Rozdział 23 - Zjebałem własne życie...

6.7K 348 15
                                    

Wciąż czułem ten zapach... Ten cudowny zapach, którym zaciągałem się jak najgłębiej, tak aby dotarł do każdej komórki mojego ciała. Czułem jak wibruje we mnie, jak pobudza do życia każdy jeden atom, uzdrawiając i ożywiając martwe od wielu lat zakamarki mojej duszy i serca. Nic się nie zmienił... Wciąż jest tak samo zmysłowy, jak dziewczyna, którą trzymam w ramionach. Której już nigdy nie pozwolę odejść z mojego życia...

Otoczony z każdej strony jej zapachem, z zamkniętymi oczami przypominałem sobie każdą jedną sekundę tej nocy sprzed ośmiu lat. Mój mózg, mimo iż otumaniony alkoholem, wysyłał impulsy w odpowiednich chwilach, a moje dłonie i ciało poddawały się temu niememu rozkazowi.

- Moja Danielle – wyszeptałem.

Pochyliłem głowę, dotykając ustami nagiej skóry, a moje słowa musnęły jej szyję, wywołując dreszcz.

- Sabina...

Przez chwilę nie wiedziałem co się dzieje. Enigma wciąż dźwięczała w moich uszach, przebrzmiewały ostatnie tony Mea Culpa, moje ciało wciąż czuło delikatne i zmysłowe kształty Danielle, a jednak coś było kurewsko nie tak...

Nagle zniknął zapach, ten cudowny aromat, który chciałem zachować na zawsze, zastąpiony duszącym i zbyt słodkim zapachem. Wciąż nieprzytomny, otworzyłem oczy, czując jak z każdą chwilą dociera do mnie groza tego co właśnie robiłem. Najpierw zarejestrowałem, że Danielle w jakiś dziwny sposób jest niższa niż zapamiętałem, a jej skóra ma zupełnie inny odcień niż jasny alabaster i nie jest tak chłodna w dotyku, jak była jeszcze ubiegłej nocy.

Potrzasnąłem głową, starając się pozbyć atakującej mnie pewności...

Nie, Jezu, kurwa, Chryste!

Zatoczyłem się do tyłu, odtrącając wciąż ocierającą się o mnie dziewczynę i z dzikim spojrzeniem rozejrzałem dookoła. Jebany klub! To samo miejsce, ta sama jebana muzyka i nie ta, kurwa, kobieta, którą powinienem trzymać w ramionach! Mój jeszcze chwilę temu twardy jak skała kutas zmiękł jak przekłuty szpilką balon. Spojrzałem na dziewczynę i poczułem jak wszystko podchodzi mi do gardła.

Z warczącym odgłosem wydobywającym się z mojego gardła odwróciłem się, chcąc jak najszybciej opuścić to jebane piekło, w którym teraz się znajdowałem.

- Poczekaj – dziewczyna złapała mnie za rękę, próbując wślizgnąć się ponownie w moje ramiona. Jej miękki brzuch zaczął się ocierać o moje biodra, a dłonie podążyły na przód moich spodni. – Zabawa się dopiero zaczęła...

Złapałem ją za szczupłe nadgarstki, zaciskając palce na miękkiej skórze.

- Spierdalaj – warknąłem odpychając ją od siebie.

Czułem wbity w swoje plecy wzrok gości, zdziwionych moim zachowaniem, gdy w biegu opuściłem piwnicę. Pobiegłem na górę, mijając po drodze gości i ochronę, nie słysząc jak mnie wołają, starając się zatrzymać.

Wpadłem do apartamentu z dzikim wzrokiem i dysząc, osunąłem się po zamkniętych drzwiach na podłogę. Co ja, kurwa, najlepszego zrobiłem?! Jak to się, kurwa, w ogóle mogło stać? Jak, do chuja jasnego, mogłem dotknąć innej kobiety? I to jeszcze w taki sposób? No, kurwa, jak?!

Walnąłem głową w drzwi, przeklinając na czym świat stoi własną głupotę. Poczułem jak zapach tej dziwki unosi się z moich ubrań...

Zerwałem się wbiegając do łazienki i tak jak stałem, w opakowaniu wparowałem pod prysznic. Zimna woda chlusnęła na mnie, mocząc w jednej chwili do suchej nitki. Przekręciłem termostat, nastawiając na najwyższą temperaturę i zdzierając z siebie ubranie, chwyciłem z półki żel do mycia. Zacząłem szorować swoje ciało, próbując jak najszybciej zetrzeć ten kurewski kwaśny zapach zdrady, jaką przesiąknąłem. Ramiona, klatkę piersiową, biodra, uda i dłonie. Każdy jeden kawałek ciała, który zbezcześciłem dotykiem innej kobiety. Którym zgrzeszyłem...

Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz