Rozdział 4 - Bicie serca... ✔

7.3K 355 7
                                    

Danielle, przeszłość...

Budzę się zlana zimnym potem. Czy krzyczałam? Chyba tak, bo moje gardło jest obolałe, a w ustach czuję metaliczny smak krwi. Przesunęłam językiem po spierzchniętych wargach, zlizując z nich strach, jaki mnie obudził. Od wielu miesięcy śni mi się jeden i ten sam sen. Widzę w nim siebie, trochę starszą niż teraz, w towarzystwie trzech dziewczyn. Ich twarze są zamazane, ale wiem, że będą kiedyś ważną częścią mojego życia. Będziemy jak siostry, jak jedna dusza... Będę dzieliła z nimi życie i myśli.

We cztery stoimy w jakimś wysokim korytarzu albo holu, na ścianach wiszą jakieś obrazy, palą się lampy w kryształowych żyrandolach, gdzieś z oddali gra muzyka... Uśmiechamy się. Jesteśmy szczęśliwe...

Od tamtego przyjęcia, dwa miesiące temu, gdy spotkałam tajemniczego brata Philipa, Cruza, w moim śnie pojawiły się tajemnicze postacie. Nie... Właściwie to one już tam były, od początku, od pierwszego snu. Stały w cieniu, niewidoczne, ale ja wiedziałam, że tam są. Teraz wyłonili się z mroku. Wyglądali jak mityczne olbrzymy. Milczący, bez twarzy, groźni.

Wrogowie... Dręczyciele... Obrońcy...

Spojrzałam na zegarek na stoliku nocnym. Mon Dieu! Na wyświetlaczu mrugają do mnie czerwone cyfry. Jest 5: 37 rano i wiem, że już nie zasnę. Za oknami zaczyna padać śnieg. Przez szyby widzę maleńkie białe płatki wirujące jak na karuzeli. Niedługo święta. Czas radości i miłości, który jak co roku spędzę sama. Matka wyjechała już wczoraj i pojawi się dopiero w połowie stycznia. Czy mi z tym źle? Może trochę, ale z drugiej strony lubię samotność. Nigdy nie byłam osobą towarzyską. Zamiast imprezowania z rówieśnikami, wolałam spędzić swój czas z książką w ręku przed rozpalonym kominkiem.

Szykując się do pracy próbowałam oczyścić myśli z nocnego snu. Nie miałam teraz czasu analizować tego wszystkiego. Jak zwykle przed świętami czeka mnie pracowity dzień. Pomyślę o tym wieczorem...

Po kilku godzinach biegania między stolikami myślałam już tylko o powrocie do domu. Z nadzieją zerknęłam na zegar na ścianie. Za dziesięć piąta. Jeszcze dziesięć minut... Wytrzymam... Po pracy muszę jeszcze zrobić jakieś zakupy, bo jak zwykle lodówka świeci pustkami. No i oczywiście jakieś wino... Na miły wieczór przed kominkiem.

Kątem oka zauważyłam, że przy stoliku obok usiadł mężczyzna. Dziewięć minut... Zanim przejrzy menu przejmie go moja zmienniczka. Podeszłam do baru ignorując nowego gościa.

- Dani, masz nowego klienta – Marta, dziewczyna z Polski, która studiowała w Paryżu podeszła do mnie trącając mnie ramieniem. Jej niebieskie oczy widoczne zza szkieł okularów błyszczały z podekscytowania. – Facet jest boski.

- Zaraz kończę. Możesz go przejąć zanim nie przyjdzie Luiza?

- Uwierz mi, że chciałabym, ale mam trzy stoliki familiady.

Zerknęłam przez ramię na jej sekcję i na widok pięciorga dzieciaków skaczących po krzesłach dostałam gęsiej skórki.

- To chyba ta atmosfera świat... - mruknęłam pod nosem.

Osiem minut, a ja ciągle tu jestem! Czy nie mógł wybrać innego miejsca? Nie patrząc na gościa, podeszłam do stolika wyciągając z kieszeni notes – Dzień dobry. Co dla pana?

- Witaj, Danielle...

Szarpnęłam głową, słysząc głęboki zachrypnięty głos. Od przyjęcia urodzinowego ten mężczyzna nie opuszczał moich myśli. Analizowałam każdą jedną sekundę, każde jedno słowo, zastanawiając się, co w nim jest takiego, że nie potrafię przestać o nim myśleć.

Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz