Rozdział 20 - Wyście ewakuacyjne...

6.8K 331 10
                                    

- Do hotelu?

Wyjęłam z torebki telefon ignorując zaciekawione spojrzenie Igora i jego pytanie. Pomimo paskudnego humoru uśmiechnęłam się widząc wiadomość od Arii.

Arii: Zaraz startujemy. Lądujemy o drugiej. Trzymaj ochronę z dala od hotelu. Mamy wynajęty penthouse.

Sprawdziłam godzinę. Muszę w jakiś sposób odciągnąć Igora od hotelu na najbliższe półtorej godziny. Niby nie tak dużo. Mogłabym przeciągnąć ochronę po wszystkich butikach w mieście, ale jak znam Arii, jutro będzie chciała zrobić zakupy, skoro zostają na noc. Ta mała szelma nie przepuści takiej okazji, choć już ma zaplanowany big day w Nowym Jorku, gdy polecimy tam z Gabi w piątek.

Gdzie w takim razie mogę bez wzbudzania podejrzeń zakamuflować się na tak długo? Miejsce, gdzie mogę ukryć się w tłumie ludzi, nie wzbudzając żadnych podejrzeń? Bingo!

- Disneyland – rzuciłam bez zastanowienia.

Idealne miejsce, żeby wtopić się w tłum, a w razie czego zniknąć. Skoro dziewczyny miały zarezerwowany penthouse, a ten wredny stalker i intrygant, Moreau, wchodzi do mojego apartamentu jak do siebie, nie miałam wyjścia, jak zwiać ochronie i zadekować się u dziewczyn. Uważam też, że w chwili obecnej, biorąc pod uwagę jego obecność w Paryżu, absolutnie niepożądaną dodam, powinnam wrócić z dziewczynami ich odrzutowcem. Niech Moreau i jego sprzedawczyki wracają sobie sami. Może te dwie lafiryndy, które leciały z nami do Paryża umilą im podróż. W wiadomy sposob...

Po czterdziestu minutach jazdy w kompletnej ciszy dotarliśmy z Igorem na miejsce. Mogłam mieć dwadzieścia sześć lat, ale Disneyland to miejsce, gdzie odnajdzie się każdy, bez względu na wiek. Widząc tłumy turystów uśmiechnęłam się czując ekscytację. Uwielbiałyśmy z dziewczynami znikać i przez lata nabrałyśmy w tym niezłej wprawy. Jeżeli Arii nic nie wymyśli, będę musiała urwać się ochronie sama. Ta cholerna sukienka... Była dobra, żeby wkurzyć jednego konkretnego faceta, ale czerwień to nienajlepszy kolor, żeby stać się niewidoczną. Dobrze chociaż, że mam na głowie tylko Igora. Powiedziałabym, że szanse są wyrównane, ale z przykrością muszę przyznać, że w tej konkretnej potyczce zwycięstwo będzie moje. No, co? Przecież nie będę kłamała w tak prostej sprawie, prawda?

Wysiadłam z samochodu rozglądając się po zatłoczonym parkingu. Duże możliwości, przyznam szczerze. Ale nie o to mi w tej chwili chodziło. Jak zniknę za szybko, Igor podniesie alarm i gdy dotrę do hotelu, będą już na mnie czekać moje przerośnięte niańki.

- Panno Martin, musimy poczekać na resztę – głos Igora osadził mnie w miejscu.

Odwróciłam się mierząc go wzrokiem i unosząc brwi rozejrzałam się dookoła. O czym on, do licha, mówi?

- Resztę?

Wzrok Igora skierował się ponad moją głową. Zerknęłam przez ramię i aż zachłysnęłam się powietrzem na widok trzech wyrośniętych mięśniaków, zmierzających w naszą stronę. Nie widziałam ich wcześniej i z całą pewnością nie są to ludzie Malcolma. Wyglądali jak napędzani testosteronem gladiatorzy, którzy na śniadanie zjadają po krowie. Nie, no chyba to jakieś żarty! Już wiedziałam, komu zawdzięczam tę niechcianą opiekę i aż zazgrzytałam zębami ze złości.

Przeklęty Moreau! Jakim prawem wpieprza się wciąż w moje życie?! Nie dość, że przekabacił Malcolma, to jeszcze nasłał na mnie swoich wyrobników? Byłam tak cholernie wściekła, że tylko czekałam, aż się do mnie zbliżą, żeby posłać ich w cholerę. Jednak po chwili... Jezu! Chyba za bardzo upodabniam się do Arii, bo pomysł, który przyszedł mi do głowy był iście szatański.

Nagle uciekanie w upale i próba dostania się niepostrzeżenie do hotelu, przestała mieć znaczenie.

- Kto to? – zapytałam jak gdyby nigdy nic Igora.

Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz