XIX

578 37 87
                                    

NADIA

Ałć, coś wbija mi się w plecy. Czy ja spałam? Gdzie spałam? O cholera, mój ojciec! Pieprzona chusteczka, musiał być na niej jakiś środek usypiający! O mamusiu, Chyba nie jest dobrze...

- Tak, mam ją. Jedziemy do ciebie. Nie mogła się obudzić, wysłałem na chusteczkę pół opakowania! Dobra, kończę. Będziemy za pół godziny. Cześć! - słyszę zza pleców.

Chyba siedzę w furgonetce. Cudownie. Sama stąd nie wyjdę, moje ręce są związane na plecach.

Coraz lepiej...

Uspokój się, laska! Dominic napewno zauważył, że za długo cię nie ma i zaczął cię szukać. Może nawet zadzwonił po pomoc. Może szuka cię już policja, FBI, Interpol i inne takie.

Tak, może jeszcze Archiwum X od razu?

- Kurwa mać! - mruknęłam pod nosem, kiedy samochód zaczął podskakiwać na wybojach.

Czy ktoś mógłby mnie, proszę, uratować?

Kiedy auto w końcu się zatrzymało, mój tyłek był już zmaskarowany, a ja coraz bardziej zdeterminowana do ucieczki. Nie rozumiałam po co ojciec mnie porwał, ani z kim rozmawiał, ale wiedziałam, że muszę się stamtąd wydostać.

Ale jak?

Szybko...

To, jak ojciec wysiadł z auta, zamykknął drzwi i podszedł do tylnych drzwi, trwało może kilkanaście sekund. Dla mnie jednak, były to godziny. Siedziałam jak na szpilkach, gotowa na atak. Czekałam, że on wejdzie, a ja wstanę, kopnę go w twarz i ucieknę.

Nadzieja matką głupich.

Gdy tylko drzwi się otworzyły, a mężczyzna wszedł do środka, postanowiłam działać. Wymierzłam kopniaka w sam środek jego tłustego brzucha i kiedy się przewracał, ja zdążyłam już wyskoczyć. Niestety, mój plan nie wypalił. Przed samochodem stała jeszcze jedna osoba.

- Mama?!

- Wysiadaj, nie gadaj. Rozmawiać będziemy, kiedy ja uznam to za stosowne. Adam, zaprowadź ją do celi. - powiedziała, po czym poszła w stronę niewielkiego drewnianego domku, przed którym stał jej samochód.

To był szok. Chyba pierwszy raz w życiu kompletnie nie wiedziałam, co się dzieje dokoła mnie. Mama współpracująca z dawcą spermy? Dawca spermy wywożący mnie na jakieś zadupie? W tym momencie moje serce zostało rozerwane na kawałki. Najważniejsza osoba w moim życiu tak po prostu postanowiła mnie porwać i uwięzić. Tu już nawet nie chodzi o samo przestępstwo, ale o to, że osoba, która mnie urodziła, zachowuje się, jakbym była dla niej tylko nic nie wartym śmieciem.

- Nie stój tak. Idziemy! - krzyknął ojciec, ciągnąc mnie w stronę czegoś, co wyglądało jak mała obórka.

W środku ceglanego budynku znajdował się wąski, krótki korytarz, dzielący wnętrze na pół. Po obu jego stronach stały grube, metalowe kraty, wydzielające niewielkie  pomieszczenia. Nim zdążyłam spojrzeć, czy ktoś jest w tym po prawej, zostałam wepchnięta do tego po lewej. Szlag.

- Ogarnij się trochę, bo wyglądasz jak pół dupy zza krzaka. Za godzinę dostaniesz coś do żarcia. Prawdopodobnie matka jeszcze dziś z tobą porozmawia. - warknął mężczyzna i trzasnął drzwiami do obórki. Zostałam sama.

Pomieszczenie nie miało okien. Światło dawała jedynie mała lampka, zawieszona na środku sufitu. Dzięki niej mogłam dostrzec, że po prawej stronie, przy ścianie stoi łóżko, obok niego mały stolik, a naprzeciw nich parawan, za którym znajdował się sedes. Poza tym, w celi stało jedynie drewniane krzesło, wyglądające jakby zaraz miało się rozpaść.

FOR A HYPE {YUNGBLUD} || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz