Rozdział 24 - P.S. Wal się...

7.1K 345 23
                                    

Śmiało mogę powiedzieć, że ockniecie się po nokautującym ciosie w szczękę, nie należy do przyjemności. Napieprzała mnie cała twarz, że nie wspomnę o zębach, które wciąż zaciskam, żeby nie zrewanżować się jebańcowi. Może jeszcze nie dzisiaj ani nie jutro, ale Ross może być pewien, że nigdy mu tego nie zapomnę. W odpowiednim momencie, wtedy, gdy najmniej się będzie tego spodziewał, dosięgnie go mój odwet.

- Jakieś wieści z terenu?

Siedzieliśmy wciąż w biurze Gusa. W czasie, gdy ja tak spektakularnie odpłynąłem, ktoś zdążył uprzątnąć tej bajzel, który zrobiłem, a Luis musiał przynieść nowego laptopa. Pamiętam, że roztrzaskałem starego o podłogę. Ostatnio wszystko w moim życiu przypomina jebany chaos...

Nie radziłem sobie z tym. Dotychczas każdy mój krok i działanie było dokładnie przemyślane. Nawyk, który wyrobiłem w sobie przez lata najemniczego życia. Teraz miotam się jak wariat i z każdym dniem mam wrażenie, że coraz bardziej popadam w szaleństwo.

Zaledwie trzy dni wystarczyły, żebym stanął nad otchłanią, skąd droga wiodła tylko w dół, a mnie dzielił od niej tylko jeden krok. Jeden cholerny krok...

Danielle...

Jezu! Jak to się wszystko popierdoliło... Wyłączyłem chyba jebany mózg w chwili, gdy zobaczyłem ją żywą. Przestałem racjonalnie myśleć. Zacząłem działać bez planu, nie dając sobie czasu, aby przemyśleć wszystko w spokoju. Gnało mną łaknienie zemsty, która przyniosła jedynie gorzki smak w ustach i grzech, który będę nosił w duszy do końca życia.

Minęło osiem lat, a ja jak jakiś pojebany chciałem zacząć w miejscu, w którym skończyliśmy, traktując Danielle jak swoją własność. Nie brałem w ogóle pod uwagę minionych lat, gdy nasze życia toczyły się niezależnie od siebie. Na tyle niezależnie, że Danielle ułożyła swoje życie z dala ode mnie. Chciałem w nie wtargnąć, tak jak osiem lat temu i znowu mieć ją tylko dla siebie.

Tyle, że Danielle nie jest już tą nastolatką, ślepo zapatrzoną w mężczyznę, którym wtedy byłem. Jej głód miłości i niewinność sprawiły, że nawet nie musiałem jej zdobywać. Gładko wślizgnąłem się w jej życie, a na koniec wyszedłem z niego nie oglądając się za siebie.

Kurewsko żałuję, że uniosłem się dumą i tamtego dnia w szpitalu powiedziałem jej to wszystko. Żałuję, że zostawiłem ją samą, wtedy, gdy mnie najbardziej, kurwa, potrzebowała. Jezu! Ledwo zdążyła się wybudzić po operacji, była połamana i posiniaczona, a ja ją zostawiłem. Jak mogłem to zrobić? Nawet nie dałem jej szansy, żeby powiedziała mi, co się tak naprawdę stało.

Wiecie co jest, kurwa, najgorsze? To, że tamtej naszej ostatniej nocy, właśnie tutaj, w tym klubie, uświadomiłem sobie, że moja Danielle zupełnie nie pasuje do świata, w którym ja utkwiłem. Jej niewinność była rozczulająca, chłonęła wszystko z szeroko otwartymi oczami i patrząc na nią, zdałem sobie sprawę, że jeżeli zostanę w jej życiu, to bezpowrotnie zniszczę tę niewinności i szczere spojrzenie. Kurewsko się bałem, że jak wiele innych kobiet zachłyśnie się tym brudnym światem, który działał jak narkotyk, że będzie potrzebowała tego więcej i więcej. Nowych wrażeń, nowych doświadczeń i... nowych mężczyzn. Każdy facet, który ją wtedy zobaczył chciał mi ją odebrać. Nie musieli nic mówić, wystarczyło, że widziałem jak na nią patrzą, jak ją osaczają. A ja, kurwa, nie chciałem się nią dzielić z nikim. Danielle była tylko moja.

Nie wiedziałem co się ze mną działo. Nie potrafiłem logicznie myśleć, gdy byłem z nią. Byłem wściekły na siebie, że uległem jej prośbie i pokazałem jej mój świat. Tak cholernie wściekły... Dlaczego? Ponieważ uświadomiłem sobie, że ta dziewczyna znaczy dla mnie bardzo dużo, że staje się wszystkim. Nosiłem ją w myślach i w cholerny sercu, nawet o tym nie wiedząc. Przestraszyłem się... Bałem się tej więzi, tego, że stanie się moim kurewsko czułym punktem, w którego mogą uderzyć moi wrogowie. Wykorzystać ją, żeby mnie złamać.

Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz