Nie mogłam pozbyć się z głowy myśli, czego, do licha ciężkiego, chce ode mnie matka Philipe. Nie widziałam jej co prawda osiem lat, jak dla mnie zdecydowanie za krótkich, jeżeli chodzi o tę kobietę, ale poznam ten jej arystokratyczny grymas na twarzy, choćby przeszła operację plastyczną. Tego nie usuną najlepsi chirurdzy.
Wchodząc do pokoju, w którym leżała Gabi, wyrzuciłam z głowy sprawę tej kobiety. Ważniejsza dla mnie była moja przyjaciółka. Ku mojemu zaskoczeniu, w środku poza dziewczynami, które przyjechały przede mną oraz Raulem, który praktycznie mieszkał w szpitalu, zastałam Cruza.
Ubrany w jasnobłękitną koszulę, szare spodnie materiałowe i grafitowe buty, prezentował się jak model z kalendarza dla pań. Czy on naprawdę musi być aż tak cholernie przystojny? To wcale nie ułatwia i mąci mi w głowie.
Przez chwilę poczułam się jak jedna z tych dziewczyn, która po upojnej nocy z chłopakiem, odbywa tak zwany 'przemarsz wstydu', opuszczając jego dom na oczach rodziny lub przyjaciół. Nie wiedziałam jak mam się zachować, ale widząc spokojny wzrok Cruza, postanowiłam udawać, że ostatnia noc nigdy nie miała miejsca.
Tak jak podejrzewałam. Prędzej czy później, w jego przypadku oznaczało jedną noc. Zacisnęłam palce i unosząc brodę zignorowałam jego osobę podchodząc do dziewczyn. Niech się wali, pomyślałam.
Rozmawiając z dziewczynami, dowiedziałam się, że wybudzenie Gabi ze śpiączki farmakologicznej przebiegło pomyślnie, a teraz po prostu śpi. Chciałyśmy być przy niej, gdy w końcu otworzy oczy.
Z każdą mijającą minutą, czułam narastające zdenerwowanie i coraz intensywniejszą obecność Cruza. Jego zapach pozbawiał mnie zdrowego rozsądku, budząc to cholerne uczucie gdzieś w dolnych partiach ciała. Zerknęłam na Arii, która uśmiechając się jak sam diabeł, pokazała za pomocą kciuka i palca wskazującego, że Cruz przysuwa się coraz bliżej.
Doprawdy mogła sobie oszczędzić zarówno tego gestu jak i uśmiechu. Czułam jego oddech na szyi. Zesztywniałam, gdy usłyszałam jak wciąga powietrze muskając przy tym moje włosy. Chryste! Co on odwala?
- Dzień dobry, kochanie.
Ożesz jasna cholera! Moje ciało postanowiło ochoczo odpowiedzieć na ten seksowny szept, wbrew temu co podpowiadał rozum, a dyskomfort, który czułam pomiędzy nogami zmienił się w super naglącą potrzebę. Diabła tam potrzebę! Po ośmiu latach moje libido postanowiło się w końcu ocknąć z hibernacji i teraz w sposób widoczny i dotkliwy przypominało mi o swoim istnieniu. Bolesne pulsowanie w piersiach zamieniło moje sutki w twarde guziczki, które wyraźnie odznaczały się pod obcisłym materiałem koszuli i uwierzcie, nie chcecie wiedzieć, co się dzieje w południowych rejonach...
Widząc wielki wyszczerz na twarzy Arii wiedziałam, że jest to w tej chwili fakt ogólnie widoczny. Dobrze chociaż, że sprawca tego bałaganu stał za moimi plecami i nie widział efektów.
Pytanie, co teraz? Nie mogę ignorować Cruza, tak jak miałam zamiar to robić. Ten facet nie rozumiał pewnych rzeczy i chyba nadszedł czas, abym wyjaśniła z nim to i owo. Nie zrozumcie mnie źle. Kocham tego drania, z jego sekretami i mrokiem, który czaił się w głębi tych szarych oczu. Kocham czuć na sobie dotyk jego szorstkich dłoni i to jak reaguje na niego moje ciało. Może nie wtedy, gdy jesteśmy tak jak teraz w miejscu publicznym, bo dajcie spokój, sterczące sutki i mokre majtki każdą dziewczynę wprowadziłyby w zakłopotanie.
Kocham Cruza, ale nie chcę cierpieć, gdy w końcu ruszy na kolejny podbój. Nie oszukujmy się... W tej chwili jestem dla niego właśnie podbojem. Zdobył mnie już raz i mówiąc szczerze nawet się przy tym nie spocił. Na swoją obronę mogę tylko powiedzieć, że byłam młoda i zakochana, nie wspominając nic o kompletnej głupocie, która mimo tego, że zdradzał mnie z kim popadnie, kazała mi wciąż trwać w tym czymś, czym byliśmy.
CZYTASZ
Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2
RomanceJedno wyjście do klubu i spotkanie, do którego miało nigdy nie dojść. Po ośmiu latach przeszłość ponownie nabrała koloru roztopionego srebra i widoku mężczyzny, który rozkochał w sobie siedemnastoletnią dziewczynę, którą wtedy byłam. Odebrał mi coś...