18. Miłość jest wieczna

395 14 1
                                    

Życie płynęło spokojnie. Margaret dostawała takie informacje na jakie zasługiwała. Nie mogłem przecież pozwolić by za dużo wiedziała. Lubiłem z nią mieszkać, z czasem zacząłem chodzić do firmy, od czasu do czasu. W końcu musiałem dbać też o nasze finanse i środki do utrzymania. Praca nie była, aż taka ważna, nic nie jest ważniejsze od ciebie.
-O czym myślisz? -weszła cicho do mojego gabinetu.
-Prosiłem cię byś nie wchodziła tutaj. -odpowiedziałem chłodno.
-Tak, wiem, ale przecież jesteś tutaj więc, chyba wolno mi wejść. To normalne, chyba nie masz nic do ukrycia? -mówiła do mnie z oburzeniem.
-Spokojnie, kochanie. -poszedłem do niej i ją przytuliłem.
-Martwię się ostatnio jesteś strasznie nieobecny. -powiedziała to i objęła mnie mocno.
-Masz rację, wybacz skarbie. -westchnąłem cicho. Nagle z naszych objęć wyrwał nas dźwięk telefonu. Poszedłem do biurka i podniosłem słuchawkę.
-Tak, słucham? -powiedziałem do słuchawki.
-Dzień dobry, Panie Collins. Nie chciałam Panu przeszkadzać, ale jest potrzebna pomoc. Przyjechali kontrahenci z Korei, chcą rozmawiać z Panem.
-Dobrze, już jadę. -odłożyłem telefon.
-Muszę skarbie jechać do firmy. Zostawiam cię samą postaram się wrócić jak najszybciej. -ruszyłem do wyjścia i zamknąłem drzwi trochę wypychając moja ukochaną.
-Dobrze, kochanie. -odpowiedziała, wychodząc opornie z gabinetu.
-I pamiętaj nie wchodź do mojego pokoju. -mówiąc to pocałowałem ją w czoło. Nie miałem czasu, więc chwyciłem kurtkę na wieszaku. I udałem się w kierunku wyjścia. Otworzyłem drzwi, spojrzałem na Margaret, która udała się do kuchni. Pomyślałem, że pora już wyjść. Chwyciłem za klamkę i wyszedłem. Z kieszeni wyjąłem klucze od samochodu. Wsiadłem na miejsce dla kierowcy i ruszyłem w drogę. Jechałem tak dosyć długo. Zapomniałem już nawet ile kilometrów jest do mojej pracy. Ostatnio mało pracowałem, bo cały swój czas oddawałem Margaret. Jadąc tak rozglądałem się w około. Dawno nie wychodziłem z domu. Spojrzałem na okoliczne domy i ludzi. Chciałbym mieć rodzinę pomyślałem. Później zobaczyłem budynek swojej firmy. Zaparkowałem auto i udałem się na konferencje. Obyś tylko Margaret była spokojna i nie robiła niczego głupiego.

ZłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz