28. Czyli święta vol. 2

1.6K 145 58
                                    

- JASNA CHOROBA! - Zu odskoczyła od drzwi, w których stał Kōtarō i jego rodzice.

- Hey, hey, hey! - Kōtarō zabawnie poruszył sztucznymi wąsami. - Przybyliśmy! - cała trójka weszła do środka.

- A... No, dzień dobry. - Zakuro spojrzała na ozdobę swojego przyjaciela. - Sowiasty... Co ty masz na twarzy? - zapytała.

- Wąsy! - oświadczył z dumą. - To znak dorosłości!

- Nie pytaj, ile próbowałam go namówić do zdjęcia tego czegoś... - westchnęła jego matka. - Ten idiota się uparł.

- Mamo! - Kōtarō oburzony założył ręce na piersi.

- Zapuść swoje, a nie sztuczne nosisz. - ojciec chłopaka dumnie pogładził swoje wąsy.

- Widzę, że się dogadamy. - zaśmiała się Zu. - Zapraszam, wszyscy już czekają.

Poprowadziła gości do środka. Weszła do salonu i... Oczy niemal wyleciały jej z orbit. Akihiro od razu podbiegł do Kōtarō i przytulił go, witając się i już nalegając do zabawy. A reszta rodziny...

- Hitoshi! Odłóż ten widelec! Nie będzie dźgania! - szarpała się matka Zu.

- Aiko, ty nie rozumiesz! - ojciec szatynki prawie płakał. - Ja nie jestem gotowy!

- Iruka, przestań pić! Jeszcze nawet się obiad nie zaczął! - krzyczała pani Watanabe na męża, szarpiąc za jego butelkę z alkoholem.

- Ty mnie nie rozumiesz! Wszystkiego mi zabraniasz! - pan Watanabe starał się dolać sobie wina do kieliszka.

Puszek przewracał się z boku na bok, aż w końcu zaczął się czołgać i tym sposobem wpełzł pod stół.

Zakuro zwróciła się do rodziny Bokuto, która z rozbawieniem patrzyła na całe to zamieszanie.

- J-ja przepraszam! Oni tak normalnie nie...

- Jak w domu. - stwierdziła pani Bokuto. - Przestań poprawiać tego wąsa! - pacnęła rękę swojego męża.

- Ty nie rozumiesz! - jęknął pan Bokuto. - Musisz zapuścić wąsa, żeby zrozumieć!

- Jeszcze czego?! Może od razu się przemianuję na drugiego ojca?!

Zu spojrzała na Kōtarō, który stał obok niej. Chłopak uśmiechnął się i złapał za kark.

- To u nas normalne. - wyjaśnił.

- Nasze rodziny mają wiele wspólnego. - zaśmiała się szatynka.

Po opanowaniu całego mieszkania udało się w końcu wszystkich zapoznać. Rodzice Bokuto w tajemnicy przed Akihiro podrzucili dodatkowe prezenty pod choinkę i razem z pozostałymi członkami usiedli do stołu. Tym razem najmłodszy osobnik zażądał miejsca między Kōtarō a Zu, a gdyby tego było mało, raz karmił go jeden, a raz druga. Cała ta akcja wyglądała przekomicznie, a sami przyjaciele czuli się dość niezręcznie w roli opiekunek.
Dlatego odetchnęli z ulgą, gdy Akihiro poszedł rozdzielać prezenty. Okazało się, że od czytania poszczególnych imion wybawiła ich pani Bokuto, którą Aki również polubił. Rozkoszny dzieciak nawet dostał pozwolenie na macanie wąsów pana Bokuto.

Korzystając z chwili wolności od małego słonia, Zu i Kōtarō od razu wdali się w żywą dyskusję. Rozmawiali o wszystkim: siatkówce, szkole, egzaminach i jedzeniu... Ich rozmowie nie było końca! Wymienili się najśmieszniejszymi sytuacjami rodzinnymi i wspomnieniami minionego półrocza. Nie mieli nawet świadomości, że uszy dorosłych (potajemnie) monitorowały wszystko.

W pewnym momencie Zu zaczęła sprzątać ze stołu, by dać talerze z ciastem. Kōtarō od razu zaczął jej pomagać, dalej śmiejąc się i rozmawiając z nią. Korzystając z nieobecności obiektów zainteresowania, wszystkie języki poszły w ruch:

- Pani wybaczy, pani Bokuto. - zaczęła mama Zu. - Ale ja uważam, że tu coś jest na rzeczy.

