Rozdział 38 - Wszystkie smaki świata...

10.4K 378 57
                                    

Powiedzieć, że byłam wściekła na Cruza, to jak stwierdzić, że lody są po prostu zimne. Nie dodając opisu ich wyjątkowej konsystencji mleka i śmietany, wszystkich dostępnych smaków, posypek, sosów, dodatków i czego tam jeszcze chcecie. Nie wspomnieć o ich terapeutycznych cudach, gdy za każdym razem, gdy świat wali ci się na głowę, pierwsze co robisz, to sięgasz do zamrażarki po swój ulubiony smak.

Byłam na niego tak wściekła, że moje słownictwo wzbogaciło się o wiele przydatnych przymiotników i to w kilku językach.

Efektem mojego wkurwienia jest to, że doszłam do kilku ważnych dla mnie wniosków.

Po pierwsze i któreś tam z kolei... Pierdolić Cruza, jego manię prześladowczą, pieprzonych ochroniarzy, zazdrość, zaborczość i całą resztę. Łącznie z wkurwiającą potrzebą kontrolowania mojego życia. Pierdolić całkowity brak gustu i wyczucia stylu, jeżeli chodzi o moją garderobę. Pieprzyć delikatność i jego zakuty łeb, do którego nic, do cholery, nie trafia! 

Jezu! Co ten mężczyzna ze mną zrobił? Przeklinam jak pijany marynarz, a jestem trzeźwa. Przynajmniej od wczorajszej, a w zasadzie dzisiejszej nocy, gdy dla zdrowotności razem z dziewczynami opróżniłyśmy dwie butelki zacnego winka. Czy powinnam w tym miejscu dodać, że dwie na głowę? Ile by ich nie było, daję wam słowo, że jestem trzeźwa jak niemowlak. Chyba wściekłość na Cruza spaliła te wszystkie procenty, bo gdy zeszłam w końcu do salonu, a nadmienię, że jest godzina pierwsza po południu, zastałam w nim obraz nędzy i rozpaczy.

Arii z Gabi leżały jak zwłoki na sofach i nic tylko podać im kroplówki, bo za cholerę nie wyglądają dobrze. Jedynie Lucy była na nogach, ale to z racji tego, że pilnowałyśmy, aby nie przeholowała z piciem. Szkoda tylko, że nikt nie upilnował tych dwóch pijaczek...

- Nawet do mnie nic nie mów – wyszeptała Arii nie otwierając oczu. – Jak umrę, to masz mnie pochować z honorami, Martin.

Gabi chyba zgadzała się z przedmówczynią, zauważyłam niemrawe drgniecie jednego palca, nieomylny znak, że jeszcze żyje.

- A ty jak się czujesz? – zapytała Lucy nalewając świeżo zaparzoną kawę do mojego ulubionego kubka.

Żeby nie było... Nie jestem damusią, cokolwiek wam na ten temat powiedział jeden taki wkurzający facet, i jak pić ten napój bogów, to z porządnego kubka, a nie z malusiej filiżanki.

- Jak nowonarodzona – stwierdziłam uśmiechem dziękując za aromatyczny napój. – Długo tak zdychają?

- Jak widać na załączonym obrazku – wskazała dłonią na nasze cudowne i nie całkiem trzeźwe przyjaciółki. – Nawet nie dotarły do własnych łóżek.

Faktycznie, stwierdziłam widząc je w tych samych ubraniach, choć dokładnie pamiętam, gdy w końcu zgodnie stwierdziłyśmy, że wszyscy mężczyźni mają zdecydowane problemy natury psychicznej, oczywiście z rożnymi objawami tej dysfunkcji, wzniosłyśmy ostatni toast i dziewczyny poszły do swoich sypialni.

- Brakuje jednej flaszki – wyszeptała Lucy.

To teraz wiemy, dlaczego nie dotarły do siebie.

- Co z nimi robimy?

- Zostaw je tak. Szkoda, że Raul nie zobaczy, do jakiego stanu doprowadziła się jego kobieta – parsknęłam śmiechem.

- Słyszę – wychrypiała Gabi nie otwierając oczu.

Na wzmiankę o kolumbijskim przystojniaku zacisnęłam zęby. Raul nagrabił sobie u mnie i tyle. To, że Cruz się nie odezwał mogłam zignorować, w końcu poza seksem nic nas tak w zasadzie nie łączyło. Niby coś tam wspominał o wspólnym zamieszkaniu, ale wzięłam to raczej za żart rzucony w chwili emocji, po obłędnym seksie. Od swojego partnera, chłopaka, czy jak to inaczej nazwać, oczekuję więcej niż dobrej wytrzymałości w sypialni i umiejętności doprowadzenia mnie do wielu orgazmów. Dokładnie to samo może zapewnić mi chłopak na baterie, który nie kontroluje mojego życia i nie pyszczy.

Danielle. Posklejam cię... Dziewczyny z klubu Fallen Angeles Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz