XXIV

390 26 22
                                    

NADIA

- Hej wszystkim! - powiedziałam cicho, podchodząc do przyjaciół. Rozmowy natychmiast ucichły i każde spojrzenie zostało skierowane w moją stronę. Czułam świdrującu wzrok Jake'a, mowiący: "No, ciekawe, jak nam się wytłumaczysz, Lisowska" .

- O mój Boże, Nana! Ty nadal umiesz mówić! - krzyknęła Elle, obejmując mnie. - Tęskniłam za twoim ruskim akcentem.

- Jestem Polką, Elle. Polska. - westchnęłam, oddając dziewczynie uścisk.

- Na jedno wychodzi. - machnęła ręką. - Przeszedł ci już ten... No wiesz... Ostatnie tygodnie?

- Chyba... Chyba tak. Wydaje mi się, że już będzie dobrze. I w ogóle to przepraszam, wyszło naprawdę, naprawdę głupio. Niezamierzenie oczywiście! Mam nadzieję, że mi wybaczycie... - uniosłam wzrok, słysząc przytakujace pomruki przyjaciół. - Jesteście cudowni. - uśmiechnęłam się.

- Dobra. - do pomieszczenia wszedł Dom. - Koniec tych czułości, bierzemy się za robotę.

***

- Take it easy, take it easy, take it easy, girl! - zaśpiewałam razem z Domem, opierając się o niego plecami. 

Od kilku godzin ćwiczyliśmy elementy choreografii do piosenek. Nigdy nie wpadłabym na to, że tworzenie nowych układów może być tak trudne. Wszyscy powoli zaczynaliśmy mieć dosyć, ale atmosfera, panująca w sali była naprawdę przyjazna. Ciągłe wybuchy śmiechu, dochodzące z widowni, zajętej przez tych, którzy skończyli już pracę na dziś, wprawiały tych, którzy nadal pracowali, w znacznie lepszy nastrój, niż po kilkugodzinnym powtarzaniu w kółko tego samego

- Dominic, Nadia, skupcie się, cholera jasna! - krzyczała choreografka Olive. - Cztery kroki w stronę sceny, spojrzenie na siebie, na widownię, nonszalanckie wzruszenie ramionami. Lecimy jeszcze raz! - odkaszlnęła, a my kolejny raz zaczęliśmy refren. - Raz, dwa, trzy, cztery! Prosto w oczy! Świetnie... Na mnie teraz! Okej, nieźle... Ramionka! Super. Jeśli jutro tak zrobicie, to może jakoś to będzie wyglądać. Macie trzy minuty przerwy, a potem bierzemy się za "Weird!". Czas start! - powiedziała głośno dziewczyna, stukając w zegarek.

- Nana, Dom, ruszcie tu swoje muzyczne dupska, mamy sprawę do obgadania! - Elle skinęła na nas ręką.

- Musimy coś zjeść. - oznajmiła dziewczyna, gdy podeszliśmy do foteli.

- No musimy. - poparł ją Dominic. - Jakieś propozycje?

- No właśnie nie możemy się zdecydować. Próbowaliśmy głosować, ale wyszło pół na pół, więc... No tak nie za bardzo. Wolicie sushi, czy Maca?

- Sushi!
- Maca! - Powiedzieliśmy w tym samym momencie.

- Zajebiście. - prychnęła pod nosem Elle.

- A co powiecie na grilla? - spytał Tom, wchodząc do pomieszczenia z torbami pełnymi jedzenia i picia.

To będzie miły wieczór.


***

- Jak miałam sześć lat, to mówiłam wszystkim dzieciom w przedszkolu, że mieszkam w pałacu, chociaż tak na serio, to mieszkałam w wieżowcu. I jak jednego razu zaprosiłam do siebie koleżankę, to ona takim konspiracyjnym tonem zapytała mnie, czy mój tata też gra za pieniądze i wyeksmitowali nas z pałacu. Ja nie wiedziałam, co to znaczy, ale brzmiało mądrze, a ja nie chciałam wyjść na głupią, więc przytaknęłam. No i w ten sposób wszyscy do szóstej klasy wszyscy mieli mojego ojca za patologicznego hazardzistę, który przegrywa wszystkie pieniądze. - opowiadała Elle, opierając się o Jake'a.

FOR A HYPE {YUNGBLUD} || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz