XIV

652 43 54
                                    

Ja serio nie wiem dlaczego istnienie piosenki z mediów odkryłam dopiero teraz!

Na prawdę przepraszam za to, że tak często znikam...

DOMINIC

Zbliża się wieczór. Chmury przesuwają się, prezentując coraz to nowe odcienie błękitów, żółci i czerwieni. Stalowoszara wieża Eiffla, lśniąca różowym światłem dodaje wieczorowi romantycznej atmosfery, którą podkreślają rozwiązanie wszędzie czarne serca. Część z nich lata ponad dachami zabytkowych kamienic, unoszona przez podmuchy ciepłego wiatru.

Dźwiękowcy dołączają sprzęt. Z balkonu raz po raz słychać śmiechy i gitarowe solówki. Perkusista wybija rytm, w którym porusza się kolejka, wokół której biega Tom, robiąc tysiące zdjęć. Powinienem być tam razem z nim, rozmawiać z ludźmi, ustawiając się do kolejnych selfie, ale... Nie chce mi się. Wolę czekać, aż Nadia, siedząca już od ponad dwudziestu minut pod opieką makijażystkiek w tour busie, wyjdzie i zrobi to za mnie.

- DOMINIC! - słyszę krzyk, odbierający z różowego autokaru.

- Co chcesz? - pytam, zbliżając się do pojazdu i zamieram, widząc jak wygląda.

Chcecie wiedzieć jak? ZA-JE-BIŚ-CIE!!!

- Twoja kolej. I zamknij buźkę, bo ci mucha wleci. - odpowiada spadając na schodach, by założyć buty.

Jej ciemne, kręcone włosy są spięte w kucyki, które opadają na plecy, okryte siateczkowym topem. Lekko podparte kabaretki znikają pod rozkloszowaną różową spódniczka z przytrzymywaną przez masywny, skórzany pasek.

- Ulala... - poruszam brwiami, uśmiechając się.

- Wyglądam zajebiście, wiem o tym. - mówi, starając na schodkach i wciągając na nogi masywne buty na platformie.

Zielone oczy, podkreślone różowym cieniem lśnią, kiedy podchodzę jeszcze bliżej.

- Nie da się zaprzeczyć. - ujmuję w dłonie policzki Nany i delikatnie muskam jej usta. Czuję, jak dziewczyna pod wpływem dotyku rozluźnia się i przenosi moje ręce na swoją talię. Kiedy pomagam jej wstać, obejmuje ramionami moją szyję i wplata palce we włosy.

- Dommy... - mruczy prosto w moje usta, kiedy opieram ją o bok autokaru. - Czekają na ciebie, nie opóźniajmy koncertu.

- Kurwa. - wzdycham, odchodząc kilka kroków w tył. - Ale i tak później to dokończymy! - dodają, powodując szeroki uśmiech na opuchniętych ustach dziewczyny.

- Trzymam cię za słowo.

***

- Paryż, jak się bawicie? - krzyczę do mikrofonu, patrząc w górę, na pozostałe dwa balkony.

Ludzie odpowiadają mi krzykami i piskami, które wprawiły mnie w stan niemalże ekstazy. Uwielbiam to, że moja muzyka rozbudza w ludziach tyle emocji, uczuć i energii. Już od ponad godziny całe centrum Paryża jest zmuszone słuchać głośnego darcia mord, ale nikt ze zgromadzonych tu ludzi nie brzmi, jakby się tym przejmował. Niby osób, które kupiły bilety jest najmniej ze wszystkich miejsc, w których gramy, ale dzięki temu później będę mógł spotkać się z nimi wszystkimi. Choć w gruncie rzeczy tego koncertu nie mogę nazwać kameralnym, bo ilość ludzi, zgromadzonych pod wieżą, nie posiadających biletów, utwierdza mnie w przekonaniu, że jak na razie ten koncert jest największym na trasie.

- Harrison, zawiesiłeś się? - głos Nadii, stojącej obok mnie przerywa moje myśli.

- Co? Nie. Może trochę. Nie ważne. - odpowiadam i macham ręką do chłopaków, pokazując, że możemy zaczynać następną piosenkę.

FOR A HYPE {YUNGBLUD} || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz