35.

2.3K 61 6
                                    

9 MIESIĄC CIĄŻY JULKI 

@juliakostera

🚩 WARSAW 

MOJE WSZYSTKO 👶🏽

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

MOJE WSZYSTKO 👶🏽

Polubione przez 723 tyś. użytkowników 

lexychaplin: Jaki duży brzuszek  💖
        juliakostera: No w końcu to 9 miesiąc już 😘

marcindubiel: Brzuszek ci służy 🤰🏽❤
              juliakostera: A dziękuję 😎

stuartburton: Już niedługo nasze dzieci się będą bawić razem w piaskownicy 😁
           juliakostera: Ooo tak 🥰

fagata: Na kiedy masz termin? 🤫
          juliakostera: Za niedługo będzie już czas na mojego synka ☺

Załaduj więcej komentarzy 


Pov. Julka 

Już niedługo będzie na świecie pojawi się mój mały synek Nikodem. Jestem taka szczęśliwa, że w końcu nie będę sama. Wszystko mam już do niego kupione i tylko teraz czekać na niego. Właśnie jadę do firmy bo podobno są jakieś problemy z nową kolekcją. Wyjątkowo dzisiaj mały tak mocno kieruje, że aż ciężko mi się oddycha. No ale tak już jest przed porodem podobno. Termin mam dopiero na za tydzień, więc nie muszę się obawiać o szybsze przyjście mojego syna na świat. PO jego ruchach czuję, że już by chciał i w sumie ja też, ale no nic nie poradzę już na to. Po 20 minutach dojechałam do firmy i zaczęłam naprawiać to co przypadkowo zepsułam. Projekty opakowań się pomieszały i ledwie wysłali by te poprzednie do hurtowni, która się tym zajmuje. A ja muszę zabrać dokumenty od Idy i mogę jechać do domu. 

J - Ida masz te faktury z hurtowni?
I - Tak, chwilka już podaje (złapałam się za brzuch) 
I - Wszystko okej? 
J - Tak (zaczęłam szybciej oddychać) 
I - Może wezwać karetę? (odeszły mi wody) 
J - Nie synku proszę nie teraz (oparłam się o ścianę) 
I - Dzwonię po pogotowie! 
J - Zadzwońcie do Lexy, szybko! 
I - Chwila 

Zaczęłam szybciej oddychać i źle się czuć. Wiedziałam, że to ten moment, to teraz mój syn wyjdzie na świat. Nie mogłam w to uwierzyć. Karetka przyjechała po 8 minutach i zabrali mnie i mojego synka do szpitala.  

Pov. Kacper 

Siedzę właśnie z Marcinem i Lexy u nich w mieszkaniu i rozmawiamy o życiu. Do Lexy ktoś zadzwonił i odeszła od nas na 3 minuty ale szybko wróciła i od razu chwyciła za torebkę. 

L - Kacper! Marcin! Julkę zabrali do szpitala 
M - Przecież miała mieć na za tydzień termin 
K - To jedźcie a ja pojadę do siebie 
M - Oszalałeś? To jest twój syn i ty pojedziesz do domu? 
K - Co? (powiedziałem zdziwiony) 
L - No to. Szybko musimy jechać do niej do mieszkania po rzeczy dla młodego 
M - Kacper będziesz prowadził? Ja wypiłem 
K - Jasne szybko

Wybiegliśmy z mieszkania pary i pojechaliśmy do mieszkania Julki. Lexy zabrała torbę dla młodego i pokierowaliśmy się do szpitala, w którym była Julka i mój syn. Szczerze mówiąc nadal nie wierzę, że mam syna. Mam tylko nadzieję, że Julia mi wybaczy i zamieszkamy razem gdzieś na wybrzeżach Warszawy. Siedzimy pod salą już 2 godzinę i tylko słyszymy jej krzyki i płacz. Ale chwila wychodzi lekarz, czego on może chcieć? 

Lek - Który pan to ojciec? 
K - Ja! (powiedziałem po czym wstałem z krzesła) 
Lek - Zapraszam ze mną (ruszyłem za nim) 

Wszedłem do sali porodowej i przez szybę widziałem Julką, która rodzi naszego synka. 

Lek - Niech pan potrzyma żonę za rękę 

Nic się nie odzywałem tylko zrobiłem co mi kazał. Podszedłem do Julii a ta popatrzyła na mnie zdziwiona. 

J - Co ty tu robisz? 
K - Lexy mi powiedziała, że to mój syn i przyjechałem 
J - Ałaaaa (złapała mnie za rękę i trzymała ją mocno) 
Lek - Jeszcze chwilka 
K - Julka słyszysz? Jesteś dzielna, jeszcze trochę 
Lek - I mamy (wyciągnął niemowlaka i pokazał go Julce i mi) 
J - Jaki on jest piękny (powiedziała przez płacz) 
K - Po tobie (pocałowałem ją w czubek głowy) 
Lek - Teraz żona potrzebuje odpoczynku a pana zapraszam ze mną. 
K - Julka jak go nazwiemy? 
J - Nikodem (powiedziała i zemdlała) 
Lek - Niech pan wyjdzie szybko! (krzyknął lekarz) 

Pielęgniarka wyprowadziła mnie z sali. Stanąłem przed tymi drzwiami i patrzyłem przed siebie. Kilka łez poleciało mi po policzku. Od razu podbiegła do mnie Lexy. 

L - Co się stało? 
K - Ona... zemdlała (powiedziałem przez płacz)
M - Spokojnie, usiądź. Ona przeżyję, pewnie po prostu jest zmęczona (poklepał mnie po ramieniu)

Z sali porodowej wyszedł lekarz. Bałem się tego co mi powie. 

Lek - Z pana synem jak i żoną jest wszystko okej. Proszę ze mną do gabinetu, wypełni pan potrzebne dokumenty. 
K - Dobrze (i ruszyłem za nim)


BĘDZIE INACZEJ - JULIA KOSTERA I KACPER BŁOŃSKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz