Perspektywa Margaret.
-Lubie tak na ciebie patrzeć kiedy spisz skarbie -mówił to jakiś męski głos. Domyślałam się ze to może być on.
-Hm, co ty tu robisz? -mówiłam to lekko zaspana. Otworzyłam lekko oczy. I zobaczyłam ze leży obok mnie.
-Spokojnie, już jestem obok -patrzył na mnie i dotknął dłonią mojego policzka.
-Co? Jak mnie znalazłeś? -byłam w szoku. Pośpiesznie podniosłam się i usiadłam. Długo jeszcze patrzyłam na niego. Nie mogłam uwierzyć ze on znowu jest tak blisko mnie. Czułam ze nigdy się nie uwolnienia. Jego obecność wprawiała mnie w coraz wiekszy niepokój. Nadal patrzyłam na niego, a dłonią szukałam telefonu.
-Tego szukasz? -mówiąc to pokazał mi telefon który miał w swojej dłoni.
-Nie, nie szukałam tego -oznajmiłam chłodno. Byłam spanikowana tą sytuacją. Szczerze mówiąc, chodziło mi właśnie o to urządzenie. To tego szukałam, ale nie mogłam dać tego po sobie poznać.
-A mi się wydaje ze właśnie tego chcesz. Jesteś zwykła suka, ale ty o tym wiesz -oparł się dłońmi, po czym usiadł. Patrzyliśmy się jeszcze długo na siebie, siedząc przez chwile w milczeniu. To była dziwna sytuacja.
-Czego chcesz. Czemu nie dasz mi odejść? -mówiąc to czułam smutek i bezsilnosc. Byłam wyczerpana psychicznie.
-Jesteś moją żoną, nigdy ode mnie nie odejdziesz -mówiąc to uśmiechnął się do mnie.
-Zostaw mnie, proszę - nie mogłam się powtrzymać i zaczełam płakać. Krople łez leciały po policzkach, ciągły sie przez usta i spadały na moje nogi.
-Uratuje cie, przeciez wiesz ze chce dla ciebie jak najlepiej -ocierał moje łzy dłonia i uśmiechał się do mnie. Nie czułam już zupełnie nic. Może jakąś pustke, obojętność. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. To wyrwało mnie z tego koszmaru. Odetchnełam z ulgą ze to tylko sen. Otworzyłam oczy, dłonią chwyciłam po urządzenie. Ujrzałam na ekranie powiadomienie ,,pozostało 5% baterii, podładuj telefon". Nie miałam jak tego zrobić. Zasnęłam w lesie, nawet nie wiem kiedy się to stało. Postanowiłam wstać i iść dalej. Teraz zrozumiałam ze mieszkałam na totalnym odludziu. Długi czas szłam, mijając drzewa. One wszystkie wygladały tak bardzo podobnie. Jednak czułam ze kiedyś tu byłam, ale to było raczej złe przeżycie. Moja pamieć nadal szwankowała, a ja nie potrafiłam nic poskładać w całość. Jedyną nadzieją były informacje zawarte w moim telefonie. Nim się spostrzegłam ujrzałam małe jezioro. Podeszłam bliżej, było całkiem małe a woda w nim nie była czysta. Nagle coś przykuło moją uwagę. Dostrzegłam jakiś sprzęt, podeszłam blizej do drugiego brzegu. Wyglądało to jak kierownica. Była ona zaczepiona o brzeg jeziora. Pomyślałam ze może na rowerze udało by mi się dojechać do miasta. Jeśli faktycznie bedzie on sprawny. Odłożyłam torbe na ziemi i chwyciłam za mokrą kierownice. Pociągnełam ją mocno do siebie. Cieżko było wydostać sprzęt na brzeg, gdyż opornie szło wyciąganie. Trochę zmoczyłam spodnie i buty, ale było warto. Rower był całkiem sprawny, jakby był we wodzie krótko. Dziwił mnie ten fakt bo kto wywala sprawny sprzed do wody, śmieci to co innego. Byl trochę mokry i brudny, ale wiedziałam ze to jedyny sposób by szybciej uciec. Wiedziałam ze nie mogę czuć się tu bezpiecznie tym bardziej nocą. Nie myśląc za wiele otarłam sprzęt. Wsadziłam torbę na bagażnik i wsiadłam na rower. Pomyślałam ze chyba tego się nie zapomina. W koncu jazda na rowerze to jak mówienie czy oddychanie, a to przecież umiełam. Zaczełam nogami naciskać na pedały coraz szybciej. Rower ruszył po ścieszczce. Byłam szcześliwa, los mi sprzyjał. Uśmiechnełam się i jechałam tak szybko jak tylko mogłam. Promienie słońca przebijały się przez drzewa. Lekki wiaterek czułam we włosach i na twarzy. Teraz modliłam sie bym do nocy znalazła schronienie. Liczyłam tez ze mój mąż nie będzie mnie szukać. Jak bardzo się myliłam, o tym miałam się przekonać niebawem.

CZYTASZ
Zły
Mystère / ThrillerNie chciałem jej tego zrobić, lecz tak bardzo jej pragnąłem. Wszystko co robię jest dla jej dobra, choć czasem zmusza mnie do złego. Nigdy bym jej nie skrzywdził specjalnie. Była taka niewinna i beztroska kiedy ją dostrzegłem. Teraz na zawsze pozost...