29...

269 11 38
                                    

Założył mi coś na głowę... I potem już tylko było ciemno...

  Obudziłam się w jakimś zimnym pomieszczeniu. Może to chłopcy przenieśli mnie do kryjówki? W końcu to miejsce wygląda na dobrze ukryte.
  Leżałam na podłodze. Co prawda w pokoju było łóżko... Pewnie spadłam w nocy.
  Chciałam wstać w podłogi. Nie mogłam. Nie z osłabienia. Z łańcuchów. Byłam przypięta łańcuchami do jakiejś rury wbitej w podłogę.
  Więc jednak nie spadłam w nocy... Tylko gdzie ja jestem? Co to za chory pomysł, żeby mnie tu przywiązywać? Kto to zrobił!?
  Nagle drzwi do pomieszczenia się uchyliły. Do pokoju weszło dwóch wysokich mężczyzn ubranych w czarne ciuchy z kominiarkami na głowie. Wyglądali trochę jak terroryści. I... mieli karabiny! O w dupę... Gdzie ja do cholery jestem!?

  Mężczyźni stanęli po moich bokach z broniami w gotowości. Zaczęłam się bać. Czemu tu jestem? Kim oni są? Co się dzieje? Mężczyźni skierowali lufy w moją stronę. Z moich oczu mimowolnie wypłynęły łzy. Nagle drzwi znów powoli się otworzyły. Bałam się. Zobaczyłam jak ktoś powoli wchodzi do pomieszczenia...
 
  Był to wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Jego ciemnobrązowe, falujące włosy były trochę dłuższe od włosów Tae. Jego oczy były ciemne, wręcz czarne, miał lekki zarost i okulary na nosie. Ubrany był w czarny golf i niebieskie dżinsy. No nie powiem, był troszkę przystojny...
  Nieznajomy stanął przede mną. Uśmiechnął się podejrzliwie. Dał znak ręką i dwaj "strażnicy" opuścili broń. Czułam się trochę jak w jakimś filmie akcji tylko niestety na żywo...
  Mężczyzna ukucnął przy mnie. Dał kolejny znak ręką i dwaj "mundurowi" wyszli z pomieszczenia. Łzy napłynęły mi do oczu. Teraz bardzo się bałam.

???: musi być ci pewnie zimno...

  Podszedł do jakiejś torby i wyjął z niej... Bluzę Tae! Podszedł do mnie i rzucił we mnie tą bluzą. Popatrzyłam na tą bluzę i zaczęłam płakać.

???: lepiej?

Y/N: c-co... mu zrobiłeś?

???: ale komu? Aaaaa, jemu. No cóż. Mogę się założyć że teraz się bardzo dobrze bawi w celi z moimi gorylami.

  Mężczyzna zaśmiał się psychopatycznie a ja się rozpłakałam na dobre. Tae... To przeze mnie. Jaka ja głupia jestem!

???: a teraz słuchaj mnie kochanieńka...

  Mężczyzna chwycił mnie za szyję. Zaczęłam się lekko dusić. Spojrzał na mnie z nienawiścią w oczach.

???: gadaj, kim są dla ciebie ci goście i co o nich wiesz!

Y/N: a-ale... kto...

???: jak to kurwa kto!?

  Mężczyzna ścisnął mocniej moją szyję i wyciągnął z kieszeni zdjęcie. Byli na nim Namjoon, Jimin i Tae... Widać, że zdjęcie było zrobione z ukrycia.

???: GADAJ!

  Dobra... Sprzedać ich i żyć... Czy nie sprzedać i Bóg wie, co się ze mną stanie... Jeśli powiem mu prawdę to coś im zrobi... Na pewno... Ehh...

Y/N: T-to... są moi... najwięksi idole... T-ten od lewej to...

   Pamiętaj Y/N, nie mów prawdziwych imion...

Y/N: t-to... RM... Jimin Mochi... o-oraz V... Tacy... p-piosenkarze...

???: doskonale kurwa wiem! Pytam się kim dla ciebie są!?

  Mężczyzna ścisnął mocniej moją szyję. Nie mogłam oddychać.

???: GADAJ KURWA!

  Próbowałam się uwolnić z jego uścisku. Niestety na marne. Spróbowałam coś powiedzieć, ale nie mogłam. Pokazałam mu prędko na jego ręce dając mu znać, że nie mogę oddychać. Mężczyzna ze złością puścił moją szyję. Złapałam się za nią i zaczęłam kaszleć. Mężczyzna kopnął mnie w plecy przez co padłam na ziemię. Zwinęłam się z bólu, który teraz przeszywał całe moje ciało.

???: powiesz kim dla ciebie są, albo źle się to dla ciebie skończy!

Y/N: o-oni... Spotkałam ich... N-na m-mieście... P-poprosiłam o... autograf... I-i wtedy... Jeden z nich... Z-został ranny... Nie wiem jak... Pociągnęli mnie... I k-kazali uciekać... B-bałam się... P-powiedzieli, że musimy pomóc... Temu rannemu... W-więcej nic nie wiem... Przysięgam...

  Mężczyzna uśmiechnął się podejrzanie i zaśmiał. Zbliżył się do moich rąk i odpiął je od rury... Ale spiął je razem...

???: słuchaj mała suczko, wiesz kim jestem!?

Y/N: n-nie wiem... S-szefem?

???: blisko kurwa. Nie jestem szefem ale jestem dowódcą tych wszystkich ludzi z bronią. I musisz pamiętać jedno...

  Zbliżył się do mojego ucha a ja się rozpłakałam.

???: nigdy nie ufaj ludziom takim jak ja...

  Mężczyzna zacisnął mocno dłoń na mojej ręce. To bardzo bolało. Szarpnął nią więc musiałam wstać na nogi. Patrzyłam na niego z płaczem. Nieznajomy popchnął mnie przez co walnęłam potylicą o ścianę. Docisnął mnie mocno do ściany. Bałam się tego, co miało się wydarzyć. Mężczyzna wyjął z kieszeni nóż... I przyłożył mi do gardła.

???: teraz mała suczko zrobisz to, co ci będę kazał. JASNE!?

  Przełknęłam głośno ślinę i powiedziałam cicho "tak". Mężczyzna podciął mi lekko gardło. Zaczęło mnie piec. On dotknął miejsca, w którym mnie naciął i po chwili zlizał krew z palców. Chwycił moją bluzkę. Popatrzyłam na siebie i przypomniałam sobie, że przecież wcześniej byłam w piżamie. Teraz miałam na sobie jakąś obciągniętą, brudną koszulkę i za duże spodnie moro. Zaniosłam się płaczem. Mężczyzna rozerwał moją bluzkę i zorientowałam się, że nie mam na sobie stanika... Niestety... Nieznajomy popatrzył na mnie.

???: dla ciebie jestem kurwa Panem, jasne!? Nie żaden dowódca czy nawet Chan-seok. ROZUMIESZ!?

Y/N: C-Chan... seok... T-to twoje...

  Mężczyzna uderzył mnie mocno w policzek. Popatrzyłam na niego cała zapłakana.

???: może i kurwa tak, ale dla ciebie jestem PANEM mała szmato!

  Chan-seok złapał moje piersi i zaczął je mocno, zdecydowanie zbyt mocno masować i ugniatać. Wszystko mnie bolało, a teraz jeszcze to... Zbliżył się do mojego biustu i zaczął go lizać i gryźć. Dosłownie - gryźć.

Y/N: p-przestań...

???: KTO!?

Y/N: p-przestań... P-panie... Błagam...

  Mężczyzna uśmiechnął się podle i popchnął mnie. Upadłam na kolana. Docisnął swoje krocze do mojej twarzy.

???: działaj tu kurwo albo będzie po tobie...

  Chan-seok rozpiął szybko swoje spodnie i zdjął swoje bokserki. Moim oczom ukazało się jego przyrodzenie które nie wyglądało na zbyt duże. Mężczyzna chwycił mnie za włosy i pociągnął mnie za nie.

???: otwieraj usta szmato!

  Kolejne łzy spływały po moich policzkach. Ja tak nie chciałam... Modliłam się żeby to był tylko sen... Chociaż się nim nie wydawał. Powoli otworzyłam lekko usta. Poczułam w nich swoje łzy. Chan-seok wepchnął szybko swojego kolegę między moje wargi. Zaczął ciągnął mnie za włosy i popychać moją głowę. Robił sobie sam dobrze. Ja tylko płakałam, bo nic innego nie mogłam zrobić. Do tego zaczął poruszać biodrami. Czułam jak podrażnia moje gardło i miałam ochotę nim zwymiotować. Dusiłam się, gdy Chan-seok odpływał z rozkoszy, którą sam sobie robił. Po chwili znacznie przyspieszył ruchy a mnie już zbyt mocno bolało gardło. Miałam dość tego ohydnego posmaku w ustach. Gdy czułam jego ohydne prącie raniące moje gardło i usta... Niedobrze mi było. Chan-seok przyspieszył ruchy biodrami i do tego zaczął robić okrężne ruchy w moich ustach. Czułam go już wszędzie. Miałam tego dość i dusiłam się. Błagałam żeby to się już skończyło.

  I wtedy zobaczyłam jak ktoś wywarzył drzwi. Wylądowały na podłodze i ktoś wbiegł do środka...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hi! 👋😏
Taki troszkę inny rozdział... Taki średni bym powiedziała.
Mam nadzieję że już odczuwacie, że powoli zaczyna się akcja...
Także dzisiaj macie rozdzialik.
Dziękuję, że jesteście ze mną 🥺
Kosiam was💜💜💜💜

Who are you? || Kim Taehyung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz