- Przyprowadźcie do mnie tego kutasa – warknąłem wskazując na twarz mężczyzny wypełniającą jeden z ekranów.
Ogarnęła mnie lodowata wściekłość. Prześledziłem każdą sekundę, od kiedy Danielle pojawiła się w klubie do chwili, gdy wsiadła do tego pieprzonego SUV-a. Nasi ludzie zgubili samochód gdzieś na drodze w stronę Glasgow, opowiadając przy tym niestworzoną historię o tym, jak nagle pojawiły się trzy inne auta, rozpraszając tym samym ich uwagę. Rozjechały się w tym samym momencie, każdy jadąc w innym kierunku. Jak się okazało, ten za którym pojechali zawrócił i wjechał na teren prywatnego lotniska po drugiej stronie miasta. A po dziewczynach nie było śladu. Marcel przekazał mi, że Raul skierował do obserwacji lotniska naszych najlepszych ludzi i zaczął zbierać informacje o tym miejscu.
Kim były towarzyszące Danielle dziewczyny? Co je z nimi łączyło? Jedna z nich to była top modelka, Lucinda Romero. O ile dobrze pamiętam, kilka tygodni temu przeleciałem jedną z modelek z tej samej, co Lucinda agencji. To właśnie Lucinda wyprowadziła moją Danielle z klubu. A pozostałe?
Kurewskie maski! Przez ten kawałek gówna nie można było rozpoznać twarzy. Takich dziewczyn, poza Lucindą i moją Danielle, było w tym cholernym mieście tysiące.
Czyżby Danielle była modelką? Poza jedną z kobiet, małym wściekłym kotkiem o złotych włosach, pozostałe trzy wyglądały jak modelki. Wysokie, szczupłe i, kurwa, piękne. Moja Danielle na wybiegu? Paradująca w bieliźnie przed oślinionymi oszołomami, gotowymi rzucić jej do stóp cały świat, byle tylko dobrać się do jej majtek? Szukająca w moim klubie sponsora? Wizja Danielle w objęciach innego mężczyzny była, kurwa, nieznośna.
- Czy ty w ogóle słyszysz, co ja do ciebie mówię?
Ocknąłem się, jakbym przebywał we własnym świecie i spojrzałem na Marcela. Facet był dla mnie jak ojciec, którego nigdy nie miałem i już nie raz ocalił mój tyłek. Najgorsza niańka, jaką stworzył Bóg, ale bezapelacyjnie najlepszy szef ochrony, który nauczył mnie i Raula najemniczego fachu.
- Cały, pieprzony, czas – warknąłem odwracając głowę i patrząc na ekran komputera.
- Jakoś w to wątpię, Cruz. Gdybyś mnie słuchał, to wiedziałbyś, że ten gościu – wskazał palcem na ekran, - wyszedł z klubu razem z tymi dwiema blondynkami.
Szarpnąłem głową węsząc w powietrzu, jak dzika bestia. Moja ofiara, która miała na tyle, kurwa, tupetu, żeby sięgnąć brudnymi łapskami i dotknąć Danielle, spierdoliła mi sprzed nosa? Szlag by to trafił!
- Gdzie Raul? – zakląłem pod nosem po francusku, dodając kilka epitetów po hiszpańsku. Chyba musimy wspólnie zastanowić się, jak odnaleźć dziewczyny.
- Na górze – padła spokojna odpowiedź.
Wyszedłem, zostawiając wyraźnie zaniepokojonego Marcela i mijając prywatne pokoje, z których dobiegały jęki i okrzyki, wszedłem na piętro, gdzie znajdował się nasz wspólny apartament. Duże słowo, jak na to co w nim robiliśmy, pomyślałem z przekąsem, otwierając drzwi. Wcale bym się nie zdziwił, widząc biczującego jakąś kobietę Raula, choć z drugiej strony, gdy widziałem go po powrocie, był kurewsko wściekły. A Raul nigdy przenigdy, nie zbliżył się do kobiety, gdy był w takim stanie. Miał to zakodowane, jak własne pieprzone DNA. Wyjątkiem była Isobel, dla której gwałtowność Raula była tym, czego od niego oczekiwała.
Widząc ją rozpiętą na kracie, uśmiechnąłem się. Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. Raul był w seksie jak dzika bestia. Kontrola to wszystko, czego potrzebował. Kontrola i cholernie ostre rżniecie, na które nie każda kobieta chciałaby się zdecydować. Był ostry jak brzytwa i równie niebezpieczny. To właśnie dlatego byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i wspólnikami.
![](https://img.wattpad.com/cover/214308843-288-k554042.jpg)
CZYTASZ
Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2
Roman d'amourJedno wyjście do klubu i spotkanie, do którego miało nigdy nie dojść. Po ośmiu latach przeszłość ponownie nabrała koloru roztopionego srebra i widoku mężczyzny, który rozkochał w sobie siedemnastoletnią dziewczynę, którą wtedy byłam. Odebrał mi coś...