24. Czyli rewanż

1.6K 143 5
                                    

Nishimiya podrygiwała z nerwów. Trzęsły się jej ręce i uważała to za tandetne. Ale jakoś musiała się zrewanżować. Z prezentu Bokuto korzystała bardzo często na wychowaniu fizycznym i treningach z Wataru. Postanowiła dać mu coś, czego nie zapomni i na długo zachowa. Nie mogła się zdecydować na jedną rzecz, więc kupiła dwie.

Bez nerwów, Zu. To przecież tylko przyjaciel, upomniała się w myślach.

Czekała pod salą gimnastyczną, aż białowłosy wyjdzie z treningu. Myślała tylko o tym, żeby nie wyjść na idiotkę.
W końcu doczekała się i pierwsze osoby zaczęły wychodzić z sali. Jednak nigdzie nie widziała Bokuto. Zmarszczyła brwi. Po dłuższej chwili wyszedł również Akaashi. Od razu skierowała się do Zu.

- Nishimiya-san... - przez chwilę szukał słów. - Coś się stało z Bokuto. Nie umiem go pocieszyć. Nic nie działa. - rozłożył bezradnie ramiona. - Może ty mogłabyś...

- Nic więcej nie mów. - uniosła palec i ruszyła do sali. - Zajmę się tym.

- Dziękuję. - Akaashi skierował się w troje swojego domu.

Zakuro odetchnęła głęboko i zajrzała do środka sali. Zobaczyła Kōtarō, który siedział na środku z piłką pod zgiętymi nogami. Opierał się ramionami na kolanach, a głowę miał spuszczoną. Zu weszła głębiej i zapukała do drzwi.

- Puk, puk! - zawołała. Nie zamierzała teraz ani go kopnąć, ani uderzyć. Nie tym razem.

Chłopak gwałtownie spojrzał w jej stronę, ale po chwili wrócił do poprzedniej pozycji.

- Co ty tu robisz? - zapytał.

- Stoję, chodzę. - podeszła bliżej. - Czekam na ciebie.

- No to możesz sobie pójść, bo nie zamierzam póki co stąd wychodzić. - burknął.

Zakuro go nie poznawała. Kōtarō prawie się nie ruszał, a ton jego głosu był nieprzyjemny. Starał się ją spławić. Zmarszczyła brwi i podeszła jeszcze bliżej.

- Co jest, Bokuto? - zapytała.

- Nic. - mruknął.

Kucnęła przed nim i położyła torbę obok. Położyła mu dłonie na przedramionach. Wzdrygnął się. Wiedziała, że ma zimne ręce. Zawsze jej to wypominał.

- Hej. - szepnęła. - Popatrz na mnie.

- Po co?

- A dlaczego ty każesz mi na siebie zawsze patrzeć? - zaśmiała się.

Po chwili ciszy chłopak w końcu się odezwał, jednak nie podniósł głowy.

- Nic mi dzisiaj nie wychodzi.

- To nieprawda...

- A właśnie, że tak! - mówił ciągle z głową skrytą za ramionami. - Zawaliłem sprawdzian z japońskiego, ataki mi dziś nie wychodzą, trener się na mnie wkurwił...

Zakuro odetchnęła głęboko i odjęła ręce od jego przedramion. Przełożyła je głowę. Poprawiła chwyt koło uszu i delikatnie podniosła tak, by zobaczyć jego twarz. Na chwilę zamarła. Bokuto, jej Bokuto, płakał. Jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. Po raz pierwszy widziała, żeby ten energiczny, pełen radości chłopak był tak rozbity.

- Oj, Bokuto... - przybliżyła się i przycisnęła jego głowę do swojej klatki piersiowej. - Nigdy tak nie myśl. - powiedziała. - Bo wiesz... - uśmiechnęła się delikatnie. - Zawsze jest ktoś, kto się o ciebie troszczy.

Poczuła, jak jej mundurek robi się wilgotny od łez przyjaciela. Puścił piłkę i objął ją, łkając cicho.

- Dziękuję...

Zaczęło się od focha... - Bokuto Kōtarō x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz