16. Czyli jak zostać Jezusem?

1.8K 146 11
                                    

- ZUUUUUU-CHAAAAAN!!!

Szatynka podskoczyła na dźwięk swojego imienia, po czym, gdy spostrzegła biegnącego w jej stronę Bokuto, puściła się biegiem w stronę sali z biologii.

Oboje biegli tak szybko, że za nimi wzbiły się tumany kurzu. Pod klasą jednak Zu gwałtownie zahamowała, przez co jej przyjaciel uderzył w ścianę.

- Ałć.... - pomasował swoje czoło. - Tego tu nie było...

Zakuro spojrzał na niego zdenerwowana i poprawiła okulary na nosie.

- Nie strasz mnie tak! - krzyknęła. - Nie chcę skończyć zgnieciona przez gigantyczną sowę!

- Gdybyś nie uciekała, to bym cię nie gonił!

- Ty... Agh! Nie ważne! - wyrzuciła ręce w górę i weszła do klasy.

Kōtarō zaraz za nią podążył i razem usiedli w ławce. Zu wyjęła książki i westchnęła ciężko.

- Saki się rozchorowała. - oświadczyła po chwili. - Mówiłam jej, żeby nie wracała w ten deszcz, ale nie! - założyła wkurzona ręce na piersi. - Uparty dzieciak...

- Nie denerwuj się tak, Zu-chan! - zawołał optymistycznie Bokuto. - W takim razie możesz przyjść na nasz trening! Yoshi-chan wyzdrowieje raz dwa! - zaproponował.

- Mieliśmy iść na...

- Korepetycje? Daj spokój! - jęknął. - Oboje dobrze wiemy, że też chcesz popatrzeć na wielkiego i wszechmocnego mnie!

Nishimiya przewróciła oczami, ale wiedziała, że Kōtarō ma rację. Nie miała dzisiaj siły na udzielanie pomocy w nauce. W ogóle nie miała na nic siły. Ciągle miała w głowie wydarzenia sprzed dwóch dni.

Pokiwała więc tylko głową i położyła ją na blacie ławki. Zadzwonił dzwonek na lekcję i nauczycielka rozpoczęła zajęcia. Bokuto uważnie przyjrzał się swojej przyjaciółce - nie wyglądała dobrze. Jeśli w ogóle jakoś wyglądała! Włosy niedbale spięła w koński ogon, oczy miała podkrążone, a nos czerwony. Była nieobecna, przez co cały czas zaglądała w notatki kolegi. Ona! W notatki Bokuto! To był wyraźny sygnał, że coś jest nie tak! Dlatego siatkarz postawił sobie za punkt honoru, by przywrócić na jej smutnej twarzy uśmiech. Cały dzień mówił do Zu o czymkolwiek - od swoich treningów, przez jakieś słabe żarty, aż po jego plany na przyszłość.

Kiedy lekcje w końcu dobiegły końca, białowłosy aż podrygiwał z podekscytowania. Gdy tylko Zu spakowała ostatni zeszyt, chwycił ją za nadgarstek i popędził na salę treningową. Wpadł do niej, jak burza i pociągnął za sobą zdyszaną od szaleńczego biegu Zakuro.

- Shirofuku-chan! - zawołał od progu. - Zajmij się Zu-chan, a ja lecę się przebrać! - i zostawił zdezorientowane dziewczyny.

- A więc w końcu tutaj weszłaś. - zaśmiała się, odzyskawszy przytomność, Yukie. - Cieszę się, że w końcu możemy się poznać. - wyciągnęła rękę, którą Zu uścisnęła.

- Mi również jest miło. - odparła lekko zachrypniętym głosem.

- Oj, dziewczyno! Wyglądasz jak śmierć! - wzięła się pod boki i zaciągnęła ją drugiej menedżerki. - Suzumeda-san! Patrz, kogo przyprowadził Bokuto!

Piegowata, wysoka dziewczyna odwróciła się do nich i uśmiechnęła.

- Ty musisz być Nishimiya-san, prawda?

- Jestem aż tak znana? - spytała z nieudanym uśmiechem.

- Bokuto ciągle wypatruje, czy przychodzisz „go podziwiać". - zrobiła cudzysłów w powietrzu.

Zaczęło się od focha... - Bokuto Kōtarō x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz