Rozdział 27 - Słodki smak oczekiwania...

7.9K 356 14
                                    

Nie byłem zupełnie szczery w rozmowie z Raulem. Grzech, który noszę w sobie jest zbyt ciężki, żebym teraz, po tym czego się dowiedziałem, móc tak normalnie o tym rozmawiać. Każdy dzień, jaki przyjdzie mi jeszcze przeżyć na tym jebanym łez padole, będzie moją pokutą, bo choć istnieje jedna jedyna osoba będąca w stanie podarować mi nikłe rozgrzeszenie, nie oczekuję tego od niej. Tak cholernie została skrzywdzona. Proszenie ją o cokolwiek byłoby z mojej strony kurewsko samolubne.

Napawa mnie dumą to, kim mimo wszystko się stała. Danielle jest silna, ciałem i duchem. Szkoda, że zrezygnowała z medycyny, ponieważ byłaby wspaniała jako lekarz. Pełna współczucia i ciepła.

Mnie już nic nie zmieni... Jestem za bardzo popieprzony. Wiem, że zabrzmię jak miękka faja, ale jedynym ratunkiem dla mnie była właśnie Danielle. Tylko ona widziała prawdziwego mnie i tylko jej spojrzenie docierało do najgłębszych zakamarków mojej przeklętej duszy. Za późno to zrozumiałem, a po tym co się stało...

Miałem w życiu wiele kobiet. Bezimiennych, gotowych na wszystko. Dziesiątki, setki... Nawet nie liczyłem. Nie byłem gościem, który po zdjęciu z fiuta prezerwatywy chwytał za trzonek noża, żeby zrobić nacięcie na ramie łóżka. W takie gesty bawią się ci, co za swój życiowy cel obrali przelecenie jak największej ilości cipek. To nie cholerny wyścig, ani zakład z życiem.

Wiele kobiet i tylko ona jedna poruszyła moje serce. To o niej myślałem, gdy oddalony oceanem, tropiłem handlarzy narkotyków. Nigdy nie bałem się śmierci, przecież każdy z nas prędzej czy później umiera, a żyjąc tak jak żyłem, byłem przygotowany na to, że jakiemuś farciarzowi się poszczęści i zabłąkana kula dosięgnie mojego czarnego serca. Nie myślałem o tym, jak kruche jest ludzkie życie, dopóki w moje życie nie wkroczyła Danielle.

Dopiero wtedy zacząłem doceniać każdy dzień, każdą udaną akcję, z której wychodziłem żywy. Chciałem cholernie żyć, by móc wrócić do niej. Do srebrnowłosej kobiety, wtedy zaledwie nastolatki, która w swoich chłodnych palcach trzymała moje serce.

Kim będę bez niej? Jak mam, do cholery jasnej, przeżyć każdy kolejny dzień, wiedząc, że ona nie należy już do mnie i nie mam do niej żadnych praw? Nie będę mógł stać u jej boku, trzymać za rękę, patrzeć w te cudowne ciemnoniebieskie oczy, widząc w nich odbicie własnej duszy.

Moja pokuta za wszystkie grzechy dopiero się rozpoczęła, a ja już umieram...

Gdyby nie to, że przysiągłem zemstę, już bym się poddał. Został w tym cholernym kraju, pozwalając się odstrzelić. Kusi mnie to jak cholera. Nic mnie nie ciągnie do życia, poza słodkim smakiem zemsty...

Może wtedy, gdy pomszczę jej krzywdę, zaznam choć odrobinę spokoju. Niewielką, ale dla mnie bezcenną. Jeden sukinsyn mniej... Zostanę tylko ja...

- Co zamierzasz zrobić?

Stojąc w oknie, z rękami w kieszeniach, spojrzałem do tyłu. Raul wciąż ze mną był i wiem doskonale, że nie tylko po to, żebym ponownie nie dał się pochłonąć ciemności. Z tym się już uporałem. Myśl o Danielle pozwoliła mi zatrzasnąć wrota klatki, a mój potwór w niej zamknięty był za słaby, żeby znowu podnieść łeb. Nie... Raul, choć tego nie powiedział, bał się, że zdobędę broń i zrobię to, przed czym powstrzymali mnie z Marcelem osiem lat temu.

Przecież wystarczy jeden strzał... Przecież wystarczy, żebym wyszedł z pokoju i w każdym jednym pomieszczeniu znajdę jej całe sterty. Brać, wybierać, decydować... Jebany free style...

- A jak myślisz? – zaśmiałem się zimnym, okrutnym śmiechem.

- Chcesz posłać gnoja do pierdla?

Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz