Wróciłyśmy do Edynburga późnym wieczorem. Fizycznie byłam kompletnie wyczerpana długą podrożą, ale psychicznie o dziwo, byłam na pełnych obrotach. Pomysł Gabi na aplikację dla dzieci ze specjalnymi potrzebami bardzo mi się spodobał, dlatego postanowiłam jej pomóc w znalezieniu uzdolnionych programistów i grafików komputerowych. Nie była to branża, w której do tej pory pracowałam, ale nie byłam kompletnym laikiem, który nie wiedział jak włączyć komputer.
Po dotarciu do loftu chciałam od razu zaszyć się w swojej pracowni, którą Gabi wyposażyła w najnowszy sprzęt komputerowy i zacząć swoje poszukiwania. Jednak na widok dwóch furii sztyletujących ją wzrokiem, musiałam podjąć interwencję. Gdy Gabi zasnęła na sofie w salonie, Lucy o dziwo odpuściła bardzo szybko. Bez słowa pojechałyśmy windą na ostatnie piętro, gdzie mieściły się nasze apartamenty. Na jej twarzy gościł dziwny uśmiech.
- Co się dzieje? – zapytałam, gdy już weszłyśmy do salonu.
Nie był tak duży jak ten, w którym spała teraz Gabi, ale z założenia całe trzecie piętro miało służyć przyjmowaniu gości i pracy. Tam mieściły się nasze pracownie i gościnne sypialnie. Nasze piętro było bardziej przytulne i od wejścia widać było, że mieszkają tutaj kobiety.
- Wiem, że narozrabiała i napędziła wam strachu, ale chyba nie pozwolicie, żeby spędziła noc na sofie?
- Spokojnie, Dani – rzuciła Arii.
- Co spokojnie? – przyjrzawszy się ich minom wiedziałam, że te dwie coś wykombinowały. – Co wy kombinujecie?
- Gabi nie jest sama. Czekał na nią Raul i jestem więcej niż pewna, że zajmie się nią odpowiednio – parsknęła śmiechem Lucy.
- Mam tylko nadzieję, że tym razem nie sknoci wszystkiego, bo kolejnej szansy od nas nie dostanie – rzuciła Arii. – A teraz ty, panienko. Jak się czujesz, tylko nie ściemniaj nam tak jak ostatnio. Pamiętaj, że jesteśmy jak poligamiczne małżeństwo. Na dobre i na złe.
Cała Arii. Uważam, że powinna się urodzić w czasach, gdy sprawiedliwość wymierzało się na własną rękę. Niestety, przyszło jej żyć w dwudziestym pierwszym wieku, gdzie widok kobiety z mieczem lub karabinem, biegającej po ulicach, byłby co najmniej dziwny. Tak więc nasza mała wojowniczka zamieniła miecz na ostry jak żyletka język, którym równie skutecznie potrafiła poszatkować każdego delikwenta, który jej się naraził.
Prywatnie, była najsłodszą i najmilszą osobą jaką poznałam. Walczyła za nas i dla nas. Tak jak i my. Takie współczesne muszkieterki.
- W porządku – odpowiedziałam, ale to jej wyraźnie nie wystarczyło, bo jej oczy zaczęły błyszczeć. Nieomylny znak, że nasza mała lady zaczyna się irytować. – Nie patrz na mnie takim wzrokiem, aniołku. Jest w porządku. Może jeszcze nie idealnie, ale dużo nad tym pracowałam i w końcu jestem gotowa ostatecznie pozamykać pewne sprawy z przeszłości.
- Co to oznacza? – chciała wiedzieć.
- Na pewno nie to, co ty byś zrobiła na moim miejscu – parsknęłam śmiechem. – A tak na poważnie. Gabi będzie potrzebowała naszej pomocy w ruszeniu z całkowicie wspaniałym pomysłem. Najbliższych kilka dni poświecę na ten projekt, a potem polecę do Paryża.
Słysząc, gdzie chcę lecieć, wymieniły pomiędzy sobą zaniepokojone spojrzenia i usiadły obok mnie. Paryż... Od ośmiu lat nie myślałam i nie mówiłam o tym mieście 'dom'. Przestał nim być na długo przed tym, nim wyjechałam i to nigdy się nie zmieni. Teraz moim domem był Edynburg i ten loft. Najpiękniejszy apartament w Nowym Jorku nie zastąpi mi tego szczególnego miejsca. Nowy Jork, a przede wszystkim Paryż, to przeszłość, do której nie wrócę.
CZYTASZ
Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2
Roman d'amourJedno wyjście do klubu i spotkanie, do którego miało nigdy nie dojść. Po ośmiu latach przeszłość ponownie nabrała koloru roztopionego srebra i widoku mężczyzny, który rozkochał w sobie siedemnastoletnią dziewczynę, którą wtedy byłam. Odebrał mi coś...