Rozdział 35 - Nadmiar słodyczy...

8.2K 335 7
                                    

Kocham cię, Danielle... Kocham cię od ponad ośmiu lat i nigdy nie przestałem. Nawet, gdy myślałem, że nie żyjesz...

Zamknęłam się mentalnie nie dopuszczając do siebie prawdziwego znaczenia tych słów. Nie potrafię... Nie umiem zaufać Cruzowi i chociaż moje serce wyrywa się do tego mężczyzny ściskając się boleśnie w piersi, nie jestem w stanie podjąć tak wielkiego ryzyka.

Ponowne zaufanie może mnie kompletnie zniszczyć...

- Co?!

Z trudem przełknęłam próbując uwolnić gardło z tkwiącej w nim wielkiej guli. Cruz jest wściekły... Na jego twarzy pojawiła się maska. Zimna i przerażająca maska kogoś, kto w tej chwili nadludzkim wysiłkiem woli stara się opanować przed wybuchem niewyobrażalnej furii.

Szare zazwyczaj oczy ściemniały, przybierając odcień smoły, w której dostrzegam żarzące się iskierki wściekłości. Napięta skóra na policzkach i szczęce, którą zaciskał tak mocno, że w każdej chwili groziło to połamaniem zębów. Nie rozumiałam, dlaczego tak się zachowuje. Przecież to jest dokładnie to, co mieliśmy w przeszłości. Zwykły seks, bez pieprzonych deklaracji wiecznej miłości i jakichkolwiek planów na przyszłość. Otwarta bramka, z której w każdej chwili może skorzystać, ruszając na dalsze podboje. Podałam mu na tacy wolność, tak jak wtedy. Z tą różnicą, że tym razem zachowam resztki dumy, jaka mi została i albo zaakceptuje moje warunki, albo niech da mi w końcu święty spokój.

Tak długo jak będzie w moim życiu, rzucając na nie swój cień, tak długo nie będę potrafiła ułożyć sobie życia.

- Powiedz mi dlaczego? – zapytał ochrypłym głosem zmniejszając dystans.

Był tak blisko... Czułam ciepło, jakim emanowało jego półnagie ciało i ten mącący mi myśli zapach. Ta rozmowa nie powinna odbywać się w chwili, gdy oboje mamy na sobie zaledwie szczątki ubrania. Koszula Cruza, którą miałam na sobie ledwo sięgała mi za pośladki, a przez cienki materiał prześwitywały moje sterczące sutki. Cruz przynajmniej miał na sobie luźne spodnie dresowe, co i tak niewiele pomagało mojemu szalejącemu libido, gdy przed oczami miałam cudownie umięśnioną klatkę piersiową i brzuch. Zmierzyłam wzrokiem opaloną pierś z moimi ustami utrwalonymi nad lewą piersią, zastanawiając się po raz kolejny, dlaczego zrobił taki tatuaż.

- Dlaczego, Danielle?

- Czy nie tego chciałeś? – zapytałam odrywając w końcu spojrzenie od jego piersi. – Niezobowiązującego seksu?

- A jeżeli chcę więcej? – wyszeptał ochrypłym głosem patrząc na mnie smutnymi oczami.

Wbiłam paznokcie w miękką skórę dłoni powstrzymując się przed rzuceniem się w ramiona jedynemu mężczyźnie, do którego należało moje głupie zakochane serce. Bądź silna, Dani, powtarzałam sobie bez przerwy. To nie ma prawa zabrnąć dalej...

- Tylko to mogę ci dać – wzruszyłam ramionami, a w Cruza jakby piorun strzelił.

- Nie ufasz mi, prawda? Po tym co zrobiłem, do czego się posunąłem... Ja pierdolę! – wsunął palce we włosy szarpiąc się za czarne kosmyki. – Osiem lat żyłem w pierdolonym piekle, myśląc, że z mojej winy uciekłaś z Paryża. Prosto na dno jebanego oceanu! Przez miesiące nie trzeźwiałem, szukając śmierci, bo skoro nie mogłem być już z tobą na tym świecie, miałem nadzieję, że spotkam cię tam, po drugiej stronie. Modliłem się o to, choć wiedziałem, że ktoś z tak czystą duszą jak twoja z pewnością nie trafi tam, gdzie jest moje miejsce.

- Cruz, to naprawdę nie ma już znaczenia – próbowałam go uspokoić. – Nie rozumiesz? To nigdy nie miało przyszłości. My, nie mamy przyszłości.

Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz