Perspektywa Ester.
Po całym tym pocałunku nie wiedziałam jak się zachować. Wybiegłam z domu i wsiadłam do auta. Nie pamietałam nawet czy zamknełam ogrodzenie i dom na klucz. Wiedziałam zresztą ze to spokojna okolica i raczej nic się tu nie dzieje. Jestem pewnie idiotka a Margaret nigdy mi tego nie wybaczy. Walnełam parę razy dłońmi o kierownice. Spojrzałam na zegarek na ręku dochodziła prawie dziewiąta. Nie myśląc za wiele przekreciłam kluczyk i ruszyłam. Jechałam tak spory kawałek mijając kolejne domy i zakręty. Droga do mojej pracy zajmowała trochę czasu. Stojąc na czerwonym świetle zerknełam kątem oka na przednie siedzenie. Na ogół wszystko mi pasowało, ale gdy przyjżałam się uważnie zauważyłam brak jednej z teczek. To oznaczało powrót do domu. Gdy tylko światło zmieniło kolor na zielony pojechałam do przodu i na najbliższym skręcie zawróciłam. Nie było mi to na rękę, ale w końcu zależało mi na pracy. Na szczęście rozmowę na temat moich projektów miałam później. Jadąc tak spoglądałam na okolice. Słońce przez szybę grzało dosyć mocno. Gdy tylko byłam na podjeździe zaparkowałam swój samochód. Włączyłam alarm i weszłam do środka.
-Halo Margaret jesteś? -zbliżałam się do kuchni. Tak myślałam ze myje po śniadaniu. Miałam nadzieje ze nie jest zła za ten pocałunek i ze kiedyś mi wybaczy. Weszłam do kuchni drzwi się same otworzyły. Widok jaki wtedy zastałam zmroził mi krew w żyłach. Margaret leżała na kafelkach, cała w kałuży krwi. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Kleknełam przy niej złapałam ją za rękę była całkiem zimna. Na jej ciele leżał nóż. Poznałam ze to jeden z mojego kompletu. Chwyciłam go i odłożyłam na bok. Liczyłam ze może jakoś ją uratuje, lecz w głębi duszy wiedziałam ze to na nic. Dotknełam jej ciała, które było całkiem zimne i blade. Cała ta sytuacja spowodowała ze rozpakałam się strasznie. Wyszłam do ogrodu przez drzwi bo tam dobiegał jakiś hałas. Nogi ledwo szły bardziej ciągły się po podłodze a później po ziemi. Widok sąsiada przy ogrodzeniu wcale mnie nie ucieszył.
-Wiedziałem ze z Panią będą same problemy. Przez te hałasy nie da się normalnie żyć. -oparł się bardziej o ogrodzenie.
-Niech Pan nie przesadza. Ciagle cos jest źle. Jeśli tak to Panu przeszkadza droga wolna, równie dobrze może się Pan z stad wynosić. -chamsko warkenełam to prosto w jego twarz.
-Jest Pani cała we krwi. Dobrze ze wezwałem policje wiedziałem ze nie można w tej okolicy nikomu ufać. -szybko się wycofał i odszedł.
Spojrzałam na siebie. Co do tego miał racje cała byłam we krwi. Wrociłam ponownie do kuchni. Z bezradności zaczełam śmiać się i płakać. Wtedy moje drzwi otworzyły się a w progu zobaczyłam dwoje policjantów. Ubrani w mundurach podeszli do mnie blizej.
-Czy Pani Ester Malczer. -spojrzał jeden z funcjonariuszów.
-Tak. -wydusiłam ledwo to z siebie. Kiwając głową.
-Jeden z Pani sąsiadów zgłosił nam ze jest tu bardzo głośno. -zrobił jeszcze dwa kroki do przodu by wejść bardziej. Kiedy dostrzegł czerwone plamy obok swoich butów, był zmieszany. Spojrzał dokładnie i w pewnym momencie jego wzrok utkwił na martwym ciele dziewczyny. Do reki chwycił telefon po czym oświadczył ze mają tutaj trupa. Jak to brzmi, przecież to żaden trup tylko moja przyjaciółka.
-Pojedzie Pani z nami.
-Dobrze. -zamknełam oczy na chwile po czym byłam już gotowa by iść z nimi. Wiedziałam ze ta sprawa nie skończy się dobrze przynajmniej dla Margaret. Szlam pełna nadzij i obaw do policyjnego wozu. Myśląc o całym tym dniu. Wiedziałam ze ona by tego nie zrobiła i ze to z pewnościa nie samobójstwo. To był zaplanowany atak na tą biedna dziewczynę. Inaczej bym tego nie nazwała ktoś z zimą krwią ją zamordował. Kiedyś bym się z tego cieszyła teraz przepełniała mnie tylko żal i smutek.

CZYTASZ
Zły
Mistero / ThrillerNie chciałem jej tego zrobić, lecz tak bardzo jej pragnąłem. Wszystko co robię jest dla jej dobra, choć czasem zmusza mnie do złego. Nigdy bym jej nie skrzywdził specjalnie. Była taka niewinna i beztroska kiedy ją dostrzegłem. Teraz na zawsze pozost...