- A ja wiem! - machnęła ręką kobieta. - Dlatego przyszłam! Musiałam poznać przyszłą matkę moich wnuków!

- O, dobrze! - ożywiła się pani Watanabe. - Nasza Zu to złota dziewczyna! A wasz synek to taki świetny chłopak!

Tymczasem ojciec Zu, pan Watanabe i pan Bokuto mierzyli się nieufnym wzrokiem. W końcu odezwał się ojciec Kōtarō:

- Panów też żony nie rozumieją, kiedy chcecie sobie troszkę wypić?

- Tak. - odpowiedzieli równo.

- Dobra, jedziemy na tym samym wózku. - pan Bokuto napił się kolejny łyk piwa i tak zaczęła się przyjaźń trójki panów.

- No, Akihiro. - mama Zu wzięła dziecko na kolana. - A ty lubisz Bokuto?

Chłopczyk popatrzył na trzymanego z dłoniach małego zabawkowego słonika i uśmiechnął się uroczo.

- Tak! A Zu go kocha!

Cała świta zwróciła wzrok na małego gościa.

- O, ach tak? - pani Bokuto uśmiechnęła się. - A Bokuto kiedyś coś mówił?

- Tak, ja go spytałem. - chłopczyk bawił się na stole słoniem.

- No i co mówił? - zapytali dorośli niemal równo.

- Że też ją kocha, przecież. - odpowiedział, jakby to była oczywista oczywistość.

~*~

- Kto jest moim kochaniem? Ty jesteś moim kochaniem! Takim puszystym kochaniem! - rozczulała się nad Puszkiem Zu, pieszcząc jego brzuch. Akihiro podbiegł do siostry i przytulił ją. - A tu jest takie moje urocze kochanie! - szatynka dała mu buziaka i teraz razem głaskali wniebowziętego psa.

Bokuto podparł brodę ręką i uważnie się przyglądał szczęśliwej Zakuro. Na jej prawej ręce wisiała srebrna bransoletka, którą dał jej dzisiaj w prezencie. Na łańcuszku były zawieszki konia, leniwca i sowy. Dwa ulubione zwierzęta Zu i ptak, który miał przypominać Bokuto. Chłopak dostał od przyjaciółki nowe ochraniacze i ciepłe kapcie, bo jak stwierdziła: „Nie mogła znieść widoku jego biednych bosych stópek na zimnej podłodze w jej domu".
Westchnął i nałożył sobie kawałek ciasta. Zastanowił się nas tym, co mówiła mu Saki. Ostatnio niebieskowłosa pytała go, jak sprawy z Zu. Nie wiedział, o jakich „sprawach" mówiła, a gdy pytał, Saki tylko odwracała się i z uśmiechem mówiła: „Nieważne".

Zaczynał rozumieć. Patrzył na Zu i czuł się jakoś inaczej. Dziewczyna parę razy już przy nim pękła i otworzyła się. Znał jej rodziców, państwa Watanabe, a ona sama zawsze mu pomagała. Znów westchnął i uśmiechnął się do siebie. Uświadomił sobie, że jemu już sama przyjaźń nie wystarczy. Chciał czegoś więcej, ale obawiał się reakcji Zu. Dlatego dał sobie spokój. Na razie.

- Oya, Kōtarō. - usłyszała głos swojej mamy. - Coś się tak zapatrzył?

- N-nic... - wydukał.

- Ooo, czyżby na Zu-chan? - zapytała.

- N-nie, no skąd!

- Eh, dziecko moje. - zmierzwiła mu włosy. - Przed mamą nic nie ukryjesz.

Bokuto z niechęcią uświadomił sobie, że to prawda. Spojrzał jeszcze raz na Zakuro i uśmiechnęła się do rodzicielki.

- Poradzę sobie, mamo.

- Nie spiesz się. - poklepała go po plecach i wróciła do dorosłego towarzystwa.

Kōtarō dołączył po chwili do Zu i jej brata, by wkrótce Akihiro zaciągnął ich do zabawy.

Zaczęło się od focha... - Bokuto Kōtarō x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz