Rozdział 7 - Odpowiedz mi...

7K 346 2
                                    

- No i wyobraź sobie, wchodzę do salonu i co widzę?

- Dobra, Arii. Przestań już przypominać mi ten żenujący moment – warknęła Gabi, sztyletując ją spojrzeniem.

Zbliżała się północ i choć nie miałam w planach spędzenia dzisiejszej nocy w klubie, dziewczyny tak długo suszyły mi głowę, że chcąc nie chcąc, musiałam do nich dołączyć.

Właśnie Arii zaczęła pastwić się nad biedną Gabi, opowiadając, jak to nakryła ją i jej kolumbijskiego mężczyznę, uprawiających gorący seks w naszym salonie. Znam wszystkie zagrywki tej małej szelmy i dam sobie rękę uciąć, że właśnie w ten sposób chce zmusić Gabi do przyznania, iż zakochała się w przystojnym właścicielu klubu 'Maska'.

Ja wiem o tym już od dawna. Gdy udało mi się wypełznąć z odmętów przeszłości i spojrzałam na Gabi, od razu wiedziałam, że jej serce należy do tego konkretnego mężczyzny. Pamiętałam go jak przez mgłę, ale to jak patrzył na nią i jak ona reagowała na niego, było dla mnie jednoznaczne. Musicie wiedzieć, że nasza Gabi jest najbardziej spokojną i zrównoważoną osobą jaką znam. Nigdy na nikogo nie podniosła głosu, nigdy nie krzyczała. Normalnie oaza spokoju i równowagi. Rzeczy miały się z goła inaczej, gdy ta osoba była jej bliska. Wiele razy krzyczała na Lucy, gdy ta zarywała noce i nie dbała o siebie. Kilka razy dostało się również Arii i oczywiście mi. Wrzeszczała wówczas jak przekupka na rynku, a wszystko to dlatego, że nas kochała. Wypisz wymaluj, lustrzane odbicie naszej małej lady.

- Arii, odpuść – poprosiłam przyjaciółkę.

Zerknęłam na naburmuszoną Gabi posyłając jej uśmiech. Lucy siedząca obok niej również posłała Arii upominające spojrzenie. Mała szelma tylko westchnęła, jak prawdziwa aktorka, po czym roześmiała się, zwracając uwagę gości na nasz stolik.

- No, Augustynowicz, przestań strzelać focha – rzuciła używając polskiego nazwiska Gabi.

Oficjalnie, we wszystkich dokumentach Gabi używała skróconej wersji nazwiska, którą niewiele osób potrafiło wymówić bez zacinania się.

- Jesteś nieznośna, wiesz o tym? – rzuciła Gabi.

- Ale i tak mnie kochasz, więc się tym nie przejmuję.

- Zobaczysz, kiedyś to ja będę się z ciebie śmiała.

- Aemalin Gabrielle Austin Haddad, jeszcze się nie urodził mężczyzna, który dałby mi radę – odpowiedziała Arii, używając pełnego imienia i nazwiska Gabi. – Nigdy, żaden facet nie doprowadzi mnie do tego, żebym miziała się z nim w miejscu publicznym, a nasz salon jest właśnie takim miejscem.

Chryste! Jak zaraz czegoś nie zrobię, to te dwie będą sobie dogryzać, jak szczekające zza ogrodzenia dobermany.

- Arii, lepiej idź poprawić makijaż – rzuciłam z uwagą przyglądając się jej twarzy. – A wracając zahacz o bar i zamów coś dla nas.

Mina naszej małej lady była bezcenna. Parsknęłam śmiechem, gdy bez słowa zerwała się przedzierając się przez tłum w stronę toalet. No to mamy kilka minut spokoju, pomyślałam odprowadzając ją wzrokiem.

- Dobre zagranie, Dani – usłyszałam pochwalę Lucy. – Będzie wściekła, gdy wróci.

- Ale zdąży wejść na inny temat. W porządku, Gabi? – zapytałam.

- To wcale nie było tak – pożaliła się sięgając po swojego drinka i wyzerowała go do dna. Spojrzała na mnie i na jej twarzy pojawił się zachwycający uśmiech. – Było blisko, ale...

- Dobra – podniosłam w górę dłonie przerywając opis seksualnej przygody na kanapie. – Nie chcę znać aż takich szczegółów. Po prostu, następnym razem idźcie do sypialni.

Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz