31. Czyli wyznać miłość w stylu Bokuto

1.7K 132 70
                                    

Zu wydała z siebie okrzyk zwycięstwa godny wikinga. Drużyna Fukurodani, po kolejnym zwyciężonym meczu podbiegła do trenera, menedżerek i Zu. Wszyscy zaczęli sobie przybijać piątki, a Bokuto wziął w ramiona Zu i zakręcił się z nią dookoła własnej osi. Zakuro poklepała go po głowie. Ich treningi przyniosły zamierzony efekt.

- Gratulacje, Sowiasty! - krzyknęła do niego w hałasie szczęśliwych kibiców. - W końcu udał ci się ten atak!

- Zu-chan! - uśmiechnął się Bokuto. - Przecież bez ciebie mi i Akaashiemu w życiu by się nie udało!

- Wiem! - Kōtarō odstawił szatynkę na ziemię. - Jestem boska! - dumnie oparła ręce na biodrach.

- Tak. - białowłosy uśmiechnął się szeroko. - Jesteś genialna.

~*~

- Wiosenny obóz treningowy? - zapytała Zu, idąc z przyjaciółmi w stronę swojego domu. Dołączył do nich Akaashi i wspomniał właśnie o tym wydarzeniu.

- Tak. - powiedział. - Początkowo będzie się odbywał na terenie naszej Akademii. Potem przeniesiemy się do Liceum Shinzen. - wyjaśnił.

- Świetnie! - klasnęła w dłonie Zu. - Może wpadnę na kilka meczy. Pan Matsumoto ostatnio dał mi spokój. Mam dużo czasu.

- Tak! - krzyknął od razu szczęśliwy Bokuto. - Wasz niesamowity As oczekuje wsparcia!

- Nawet mi nie mówcie. - westchnęła Saki. - Nasz trener nas teraz ciśnie, żebyśmy wygrały te mistrzostwa. - zaśmiała się. - Mamy jeszcze bardziej intensywne treningi.

Zakuro objęła ramieniem Yoshikawę i uśmiechnęła się pokrzepiająco.

- Dacie radę! Ja w ciebie wierzę! Będę ci kibicowała! - obiecała.

Odprowadzili Akaashiego pod jego dom i cała trójka skierowała się w stronę mieszkania Zu. Jednak Bokuto tym razem poszedł do swojego domu, zostawiając Zakuro i Saki same na ten wieczór. Przyjaciółki weszły do mieszkania i Saki od razu padła na kanapę.

- Życie mnie mnie... - jęknęła.

Zu parsknęła śmiechem i zrobiła herbatę. Postawiła kubek przed Saki i włączyła telewizor. Razem wybrały jakiś paradokument i zaczęły komentować postępowania i grę aktorską postaci. W pewnym momencie Saki postanowiła zapytać Zakuro o kluczową sprawę:

- Ej, Zu-chan?

- Hm?

- Ale tak szczerze - czujesz coś do Bokuto?

Szatynka zakrztusiła się herbatą i spojrzała zarumieniona na przyjaciółkę.

- Co? T-to znaczy... - przeczesała nerwowo włosy i poprawiła okulary. - W jakim sensie?

- A o jaki mogę się pytać? - Yoshikawa przewróciła oczami.

- Nie wiem, o co ci chodzi... - Zu odwróciła wzrok.

- Wiesz dobrze. - poruszyła zabawnie brwiami.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Tak.

- Boże, dobra! Może lubię go trochę bardziej niż innych osobników płci męskiej! - krzyknęła zirytowana Zu.

- Ha! Wiedziałam!

- To twoja wina.

- Moja wina? Niby czemu?

- Nie udawaj. - Zu rzuciła w nią poduszką. - Za każdym razem, gdy gdzieś wychodziliśmy razem, ty potem odchodziłaś „do swojego chłopaka". - uśmiechnęła się. - I zostawiałaś mnie samą z Bokuto.

- Phi! - Saki założyła ręce na piersi. - Ważne, że moje działania przyniosły zamierzony efekt!

Zakuro prychnęła rozbawiona i upiła łyk herbaty.

- Ta... Jeszcze czego...

~*~

„Spotkaj się ze mną po treningu przed wejściem do szkoły"

Zakuro schowała karteczkę do kieszeni. Wiedziała, że to od Bokuto. Rozpoznała jego charakter pisma, a poza tym białowłosy zachowywał się dzisiaj co najmniej dziwnie. Jakby miał owsiki - ciagle się wiercił na lekcjach, nie mógł się skupić i ciągle uśmiechał bez powodu do Zu.
Dziewczyna westchnęła i ruszyła do wyjścia ze szkoły. Saki po raz kolejny umówiła się ze swoim chłopakiem, więc Zu i tak miała zamiar porwać Kōtarō na kolejny dzień. Przecież sama nie zje tych chipsów.
Zaczęła podejrzewać, że Saki w końcu zaangażowała się na poważnie w swój związek. Sama polubiła Toshinoriego i ostatecznie udzieliła zgody na ich związek. W dodatku chłopak częściowo odciążył Zakuro, dając trochę korków z matematyki swojej dziewczynie. Co ciekawe, skutecznych korków.

Zakuro zatrzymała się przy wyjściu ze szkoły i z nudów zaczęła szukać nowego tekstu piosenki do nauki. Po kilku minutach dobiegł ją odgłos szybkich kroków. Podniosła wzrok znad telefonu i uśmiechnęła się do biegnącego w jej stronę Bokuto. Chłopak bez słowa zatrzymał się tuż przed nią i wziął głęboki oddech.

- Hej, Sowiasty! - zaśmiała się Zu. - Spokojnie, bo się zapowietrzysz!

- Zu-chan. - Kōtarō był nienaturalnie poważny. - Ja... Mam ważną informację dla ciebie.

Zakuro uniosła brew i schowała telefon do torby.

- Słucham.

- Zu-chan. - Bokuto przerwał na chwilę. Wyglądał, jakby szukał słów. - Od jakiegoś czasu... Po prostu nasza przyjaźń przestała mi odpowiadać. - widząc zaskoczenie na twarzy Zu zaczął machać rękami. - Nie w tym sensie! Mam na myśli, że... - złapał się za kark. - Mam na myśli to, że przyjaźń z tobą już mi nie wystarcza. Jestem już pewien, że coś do ciebie czuję. Jestem pewien, że cię kocham, Zu-chan.

Zakuro poczuła, jak na jej twarz wpływa czerwień. Przeżywała kilka wyznań, ale żadne z nich nie zrobiło na niej aż takiego wrażenia. Była w szoku. Nie wiedziała, co ma zrobić.

- Ja... - odwróciła głowę w bok, by na niego nie patrzeć. - Ja nie jestem pewna, czy coś do ciebie czuję... Nie chcę cię oszukiwać, bo jesteś moim najlepszym przyjacielem. - zacisnęła usta i spojrzała na niego. - Nie chcę cię skrzywdzić.

Kōtarō uśmiechnął się. Chwycił Zu pod pachami i podniósł do góry. Dziewczyna spojrzała na niego niepewnie.

- Nie przeszkadza mi to, Zu-chan. - oznajmił. - Kocham cię za to, jaka jesteś. Będę czekał, aż będziesz pewna. Ale obiecaj mi jedno.

- Co takiego? - zapytała, patrząc na niego z góry.
Kōtarō opuścił ją trochę i czule przytulił. Zu odwzajemniła uścisk.

- Po obozie treningowym. - powiedział.  - Po obozie treningowym będziesz pewna. Dobrze? - zaśmiał się. - Nienawidzę czekać.

Zakuro zamknęła oczy i również się uśmiechnęła.

- Wiem. Obiecuję. - wyszeptała.

••••

Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale jakoś nie miałam pomysłu. Liczę na zrozumienie :)

Buziaki
Troszke_wybuchowa

Zaczęło się od focha... - Bokuto Kōtarō x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz