,,Raniąc mnie, zadajesz ból sobie".
Perspektywa Margaret.
Cały ten dzień był dla mnie ciężki. Przegrałam się w wygodne ubrania i ruszyłam do mycia naczyń. Z głowy nie chciało mi wyjść ranne wydarzenie. Lecz starałam się panować nad sobą i przestać to wspominać. Spojrzałam na stół i była tam jakaś teczka. Byłam pewna ze są tam jakieś ważne dokumenty. Zdziwiło mnie to ze Ester tego zapomniała. Chciałam zadzwonić, ale coś mi mówiło ze to zły pomysł. Nawet nie zauważyłam jak woda zaczeła się wylewać. Zakreciłam kran woda przestała lecieć. Usłyszałam kroki, lecz nie byłam tego pewna. Ostatnio źle sypiam i może mam juz jakieś omamy słuchowe. Serce podpowiadało mi ze powinnam się odwrócić, więc to zrobiłam. Widok który ujrzałam zamroził mi krew w żyłach. Nie spodziewałam się ze zobacze Aleksa. Był całkiem nie do pozbycia. Westechenełam głęboko nim co koliwiek powiedziałam.
-Co ty tu robisz? -spojrzałam z przerażeniem na jego broń która trzymał w dłoni.
-Przyszedłem po ciebie. Idziemy do domu kochanie. -zrobił krok do przodu.
-Zamierzasz mnie zabić? -zimny pistolet przywarł do mojego ciała. Zrobiłam krok do tyłu opierając się o blat kuchenny.
-Nie chciałbym tego zrobić. Jeśli bedziesz mnie słuchać to nic ci się nie stanie. Obiecuje ci to.
-Na ile mogę ci ufać? -strach ogarnął moje ciało i umysł. Nie wiedziałam na ile mogę mu ufać.
-Przecież cie kocham nad życie, ale nie toleruje nie posłuszeństwa. -przybliżył się jeszcze bardziej.
-Wole umrzeć niż być z tobą! -wykrzyknełam to z całej piersi.
Miałam na tyle odwagi by to powiedziec niestety w duszy błagałam by mnie zostawił i nie zabijał. On jedynie spojrzał na mnie i dotknął dłonią mojego policzka. Wzdrygnełam się jego dotyku jakby mnie parzył. Jego druga dłoń nie była pewna wiec korzystając z tego uderzyłam w nią tak mocno aż pistolet poleciał na kafelki robiąc hałas. Żałowałam ze go nie zdobyłam, ale w tej sytuacji czułam się pewniej.
-Ty szmato! -jego dłoń powędrowała na mój polik. Ból był nieprzyjemny. Z bezsilności zaczełam płakać dłońmi zakryłam twarz i poddałam się temu. Poczułam jego ręce zaciśnięte na ramionach. Szarpał mnie długi czas aż w końcu cisnął moim ciałem na ziemie. Uderzyłam głową o coś i upadłam mocno na plecy.
-Zostaw mnie w spokoju, ty potworze! -rękoma czołgałam się do tyłu. Chciałam być jak najdalej od niego. Ta sytuacja wydała mi się znajoma. Przypomniałam sobie co się stało w lesie. I ze to on mnie wtedy uderzył. To przez niego mam amnezję. Uśmiechnął się do mnie szyderczo. Doskonale wiedział co czuje i ze pamiętam to wszystko. Chciałam tylko przeżyć by wszystko opowiedzieć policji. Lecz nie zdążyłam tego zrobić. Zbliżył się do mnie, jego stopa uderzyła mnie w brzuch. Raz później kilkakrotnie, aż nie mogłam złapać powietrza. Nie zdarzyłam nic powiedziec. Poczułam tylko ze jest mi słabo i jak moje oczy robią się ciezkie. Nie miałam sił by walczyć z tym. Na tyle oberwałam ze nie byłam w stanie nic zrobić. On był i tak silniejszy, moje wątłe ciało i tak by nic nie zrobiło. Cicho wyszeptałam tylko ,,Boże wybacz mi wszystko".

CZYTASZ
Zły
Misteri / ThrillerNie chciałem jej tego zrobić, lecz tak bardzo jej pragnąłem. Wszystko co robię jest dla jej dobra, choć czasem zmusza mnie do złego. Nigdy bym jej nie skrzywdził specjalnie. Była taka niewinna i beztroska kiedy ją dostrzegłem. Teraz na zawsze pozost...