14. Nasze życie

506 18 0
                                    

Po kilku dniach obserwacji wróciliśmy do domu. Cieszyłem się, że mogę znowu cię do niego zabrać. Miałem dosyć już tego przebywania w tym szpitalu. Byłem oczywiście przygotowany na twoje wyjście. Jechaliśmy tak autem w całkowitym milczeniu. Włączyłem radio i ustawiłem piosenkę ,,Something Good" wykonawcy Alt-J.
-Ja to znam. Znam tą piosenkę. -krzyknęła i zrobiła duże oczy ucieszona tym faktem.
-Wiem o tym. Uwielbiałaś biegać przy tej piosence. -powiedziałem to z uśmiechem. Wiem o tobie więcej, niż ci się wydaje. Lecz muszę dawkować informacje.
-Zrobiłeś to specjalnie. -uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
-Ostrożnie prowadzę, kochanie. -oznajmiłem jej to ostro. Miło było zobaczyć twój uśmiech. Czasem potrafiłaś być urocza jak dziecko. Teraz widzę twoją druga twarz, którą ukrywałaś. Pozornie twarda i ostra kobieta jest tak naprawdę czuła i pragnie miłości.
-,,But something good". -śpiewała to całą drogę do domu.
-Jestem tego pewny. -zaśmiałem się do niej. Spotykają nas tylko dobre rzeczy. Nim się spostrzegłem znajdowaliśmy się przed domem. Zająłem się bagażem. Podszedłem do ciebie z torbą.
-Spokojnie, to nasz dom. -chwyciłem ją za ramie.
-Nie pamiętam go w ogóle. Coś źle mi się kojarzy mam jakieś złe przeczucia. -mówiła i patrzyła swoimi dużymi oczyma na mnie.
-Przesadzasz, kochanie. Dużo przeszłaś dlatego tak ci się wydaje. -mówiąc to chwyciłem ją za rękę. Co dziwne ona złapała moje palce i weszliśmy razem do środka. Udałem się do sypialni zanieść twoja torbę z ubraniami. Musiałem włamać się do twojego mieszkania by zabrać parę ubrań i potrzebnych ci rzeczy. Zająłem się wszystkim. Ustawiłem pełno naszych wspólnych zdjęć. W końcu znam się na fałszowaniu. Musiałem też zająć się twoim aktem urodzenia. Zmienić trochę danych. Wieczorem zrobię ci wykład namieszam w głowie tak, że uwierzysz w moją historie. Wyszedłem z salonu. Stałaś tam przy komodzie i oglądałaś zdjęcia.
-Nie pamiętam tego zdjęcia, czy to z jakieś wycieczki? -oglądała zdjęcie. Później wzięła je w dłonie.
-Tak, to tam się poznaliśmy w Paryżu. W końcu to miasto miłości. -uśmiechnąłem się do niej.
-Czy mogę teraz zobaczyć te zdjęcia? Nie chce czekać z tym wieczność -spojrzała na mnie.
-Oczywiście, zaraz wracam. -wyszedłem do salonu. Wziąłem pudełko z szafy. Gdzie trzymałem pamiątki i tajne rzeczy. Wróciłem do salony siedziała tam cicho i grzecznie.
-Proszę. -położyłem pudełko na stoliku.
-Dziękuję. -odpowiedziała. Zaczęła przeglądać zdjęcia. Później chwyciła akt urodzenia. Przeglądała go kilka razy. Później na dnie zobaczyła coś błyszczącego.
-Czy to mój pierścionek zaręczynowy? -była zaskoczona.
-Tak. -wziąłem z jej reki pierścień. Uklęknąłem jak należało.
-Czy ty Lauro Miller zostaniesz moja narzeczoną? -zapytałem ją szybko. To był dosłownie impuls nad, którym nie panowałem.
-Jasne, że tak! -wykrzyknęła głośno. Rzucając mi się na szyję. Później czule mnie pocałowała.
-Cieszę się bardzo. -objąłem ją mocno. Wiedziałem, że wierzy mi we wszystko. Czułem się pewniej mogąc kontrolować sytuacje. Uwielbiam mieć wszystko pod kontrolą. Teraz wiem, że mi ufa. Pozostało nam tylko planować wesele.

ZłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz