9...

385 20 47
                                    

O kurna. Co teraz? Skąd wzięła tą różę? Po co grzebała mi w pokoju?

Y/N: grzebałaś mi w pokoju?

Kira: nie, znalazłam na schodach, gdy szłaś na górę się przebrać po powrocie do domu.

Y/N: czemu mi jej wtedy nie zaniosłaś?

Kira: chciałam po prostu ją zobaczyć. Kto ci ją dał? Z kim szłaś? Czemu mnie okłamałaś?

Y/N: czy ty zawsze musisz się bawić w małego Sherlocka? Nie szłam z nikim.

Kira: jak to nie szłaś? To z kim się spotkałaś?

Y/N: z nikim...

Kolejne kłamstwa...

Kira: tak o po prostu znalazłaś fioletową różę, tak? Myślisz, że w to uwierzę?

Y/N: to nie tak...

Kira: a jak!? Czemu mnie okłamujesz? Nigdy mnie nie okłamywałaś!

Y/N: ehh...

Toczyłam ze sobą wewnętrzną walkę. Powiedzieć czy nie? Fakt, czułam się strasznie źle okłamując Kirę. Ale jednak ona nie jest znana, a Tae tak, więc jeśli o nim powiem to może mieć przesrane. I czemu Kira tak się denerwuje? Czemu ta cała awantura wokół jednego kwiatu?
Dobra, trzeba coś wymyślić...

Y/N: na rynku... Stał taki mężczyzna, ja wiem, może ze 30 lat? Rozdawał te róże za 580 ₩. No to wzięłam jedną. Spodobała mi się...

Kira: z tego raczej nie wyrośnie krzaczek... Poza tym od kiedy ty tak nagle kupujesz takie pierdoły?

Y/N: ale to moja sprawa co kupuję. Spodobała mi się, bo kojarzy mi się z Taehyungiem. Dlatego ją wzięłam. Może nie wyrośnie z niej krzaczek, ale będę o nią dbała jak mogę.

Kira: ... tobie coś odjebało, tak?

Y/N: nic mi nie odjebało, spodobał mi się kwiat to wzięłam, jaki masz problem!?

Kira na chwilę się zawahała. Popatrzyła na różę. Spojrzała na mnie wyraźnie zła. Rzuciła różę w moją stronę.

Kira: nie wiem co odpierdalasz ale to jest chore. Idę się pakować... Oby nie przychodziło ci więcej durnych pomysłów gdy mnie nie będzie...

Poszła. Tak po prostu poszła obrażona. O co ta cała akcja? To tylko głupia róża... Fakt, róża od Tae... Ale przecież Kira o tym nie wie. I czemu się tak wściekła? Nawet jej nie okłamałam. Na początku... Mówiłam jej że mnie nie było w kwiaciarni i to prawda! Nie rozumiem co jej się stało...
Wzięłam delikatnie różę w dłonie i poczułam łzę na policzku. Czemu? Ta róża jest dla mnie cenna. Dał mi ją mój idol. Ale nie dał mi jej tak o, jak idol dla fanki. Dał mi ją jak człowiek do człowieka. Jak zwykły chłopak do zwykłej dziewczyny...
Przeniosłam różę na biurko, wzięłam szklankę, nalałam wody i wstawiłam do niej różę. Ułożyłam sobie plan tego, co będę robić jutro, oprócz leniuchowania cały dzień. Na pewno posadzę różę na ogrodzie. Zamówię obiad... No ogółem nudne plany na dzień.
Uznałam, że najlepszym pomysłem po tym ciężkim dniu, będzie teraz iść spać. Nie myślałam już o niczym, tylko o ciepełku mojej kołdry. Ogarnęłam się więc i położyłam się do łóżka. O dziwo, dość szybko zasnęłam...

Gdy obudziłam się rano, Kiry już nie było. Spójrzałam na zegarek. Była godzina 9:45...

Y/N: kurde, wcześnie wstałam...

Podniosłam tyłek z łóżka...
Wróć.
Próbowałam podnieść tyłek z łóżka... Na marne. Więc wypróbowałam moją sprawdzoną metodę. Zrzuciłam jedną poduszkę na podłogę i sturlałam się na nią. Lądowanie uznam... No dobra, upadłam obok poduszki. Jakoś nie wyceniłam odpowiednio odległości. Ale jak już leżałam na tej podłodze to uznałam, że jest całkiem wygodna. W sumie, gdybym poleżała chwilę dłużej, nic by się nie stało...
No i tak upłynęło mi około 10 minut. Czemu tylko tyle? Ja nie umiem niestety zasypiać ponownie, tylko że w dzień. W nocy na luzie. Ale prawie nigdy nie zasnę w dzień. Chyba że będę mega zmęczona. Ale to się rzadko zdarza.
Wstałam. Siłowałam się sama ze sobą, a może z powietrzem. Ale udało się. Wstałam. Zmęczona życiem poszłam do łazienki. Ogarnęłam się i ruszyłam dupę na dół. Zrobiłam sobie jakąś prymitywną kanapkę z serem i szynka i usiadłam przy stole. Włączyłam telefon i zaczęłam sprawdzać wiadomości. W międzyczasie przychodziły mi jakieś powiadomienia typu "nowy wypadek na autostradzie" lub "otwarcie nowego uniwersytetu" itp. Przykuła mnie jedna wiadomość o pościgu. Wczoraj w nocy, bardzo późno jakiegoś młodego mężczyznę gonił ktoś. Złapali to na kamerach sklepowych. Ale nic dokładniejszego nie było. Nie wiedzą kto to, przed kim uciekał, nawet nie widać było dokładnego ubioru. Dziwne. Tutaj rzadko zdarzają się takie rzeczy. Zazwyczaj policja radzi sobie świetnie i nie słyszałam o żadnych gangach od kilku dni.
Skończyłam jeść moje śniadanie i podeszłam do suszarki na ubrania stojącej w drugiej łazience. Zaczęłam szukać mojej wczorajszej bluzy i spodni na suszarce, bo wczoraj tak przemokły, że musiałam je wysuszyć. O dziwo, ich tu nie było. Poszłam do kuchni. Zobaczyłam karteczkę na lodówce:

"Twoją bluzę i spodnie z wczoraj zawiozłam do pralni, bo były strasznie brudne. XoXo. Kira"

Walona jasnowidzka... Tylko po co zawiozła ją do pralni? Przecież mamy pralkę w domu... A ja umiem robić pranie.

Poszłam na górę. Umyłam zęby, zrobiłam sobie leciutki makijaż, założyłam na siebie dresy i luźną koszulkę, związałam włosy w luźną kitkę i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi do ogrodu. Było cieplej niż wczoraj, słońce przyjemnie świeciło. Postanowiłam poszukać miejsca w którym mogłabym posadzić moją różę. Znalazłam odpowiednie pod płotem, blisko moich małych krzewów iglastych. Poszłam do małej budki w naszym ogrodzie i wzięłam stamtąd potrzebną mi łopatkę, wodę, małe grabki i inne narzędzia ogrodnicze. Poszłam pod płot, uklęknęłam na ziemi i zaczęłam swoją ogrodową pracę.
Po upływie 30 minut popatrzyłam na moją różę. Teraz była posadzona w ziemi, podlana i mogła zacząć spokojnie rosnąć. Kira nie daje jej nadziei... Ale chyba jest możliwe żeby z róży wyrósł krzak. Przynajmniej mam taką nadzieję...
Uśmiechnęłam się, zaniosłam narzędzia do budki i wróciłam do domu. Umyłam ręce, przebrałam się w drugi, taki sam zestaw ciuchów, bo tamten ubrudziłam ziemią i poszłam na dół. Usiadłam na kanapie, zadzwoniłam do knajpy i zamówiłam sobie sushi. Czekałam cierpliwie na jedzenie.
Po około 20 minutach moje sushi już przyjechało. Poszłam do mojego pokoju. Usiadłam na podłodze po turecku i położyłam przed sobą talerz z sushi i miseczkę z sosem. Zamknęłam drzwi i uchyliłam okno bo było bardzo gorąco.
Zaczęłam jeść swoje sushi, przeglądając Instagrama. Same nudy. Postanowiłam sprawdzić, czy pojawiły się jakieś newsy odnośnie akcji z chłopakami z BTS. Dziwne, ale teraz, widząc ich zdjęcie... Poczułam się inaczej. Inaczej niż kiedyś. Tak przyjemnie, ale dziwnie. Bałam się, byłam zestresowana, ale trochę szczęśliwa. Nie rozumiałam , co się ze mną działo.
Wyłączyłam telefon i włożyłam do kieszeni. Spojrzałam na swoje sushi. Zjadłam dopiero 3 rollsy a już nie chciało mi się jeść. Wstałam na chwilę i podeszłam do okna. Spojrzałam na ogród. Odnalazłam swoim wzrokiem różę i się uśmiechnęłam. Przynosiła mi tyle różnych emocji. I tych miłych, i tych złych...

I wtedy usłyszałam puknięcie w okno. Przestraszyłam się i odskoczyłam od niego. Po chwili znów do niego podeszłam i je otworzyłam. Rozejrzałam się wokół, nie wychylając głowy za szybę. Ale niczego tam nie było. Ani tego niko...

TH: Y/N, BŁAGAM, DAJ MI WEJŚĆ, MUSZĘ SIĘ SCHOWAĆ!

Czekaj, co!?

Y/N: TAEHYUNG!?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Głupie zakończenie, miałam inny plan ale nie wyszło
Chciałam wrzucić dwa rozdziały ale nie wyszło
Chciałam zacząć ćwiczyć ale nie wyszło
Nic mi w życiu nie wychodzi 🙂
Czytacie spokojnie, żyjcie tam itp
Elekcje dają nieźle w mordę, masakra
Trzymajta się i czekajcie na rozdziały!
Kosiam was💜

Who are you? || Kim Taehyung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz