Rozdział 31 - Jesteś moim wybawieniem...

7.3K 342 12
                                    

Telefon od Gusa zastał mnie jak zwykle w szpitalu. W tej chwili to jedyne miejsce, gdzie mogę zobaczyć Danielle. Chciałbym mieć możliwość porozmawiania z nią o przeszłości, niestety unika mnie jak tylko może. Może to i dobrze? Nie jestem pewien, czy potrafiłbym zachować spokój i rozsadek, gdyby doszło do tej rozmowy. Wkurwia mnie to niemiłosiernie, bo zmarnowaliśmy już od cholery czasu i z każdym dniem Danielle odgradza się ode mnie jeszcze wyższym murem.

Czując jak telefon wibruje w mojej kieszeni, rzuciłem spojrzenie na stojącą pod oknem dziewczynę. Równie dobrze mogłoby mnie tutaj nie być, ponieważ w żaden sposób nie reagowała na moją obecność. Uparta kobieta!

- Co jest? – rzuciłem wychodząc na korytarz.

- Zgarnęliśmy ich – oznajmił Gus.

Szlag! Minęły zaledwie trzy dni od poprzedniej naszej rozmowy. Myślałem, że będę miał nieco więcej czasu, a przed wylotem do Kolumbii choć trochę uda mi się naprawić stosunki z Danielle. 

Za dwa dni mają wybudzać Gabriellę ze śpiączki farmakologicznej. Nie było takiej możliwości, żebym teraz wyjechał, tym bardziej tak, kurwa, daleko.

- Zostają u was. Przylecę jak tylko będę mógł – powiedziałem zerkając na zamknięte drzwi. – Obserwujcie co się będzie działo w klubie.

- Wszystko pod kontrolą, szefie – roześmiał się. – Możemy się zabawić?

Jak dzieci, jak Boga kocham! Postaw przed nimi samochodziki, to zbudują sobie tor wyścigowy i będą się ścigać jak gówniarze.

- Tylko nie przesadźcie – ostrzegłem kończąc rozmowę.

Oparłem się o ścianę, zastanawiając się nad kolejnymi posunięciami. Byłoby mi łatwiej, gdyby Danielle dowiedziała się wtedy o mojej obecności w lofcie. Ukrywanie tego przed nią jest kurewsko ciężkie. Wiem, że cierpi, a ja nie mogę, kurwa, nic zrobić! Rozpierdala mnie to za każdym razem, gdy ją widzę.

Coś jeszcze nie daje mi spokoju, jeżeli chodzi o Danielle. W Paryżu była pełna ognia. Walczyła ze mną na każdym kroku, choć nie wiem, czy ignorowanie prawie dwumetrowego faceta można nazwać walką. Niemniej była w niej pasja i życie. Teraz przypomina cień tamtej kobiety. Jej piękne oczy są matowe i tak cholernie smutne. Może powinienem porozmawiać o tym z Arielą?

Jakby na zawołanie, usłyszałem stukot obcasów. Nie musiałem podnosić głowy, żeby wiedzieć, kim jest właścicielka tych wysokich szpilek. Tak pełen energii krok należał tylko do niej. Po chwili stanęła obok mnie.

- Co się dzieje?

Przekręciłem głowę, patrząc z góry na złotowłosego kociaka. Cholernie seksowna z niej kobieta, a do tego ma ostry jak brzytwa język, którym chłoszcze jak jej się ktoś narazi. Miałem niemiłą okazję poznać jego moc na początku naszej znajomości. Ta drobna kobietka stoi murem za pozostałymi dziewczynami, a jej pomysły jeżą włosy na głowie. Narazisz się jednej, a masz na karku złotowłosą lwicę gotową rozszarpać cię na kawałki.

- Za dwa dni wybudzają Gabriellę – powiedziałem.

- To wiem – fuknęła zakładając ręce na piersi. Uśmiechnąłem się słysząc jak jej but wybija rytm. – Pytam się, co z tobą? Dlaczego nie jesteś z Dani?

- Ariela, doskonale wiesz, jaka jest sytuacja – westchnąłem sfrustrowany. – Jak dla niej, mógłbym nie istnieć.

- Dziwisz się jej? Po tym numerze w klubie?

- Do jasnej cholery! Byłem pijany i popełniłem błąd – warknąłem. – Poza tym nic się nie wydarzyło.

- Jasne, typowe tłumaczenie. Nic się nie stało... Byłem pijany...

Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz