Dni mijały. A Margaret zdobyła moje zaufanie, częściej ją odpinałem z kajdanek. Zdawało mi się też, że nasz związek staje się mocniejszy. Rozumiesz mnie bardziej niż wcześniej, jesteś też posłuszna. Lubię te nasze nocne rozmowy. Miłość polega na zaufaniu do drugiego człowieka. Jak co rano sprawdziłem twój telefon. Było parę wiadomości odpowiedziałem na nie, wstawiłem parę zdjęć. Wszystko wyglądało wiarygodnie. Otworzyłem drzwi. Wszedłem do piwnicy po schodach. Zobaczyłem ciebie i już widziałem, że chcesz znowu mi coś powiedzieć. Czyżbyś wyznała mi miłość?
-Chcę się umyć. Od tygodnia się nie myłam. Znowu źle pachnę. -odpowiedziała łagodnie.
-Zaraz przyniosę wiadro. -oznajmiłem jej chłodno.
-Czekaj, proszę. Chcę iść do łazienki. Wykąpać się jak normalny człowiek. Przecież możesz mi zaufać. -mówiła błagalnym głosem.
-Skąd mam pewność, że mi nie uciekniesz? -zapytałem.
-Chyba mi ufasz w końcu jesteśmy razem, kochanie. -mówiła to słodkim głosem.
Wstałem i wziąłem line, którą znalazłem na ziemi aż dziwne, że ona tu była. Odpiąłem ją i związałem ręce. Wstała ciężko, i szła powoli, chwiejnym krokiem. Widać było, że nie ma siły. Weszła po schodach. Była wycieńczona. Zaprowadziłem ją do kuchni, i dałem jej jeść. W sumie to ją nakarmiłem. Później zaprowadziłem ją do łazienki. Odplątałem jej rękę, a drugą i tak była związana gruba liną.
-Teraz możesz się myć. Jeśli będziesz chciała wyjść pociągnij trzy razy za line -powiedziałem to, a ona podeszła i ucałowała mnie w usta.
-Dziękuje, wiele to dla mnie znaczy. -mówiąc to zniknęła za drzwiami łazienki. Pomyślałem, że zaczekam za drzwiami, w ręku nadal mając line. Prawie przysnąłem. Coś długo się myła.
-Hej, wszystko w porządku? -zapytałem, lecz nie odpowiedziała. Zapukałem w drzwi, ale dało się tylko usłyszeć szum wody.
-Uwaga wchodzę. -oznajmiłem. Popchnąłem lekko drzwi. Nie chciały się otworzyć. W końcu użyłem siły, i je wyważyłem. To co zobaczyłem nie spodobało mi się wcale. Lina była przywiązana do klamki od kabiny prysznica. A okno było otwarte. Cholera, jak mogłem zapomnieć, że jest tam jeszcze okno. Nie wziąłem tego pod uwagę, że mogłaby uciec. Pobiegłem przed dom. Zacząłem biec od strony gdzie znajdowała się łazienka. Kierowałem się w stronę lasu. Nie martw się, nie zgubię cię kochana. Kawałek materiału zaczepił się o gałąź. Czyżby to twoja sukienka. Wiedziałem gdzie mam podążać. Biegłem szybko, ale ty pewniej jeszcze szybciej w końcu jogging to twoja pasja. Tylko, że tym razem jesteś bardziej zmęczona. Nagle usłyszałem coś co przypominało mi jakby twój głos. Udałem się tam nie zwalniając tempa. Zobaczyłem cię, ty mnie pewnie też, bo zaczęłaś szybciej uciekać. Biegliśmy tak jak pierwszego dnia, gdy ciebie śledziłem. Pamiętam to teraz, znowu mogliśmy to powtórzyć. Nagle przewróciłaś się, i upadłaś na ziemie. Zbliżyłem się do ciebie.
-Zostaw mnie! -krzyczała.
-Przestań kochanie. -odpowiedziałem. A ty czołgałaś się na ziemi. Znowu krzyczałaś, nie miałem wyboru. Przyłożyłem ci rękę do ust. Tym razem nie miałem nic by cię uśpić. Ujrzałem sporą gałąź. Chwyciłem ją i sama powędrowała na twoja śliczna głowę. Później uderzyłem cię jeszcze raz, i kolejny dla pewności. Zrobiła ci się lekka rana na głowie. Uniosłem twoje ciało. Było takie wiotkie i lekkie. Udałem się do domu. Tak się kończą spacery ze mną. Teraz kochanie wracamy do domu.
![](https://img.wattpad.com/cover/220441541-288-k679466.jpg)
CZYTASZ
Zły
Mystery / ThrillerNie chciałem jej tego zrobić, lecz tak bardzo jej pragnąłem. Wszystko co robię jest dla jej dobra, choć czasem zmusza mnie do złego. Nigdy bym jej nie skrzywdził specjalnie. Była taka niewinna i beztroska kiedy ją dostrzegłem. Teraz na zawsze pozost...