To jest speszjal! Dun dun duuuun!

1.5K 71 3
                                    

Przygotowałam one-shota :) Mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam!

••••

Dawno dawno temu... Za siedmioma lądami... Za wieloma morzami... Na wyspie dawno zapomnianej... Stał zamek najbogatszych i najpotężniejszych władców - Króla i Królowej Z Rodu Nishimiya. Byli to dobrzy władcy, dbający o swoich poddanych i przyjaciół. Nie prowadzili wojen, a stosunki z innymi królestwami mieli pozytywne stosunki. Królestwo Armonii było spokojnym, pełnym szczęścia i dostatku domem.

Królewska para miała dwójkę dzieci: starszą córkę o imieniu Zakuro i małego synka, Akihiro. O ile ich syn miał jeszcze czas na ożenek, ich córka już drugi rok szukała kandydata na męża. Od dwóch lat, raz w roku do Królestwa Armonii zjeżdżali się najlepsi rycerze, wykwintni szlachcice, bogaci panowie, w nadziei, że uda im się zdobyć rękę księżniczki. Organizowane były turnieje, w których miał zostać wyłoniony zwycięzca i przyszły mąż Księżniczki Zakuro. Jednak zawsze coś krzyżowało plany rodziny Nishimiya. Pierwszy kandydat, ledwo po zaręczynach, zerwał je i poślubił inną kobietę, w której się zakochał. Drugi zaś, dzień przed ożenkiem wypłynął na połów ryb i nigdy nie wrócił.

Tym sposobem Księżniczka Armonii dalej była panną. Zaczynał ją niepokoić ten fakt. Zaczęła podejrzewać, że ciąży na niej jakaś straszna klątwa!

- Wasza Miłość! - usłyszała głos swojej błazenki.

- Tak? - odparła, otrząsając się z myśli.

- Wydawało mi się, że Wasza Wysokość bardzo nad czymś myśli...

- Dobrze ci się wydawało. - Księżniczka położyła dłoń n ramieniu Saki. - Zaczynam po prostu wątpić, że dane jest mi wyjść za mąż.

- Niech Panienka tak nie mówi! - zaczęła wymachiwać rękami dziewczyna. - Moja matka zawsze powtarza, że z miłością nie należy się spieszyć! - widząc nieprzekonany wyraz twarzy Księżniczki od razu dodała: - Mam pomysł! Pozwoli Panienka! - podała jej swoje ramię, niczym mąż idealny.

Nishimiya zaśmiała się na ten gest i chwyciła je, dając się prowadzić swojemu błaznowi do królewskiego ogrodu. Kobiety chodziły długo, zaś Saki dbała, by jej Pani nie było nudno.

W pewnym momencie usłyszały trzask, a zaraz potem, tuż pod ich nogami wylądował mężczyzna. Zakuro zaskoczona podskoczyła, ale zaraz przyjrzała się mężczyźnie. Odziany był w srebrną zbroję, z herbem przedstawiającym sowę, który był wyryty na jego piersi. Włosy miał białe z czarnymi pasmami, zaczesane do góry, jak u ptaka na jego piersi. Księżniczka zauważyła bliznę na jego prawym policzku.
Rycerz jęknął cicho z bólu i podniósł wzrok na kobiety. Zauważywszy, że runął z drzewa przed samą Księżniczką Armonii od razu podniósł się z ziemi i nisko skłonił.

- Proszę mi wybaczyć, Wasza Wysokość! - odezwał się. - Naprawdę nie miałem zamiaru...

- Spokojnie. - zaśmiała się Księżniczka. - Jak ci na imię?

- Kōtarō z Rodu Bokuto, Jaśnie Pani! - mężczyzna spojrzał na nią swoimi złotymi oczami.

- Miło mi cię poznać, Kōtarō z Rodu Bokuto. - pokazała dłonią, by się wyprostował. - Cóż robiłeś na tym drzewie? To królewski ogród...

- Nie miałem pojęcia, Jaśnie Pani. - złapał się za kark. - Ja... Ratowałem gniazdo. - dopiero teraz Zakuro zauważyła, że rycerz trzyma coś w swoich ramionach. - Zsunęło się z drzewa poza ogrodem na tę gałąź i...

- To małe sówki! - pisnęła podekscytowana Księżniczka.

Od razu podeszła do rycerza i przyjrzała się malutkim pisklakom. Jej błazen od razu się przyłączyła.

Zaczęło się od focha... - Bokuto Kōtarō x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz