcze i się zwijamy. Przed nami długa droga.

- Okej. - Zakuro wstawiła wodę w czajniku i poszła się ubrać.

Gdy wróciła, od razu zalała herbatę i pokroiła ciasto. Położyła talerzyki i filiżanki na stół. Po godzinie jej rodzice i braciszek wymienili pożegnania z dwójką przyjaciół i wyruszyła w drogę. Zakuro od razu spałowała potrzebne (według niej) rzeczy. A mianowicie: czekoladę, chipsy, paluszki solone i słodkie napoje.

- Po co ci...

- Jestem przygotowana na wszystko! - uniosła w górę palec. - Myślisz, że idę tam tylko pomóc? O nie nie, mój drogi!

Jakiś czas później wyszli na autobus. Wkrótce siedzieli już w nim razem. Rozmawiali i śmiali się w najlepsze, aż w końcu jakaś starsza kobieta, akurat wysiadająca, zwróciła się do nich z uśmiechem:

- Jaka z was urocza para.

Popatrzyli na siebie i wybuchnęła śmiechem.

- Nie jesteśmy parą. - otarła łezki rozbawienia Zu.

Zaczęło się od focha... - Bokuto Kōtarō x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz