37.

2.4K 68 17
                                    

MIESIĄC PÓŹNIEJ 

Pov. Julka 

Minął miesiąc odkąd Nikodem jest już ze mną. Radzę sobie z opieką nad moim synkiem. Nie wiem jak ale godzę pracę nad firmą a zajmowaniem się synkiem. Dużo pomaga mi również Lexy, która sama chciałaby mieć dziecko z Marcinem. Trzymam za nich kciuki. Pewnie spytacie o Kacpra. Przychodzi do nas 4 razy w tygodniu, nasz kontakt się trochę polepszył, ale nie za wiele. Z tego co wiem idzie dzisiaj na imprezę urodzinową kolegi, miałam iść z nim. Czemu nie idę? Mały od 2 dni źle się czuję i muszę z nim zostać w domu, ale przyjdzie Lexy i nie będziemy się nudzić. Mały będzie miał z nami wesoło dzisiaj. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam w nich Lexy z siatką słodyczy. 

L - Hii mamuśka (przytuliła mnie)
J - Siemaneczko (odwzajemniłam uścisk) 
L - To co film? 
J - Jasne (usłyszałam z pokoju płacz niemowlaka) 
L - Zaczyna się (usiadła na kanapie)
J - Zaczekasz chwilkę? 
L - Rób to co musisz i zaczynamy babski wieczór 
J - Już jestem (po 10 minutach weszłam do pokoju, w którym była dziewczyna) 
L - W końcu 
J - Stęskniłaś się? 
L - Nawet nie wiesz jak (zaśmiałyśmy się) 
J - To ja zrobię nam pizze a ty włącz jakiś serial 
L - Oki doki (i chwyciła za pilota) 
L - Wybrałam już (wzięła do ręki swój telefon) 
J - Za chwilkę będzie pizza 
L - Oh shit 
J - Co jest? 
L - Nie nic (od razu zauważyłam, że kłamie) 
J - No mów 
L - Patrz (pokazała mi zdjęcie całującego się Kacpra i jakiejś dziewczyny) 
J - A ja chciałam do niego wrócić  (po policzku poleciała mi łza) 
L - Nie martw się, będzie dobrze (przytuliła mnie) 
J - Lexy nic nie będzie dobrze. On sobie imprezuje a ja siedzę w domu z dzieckiem i jeszcze muszę ogarniać firmę. No kurde, nic nie jest dobrze 
L - Wiem, rozumiem cię (powiedziała kołysząc mnie na boki) 
J - Wyciągnij pizze a ja muszę do kogoś zadzwonić 
L - Do kogo? 
J - Do Filipa (otarłam łzy z policzka) 

Poszłam do mojego pokoju i tam wybrałam numer przyjaciela. Zadzwoniłam z nadzieją, że odbierze. Minęły 3 sygnały i straciłam nadzieję. Jak już miałam się rozłączać odebrał. 

F - Halo? 
J - Cześć Filip 
F - Jula czy ty płakałaś? 
J - Masz czas wyjechać? 
F - Ja? Zawsze a gdzie? 
J - Może do mojego taty polecimy z młodym? 
F - Jasne, to pakuję się i rano jestem u ciebie. Kupię nam już bilety dzisiaj okej? 
J - Jasne , dziękuję 
F - Nie musisz dziękować 

Rozłączyłam się z uśmiechem na twarzy. Podeszłam do amerykanki, która siedziała na kanapie w salonie. Usiadłam obok i zaczęłam rozmowę. 

J - Wyjeżdżam (opuściłam wzrok na ziemię) 
L - What? Where? When? 
J - Wyjadę z Filipem i Nikodemem do mojego taty jutro. Muszę odpocząć od Kacpra, niech radzi sobie sam. Proszę nie mów mu o tym wyjeździe okej? 
L - Ale będzie pytał to co mam powiedzieć? 
J - Że wyjechałam do ciotki do Włoch a tak naprawdę będę u taty 
L - Dobra, zrobię to dla ciebie 
J - Dziękuję (przytuliłam ją)
L - Jemy i idziemy się pakować? 
J - Tak (posłałam jej przyjazny uśmiech)

Po 2 godzinach spakowałyśmy już wszystkie walizki. Nakarmiłam i umyłam małego a temu wszystkiemu przyglądała się Lexy. 

L - Mogę mu zmienić pieluszkę? 
J - Jasne, musisz nabierać wprawy 
L - Wiem (zaśmiałyśmy się)
L - Wiesz, że on jest taki sam jak Kacper jak był mały? (powiedziała przewijając mojego synka) 
J - Wiem, ale oczy ma po mnie (usiadłam obok nich) 
L - On jest taki piękny, sama chciałabym mieć takiego synka 
J - Mogę ci oddać Kacpra, to takie małe dziecko 
L - Podziękuję (zaśmiałyśmy się) 

Posiedziałyśmy tak jeszcze 3 godziny i o 2 w nocy Lexy pojechała do domu. Ja wykąpałam się, przebrałam i wyniosłam walizki do przed pokoju. Położyłam się spać dopiero o 3 w nocy bo przez wydarzenia z dzisiejszego dnia nie mogłam zasnąć, ale też przez moje płakanie. Tak płakałam znowu przez niego. Napisałam do niego list, który jutro rano zaniosę mu do mieszkania. 

RANO 

Obudziłam się o 8 rano, mały jeszcze spał, więc ogarnęłam się do życia i przygotowałam sobie śniadanie, ale Nikodem postanowił przerwać mi tą ciszę swoim płaczem. Przewinęłam go, nakarmiłam i przebrałam w dresiki, które dostał kiedyś od Kacpra. Dokończyłam robienie śniadanie. W tym czasie ktoś zadzwonił do drzwi. Otwarłam je a w nich stał Filip. Od razu rzuciłam mu się na szyję. 

F - No siema, mogę? 
J - Jasne wchodź (weszliśmy do domu) 
F - Śniadanko robisz? 
J - Chcesz? 
F - Jasne, rób a ja idę do młodego 
J - Okej (wróciłam do robienia śniadania) 

F - No siema mały, to ja twój wujek (powiedział Filip do Nikodema) 
F - Chodź pójdziemy do mamusi (Wziął go na ręce i przyniósł do kuchni) 
J - No hejka mały (złapałam go za rączki) 
F - Ale on jest podobny do Kacpra (powiedział odkładając go do kojca w salonie)
J - Wiem (posmutniałam) 
F - A czemu chcesz wyjechać? (powiedział siadając do posiłku)
J - Kacper przez miesiąc udawał dobrego ojca i przykład na męża, ale wczoraj zawalił sprawę (spuściłam wzrok)
F - Wszystko się ułoży mamuśka (złapał mnie za rękę i kontynuował jedzenie)

BĘDZIE INACZEJ - JULIA KOSTERA I KACPER BŁOŃSKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz